Przejdź do głównej zawartości
30.11.2019r.


Uparta miłość r.VII[4]



        Już patrzyłam, wezmę się za to niedługo. Teraz, jesienią kwiatów nasadzić, to wiosną pięknie  zakwitną. Wtedy i kierownikowa łaskawiej na mnie spojrzy. Ponoć zrobiła mężowi awanturę, że mnie przygarnął, obiecał robotę i parę razy tu zajrzał.
 – A na dole kto mieszka?
         – Na dole jest stołówka, tak, że ta ściana nikogo nie obchodzi, niestety – znów się śmiała, ale już ciszej, bo synek zasnął. 
– Nie gniewaj się, że znoszę ci używane rzeczy, ale myślę, że te spodenki i sweterki będą jak w sam raz na twoją córeczkę. O właśnie, a gdzie ona?
   Halinka namówiła Romana  na wspólny wyjazd na grzyby i wzięli małą. To takie cygańskie dziecko, nikogo się nie boi i wszędzie jest u siebie.
 Sabina postawiła na stole dzbanek z kwaśnym mlekiem
  .- Pychota, spróbuj. Oborowy daje mi tyle mleka, że zostawiam na zsiadłe. Chwilę milczały delektując się mlekiem. Mirce niezręcznie było pytać, co dalej zamierza, bo pomoc obcych wkrótce się skończy. Sabina sama zaczęła:
 - Matkę mi zmarnowali. Wiesz, że nie żyje? A tu by bidulka, jeszcze pożyła. Nalegali, żeby przywieźć, bo nie dawałam rady opiekować się dzieckiem i robić zakupy, gotować obiady, urzędy obskoczyć, towarów nawieźć z hurtowni. Tam wszyscy zajęci – siostry Julka w szwalni, matka w sklepie, mąż na służbie. A jak przyjeżdżał w soboty, to koło niego trzeba było skakać.
 No i się zgodziłam, choć wiedziałam, że niewiele mi pomoże ; ale niech ktoś bliski będzie koło mnie. I owszem bywały dni, że i dziecko pokołysała, i przy kuchni postała, ale bywało też i tak, że w sweterku i kapciach szła na mróz i szukaj wiatru w polu. Trzeba było wydzwaniać po szpitalach, milicję zawiadamiać. No i za którymś razem zawieźli ją do wariatkowa, nie trwało długo, może miesiąc i zmarła.
– Nie mogliście zamieszkać osobno? Przecież wojskowi nie mają kłopotu z przydziałem mieszkania.
– Ano właśnie! Mały lada dzień miał przyjść na świat, więc pojechałam  tam i pytam, czy nie dałoby się przydziału przyśpieszyć? A oni mi na to, że Julian Bielak o żadne mieszkanie nigdy się nie starał. Wyobrażasz sobie? Mówił, że czekamy w kolejce, żebym była służącą! Myślałam, że mnie tam trafi na miejscu. Dziecko się urodziło, a ja nie miałam pokarmu przez te nerwy. O nie! Tego już za wiele, jak tylko nabrałam sił, a mały podrósł- hajda, do swoich!
– A jak przyjedzie za tobą? – badała dalej Mirka.
– Nie wiem, jednak jest dwoje dzieci i ślub nas łączy. Powiem ci jednak, że tam byłam wciąż obca, a tu czuję, że jestem w domu. Dziadek dał mi swoją emeryturę, Dudkowski daje mleko, ludzie znoszą różne rzeczy. No dobrze – uśmiechnęła się – starczy o mnie, teraz powiedz, co u ciebie?
   – Moje sprawy też marnie stoją. Adam był we Francji i niestety nie był mi wierny. Teraz się zastanawiam, co z tym  fantem począć.
– Trochę wiem o wszystkim od Halinki. Ona twierdzi, że Zalewski szaleje za tobą. Myślę, że warto przebaczyć, bo co innego przelotny romansik, a co innego prawdziwa miłość. Wygląda na to, że mu zależy, inaczej nie przyjeżdżałby tu. Ale, moja kochana – patrz na moje życie i ucz się. Nie pozwól nad sobą zapanować! Jak poczuje, że on karty rozdaje, to po tobie!
  – Tak, jak mówisz, Sabinko - uśmiechnęła się Mirka ściskając przyjaciółkę na pożegnanie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

