11.01.2020r.
Uparta miłość r.9.[3
]
Uparta miłość r.9.[3
]
–
Myślisz, że będzie zła, ze troszkę wypił?
– To też, ale jest coś gorszego. Awanturuje się od wczoraj, a chodzi o to, że Waldek prawie nie był na Wigilii, poszedł do Grzelaków. Obaj uznali, że matce wcześniej nie powiedzą; łatałem tę lukę, jak mogłem.
– To u Krysi musiało być tłoczno, bo widziałam Bojarskiego z Sabiną i dziećmi, do tego dziadek, no i Basia z mężem przyjechała. Doprawdy tę kobietę można podziwiać, dla każdego ma serce.
Okrążyli wioskę i szli ku domowi drogą, którą kiedyś latem... Tylko, że teraz była przysypana śniegiem i tylko chwilami dobrze widoczna, gdy księżyc wyglądał spoza chmur.
Milczeli, rozmyślając o rozłące, która ich czekała. Mirka, choć ufna, nieraz drżała z obawy, że Adaś nie dotrzyma słowa. Czy dałaby radę przeżyć kolejną zdradę? Żegnali się na pachnącym świątecznymi potrawami ganku. Patrzyła mu w oczy i szukała jego dłoni, a on odgadywał na co czeka. Szeptał najczulsze słowa miłości i przysięgał po stokroć!
Francja ciągnęła go jednakże, jak magnez. Pod sam koniec, gdy już czuł się pewniej z językiem, zetknął się z pasjonującymi badaniami nad możliwością wcześniejszego wykrywania niektórych odmian białaczki. Za mało umiał, by brać w nich udział, czy do końca rozumieć – ale sama idea zafascynowała go. Doktor Flarian przygotowywał grupę lekarzy do testowania nowych leków na ochotnikach. Adam mógł w tym szkoleniu uczestniczyć jako wolny słuchacz, ta wiedza mogła się w przyszłości bardzo przydać.
Przyjaciel ojca, może dlatego, że w pewnym sensie zawiódł oczekiwania taty, też bardzo go zachęcał do przyjazdu i w dużej części finansował go. Więc gorąco pragnął ponownego wyjazdu – rzetelnej pracy i nauki.
Tymczasem Lisowie , mimo późnej godziny , nie spali jeszcze. Ojciec położył się, mama odmawiała modlitwy; w końcu przynaglił małżonkę.
– Kładź się Łusia. Święta minęły, co się miało odbyć, to się odbyło. Możemy odsapnąć.
– Ano, odbyło się. Tylko jakoś tak dziwnie, nie, jak u ludzi. Ani ojca, ani matki, rodzona ciotka nie pofatygowała się tych parę kroków! Słyszałeś, że on znowu wyjeżdża? To po co te zaręczyny? Nie lepiej było poczekać, aż wróci? Świat dziewczynie zawiązał, będzie czekać, oczy wypatrywać, a co on będzie robił...?
– Ale przyznasz że spoważniał. Mądrze gada. A naszej Mirki takiej wniebowziętej jeszcze nie widziałem.
– No niechby tak zostało, co daj Boże – odrzekła układając się do spania obok męża
.Rodzice Adama nie wierzyli, że decyzja syna- światowca, by związać się z panienką z zapadłej dziury jest ostateczna; liczyli, ze uczucie nie wytrzyma próby czasu. Jednakże nie chcieli pogłębiać rozdźwięku, jaki się pojawił przed kolejnym, długim rozstaniem z jedynakiem.
Po naradach, zgodzili się, że w Trzech Króli pojadą razem do Pogórza, poznają rodziców narzeczonej; a Adam nacieszy się jeszcze swoją wybranką.
W przeddzień święta rodzina Lisów wybrała się więc do miasta po większe zakupy; chcieli godnie przyjąć Zalewskich i dać przez Adama prezent dla cioci Rozalii.
W domu zostali tylko chłopcy. Niespodziewanie zmienił się dzień wyjazdu Adama, rodzice zrezygnowali, a on przyjechał do Pogórza, żeby się pożegnać.
Choć wpadł, jak po ogień, czekał przeszło godzinę, a nie doczekawszy się – napisał naprędce list i odjechał.
Pani Lusia trzęsła się wprost z oburzenia; no bo jeśli chłopak musiał przyjąć to, co mu ktoś załatwił – to się rozumie, ale, czy rodzice nie mogli przyjechać?
Nie chcą poznać narzeczonej syna i jego przyszłych teściów?
– To też, ale jest coś gorszego. Awanturuje się od wczoraj, a chodzi o to, że Waldek prawie nie był na Wigilii, poszedł do Grzelaków. Obaj uznali, że matce wcześniej nie powiedzą; łatałem tę lukę, jak mogłem.
– To u Krysi musiało być tłoczno, bo widziałam Bojarskiego z Sabiną i dziećmi, do tego dziadek, no i Basia z mężem przyjechała. Doprawdy tę kobietę można podziwiać, dla każdego ma serce.
Okrążyli wioskę i szli ku domowi drogą, którą kiedyś latem... Tylko, że teraz była przysypana śniegiem i tylko chwilami dobrze widoczna, gdy księżyc wyglądał spoza chmur.
Milczeli, rozmyślając o rozłące, która ich czekała. Mirka, choć ufna, nieraz drżała z obawy, że Adaś nie dotrzyma słowa. Czy dałaby radę przeżyć kolejną zdradę? Żegnali się na pachnącym świątecznymi potrawami ganku. Patrzyła mu w oczy i szukała jego dłoni, a on odgadywał na co czeka. Szeptał najczulsze słowa miłości i przysięgał po stokroć!
Francja ciągnęła go jednakże, jak magnez. Pod sam koniec, gdy już czuł się pewniej z językiem, zetknął się z pasjonującymi badaniami nad możliwością wcześniejszego wykrywania niektórych odmian białaczki. Za mało umiał, by brać w nich udział, czy do końca rozumieć – ale sama idea zafascynowała go. Doktor Flarian przygotowywał grupę lekarzy do testowania nowych leków na ochotnikach. Adam mógł w tym szkoleniu uczestniczyć jako wolny słuchacz, ta wiedza mogła się w przyszłości bardzo przydać.
Przyjaciel ojca, może dlatego, że w pewnym sensie zawiódł oczekiwania taty, też bardzo go zachęcał do przyjazdu i w dużej części finansował go. Więc gorąco pragnął ponownego wyjazdu – rzetelnej pracy i nauki.
Tymczasem Lisowie , mimo późnej godziny , nie spali jeszcze. Ojciec położył się, mama odmawiała modlitwy; w końcu przynaglił małżonkę.
– Kładź się Łusia. Święta minęły, co się miało odbyć, to się odbyło. Możemy odsapnąć.
– Ano, odbyło się. Tylko jakoś tak dziwnie, nie, jak u ludzi. Ani ojca, ani matki, rodzona ciotka nie pofatygowała się tych parę kroków! Słyszałeś, że on znowu wyjeżdża? To po co te zaręczyny? Nie lepiej było poczekać, aż wróci? Świat dziewczynie zawiązał, będzie czekać, oczy wypatrywać, a co on będzie robił...?
– Ale przyznasz że spoważniał. Mądrze gada. A naszej Mirki takiej wniebowziętej jeszcze nie widziałem.
– No niechby tak zostało, co daj Boże – odrzekła układając się do spania obok męża
.Rodzice Adama nie wierzyli, że decyzja syna- światowca, by związać się z panienką z zapadłej dziury jest ostateczna; liczyli, ze uczucie nie wytrzyma próby czasu. Jednakże nie chcieli pogłębiać rozdźwięku, jaki się pojawił przed kolejnym, długim rozstaniem z jedynakiem.
Po naradach, zgodzili się, że w Trzech Króli pojadą razem do Pogórza, poznają rodziców narzeczonej; a Adam nacieszy się jeszcze swoją wybranką.
W przeddzień święta rodzina Lisów wybrała się więc do miasta po większe zakupy; chcieli godnie przyjąć Zalewskich i dać przez Adama prezent dla cioci Rozalii.
W domu zostali tylko chłopcy. Niespodziewanie zmienił się dzień wyjazdu Adama, rodzice zrezygnowali, a on przyjechał do Pogórza, żeby się pożegnać.
Choć wpadł, jak po ogień, czekał przeszło godzinę, a nie doczekawszy się – napisał naprędce list i odjechał.
Pani Lusia trzęsła się wprost z oburzenia; no bo jeśli chłopak musiał przyjąć to, co mu ktoś załatwił – to się rozumie, ale, czy rodzice nie mogli przyjechać?
Nie chcą poznać narzeczonej syna i jego przyszłych teściów?
–
Mirka obracała w
rękach list i milczała. Smutek, tęsknota, czekanie; nieodłączne przyjaciółki,
już wzięły ją w swoje władanie.
Przez pierwsze dni snuła się przygnębiana i milcząca, lecz wystarczyło, że przyszedł list od najmilszego, a nabrała życia. Tak wiele miejsca poświęcał opisowi wykładów, ćwiczeń, badań laboratoryjnych, że chwilami zastanawiała się, czy to czasem nie zasłona dymna dla ukrycia prawdziwych doznań. W następnych listach było podobnie, do tego pisał, że podjął pracę pomywacza w laboratorium; niezbyt to przyjemne, ale dobrze płatne.
Przez pierwsze dni snuła się przygnębiana i milcząca, lecz wystarczyło, że przyszedł list od najmilszego, a nabrała życia. Tak wiele miejsca poświęcał opisowi wykładów, ćwiczeń, badań laboratoryjnych, że chwilami zastanawiała się, czy to czasem nie zasłona dymna dla ukrycia prawdziwych doznań. W następnych listach było podobnie, do tego pisał, że podjął pracę pomywacza w laboratorium; niezbyt to przyjemne, ale dobrze płatne.
Komentarze
Prześlij komentarz