14.01.2019r. Na życzenie czytelników powtórna publikacja niektórych opowiadań. Dziś " Słomiany wdowiec" Z moją Alą   zapoznałem się na czerwcowym biwaku. Ja kończyłem szkołę ekonomiczną, Ala liceum pedagogiczne. Po maturze zacząłem pracować w pobliskim spółdzielni mieszkaniowej. Byliśmy nieprzytomnie zakochani i czekaliśmy tylko, żeby skończyć szkołę,   i wziąć ślub. Dyrektor mojej instytucji zaproponował nam mieszkanie w nowo wybudowanym bloku. Mieliśmy gdzie mieszkać, pracowaliśmy; wkrótce doczekaliśmy się dwojga dzieci.    Żyliśmy pełnią życia – młodzi, zdrowi, szczęśliwi. Gdy dzieciaki podrosły, Ala poszła na wymarzone studia, zaoczne. Wkrótce po ukończeniu nauki, zaproponowano   mojej żonie posadę dyrektorki szkoły. Byliśmy oboje bardzo dumni z tego, tylko, że Ala zaczęła się zmieniać – była wyniosła, podkreślała swoją pozycję, a ja byłem coraz mniejszy, coraz mniej interesujący, jako mężczyzna . Dzieci poszły na studia, wkrótce syn się ożeni...
16 września 2018r. Witajcie! Kolendra poprawia smak  potraw i przetworów. W wielu krajach stosuje się ziarna kolendry, jako lek - oczyszcza organizm, pomaga strawić tłuszcz, obniża cholesterol, działa przeciwbólowo, goi rany.                     Daj kurze grzędę... Panna Joasia była wyjątkowo urodziwa, przy tym niegłupia i z dobrej rodziny. Miejscowi kawalerowie nie mieli u niej żadnych szans – czekała na księcia z bajki. Pojawił się on niespodziewanie szybko. Dzięki funduszom unijnym ukończono nareszcie budowę nowej przychodni, przy niej dobudowano dom , żeby nowo zatrudniani lekarze mieli gdzie mieszkać.    No i kiedy w Ośrodku zaczął przyjmować młody, przystojny stomatolog, każdy wiedział, że to ktoś dla Joasi. Ona   też tak pomyślała. Wyleczyła wpierw zęby w sąsiednim miasteczku, potem dopiero poszła do miejscowego dentysty, niby do kontroli. Ten zachw...
20.07.2019r. Uparta miłość t.I r.I [5] Tak więc Lis wrócił na stanowisko        księgowego, otrzymał trochę wyższą pensję i osobny pokój do pracy. Kiedyś sekretarka Halinka zaszła tam do niego i wyjawiła, że kiedy Łukowski dowiedział się, że Lisowie mają zamiar wyprowadzić się - pojechał do Komitetu Partii i postawił wszystko na jedną kartę: albo Lis będzie oczyszczony z bzdurnych zarzutów, albo on też odchodzi! No i wygrał. Nikt o tym nie wie, nawet Melania, ale ona   - Halina wie, bo ma swoje kontakty. –           Późnym wieczorem, gdy dzieci spały, Piotr dzielił się z żoną zasłyszanymi rewelacjami. Siedzieli przy kuchennym stole i popijali przepisane   Lisowi ziółka. Pani Lusia krzywiła się przy każdym łyku, ale, że nie chciało jej się palić i gotować wody na herbatę, męczyła się spożywając gorzki napar. –           – Ja ci już dawno mówiłam, że Paweł ...