Przejdź do głównej zawartości
28.03.2020r.


Uparta miłość r.13[3]



       
   Adam miał przed sobą jeszcze trzy lata studiów, lecz i parę zaległych egzaminów do zaliczenia, nie czekając na finał starań o dom – wyjechał na uczelnię.
  Tato Lis zdawał sobie sprawę z tego, że sam nie uskłada tyle, by starczyło  na choćby część ceny domu
         Rada w radę postanowił; wystarać się o pracę dla Mirki w biurze majątku.
   Królował tam teraz pan  Jerzy Maćkowiak i jego żona – pani zootechnik. Mimo, że nosiła łagodnie brzmiące imię: Ludmiła, wcale nie była miła.
 Wszyscy zgodnie twierdzili, ze ma wiele wspólnego z Łukowską, lecz z Melanią nie trzeba było  obcować przez bitych osiem godzin. A tu pracownicy biura mogli nieco odetchnąć wtedy, gdy pani Ludmiła szła do obory, albo świniarni.
 Za to ciężki  czas nastawał w takich momentach dla poczciwego Bruzdy, albo Dudkowskiego. Fakt, że nigdy jeszcze w oborze, czy chlewni nie było takiego porządku, ,  ale, co zdrowia ludzie natracili, to strach.
   Mirka miała pracować na stanowisku sekretarki, wkrótce okazało się, że jest dziewczyną do wszystkiego. Pomagała ojcu w księgowości, wyprowadzała księgi magazynierom, z kierownikiem robiła porządki w dokumentach.
  A  że nikt wcześniej tego nie robił porządnie – zajęcia starczyło do zimy. Państwo Maćkowiakowie mieli szerokie plany, co do rozwoju Pogórza, jednakże ludzi traktowali z góry; i zasłużonego przecież dla majątku – Lisa i wiecznie wystraszonego Bojarskiego i pewnego siebie Fabisiaka.
  A Mirka nie raz czuła się, jak popychadło. Gdy się nieraz zdarzyło, że zadzwonił  mąż, pośpiesznie kończyła rozmowę, tak karcącym spojrzeniem przeszywali ją i pan Jerzy i pani Ludmiła.
  Adam zawalony był nauką , zaliczeniami bieżącymi i zaległymi.  Nie chcąc go odrywać od zajęć, sama wolała jechać do niego, niż wymagać by on przyjeżdżał.
   Żaliła się, jak jaj ciężko, jak smutno bez niego – wtedy pocieszał, że może na pierwszą rocznicę śluby otrzyma klucze do własnego domku.
  Mimo  starań i poszukiwań obu ojców, nie udało się znaleźć nic co by było w miarę tanie i odpowiadało oczekiwaniom młodych małżonków.
  Dopiero pod koniec  listopada tato Lis pojechał do Rostowa koło Poznania, pod adres, jaki mu dała Halinka. Tam znalazł to, czego szukali. Pół bliźniaka do wykończenia w atrakcyjnej cenie
 Właścicielami byli dwaj bracia Stanisław i Bogdan Dalszewscy.. Pieniędzy starczyłoby na kupno, opłacenie formalności i jeszcze ciut by zostało na najpilniejsze roboty. Tylko, czy młodym będzie się podobało?
Mirka i Adaś, obejrzeli dom i jego piękne otoczenie i byli i zachwyceni i zdecydowani. Jednakże pan Dalszewski  nie śpieszył się z ostateczną decyzją, ponoć brat dzwonił, że sam się tym zajmie, gdy w lutym wróci z rejsu.  Zapewnił jedynie, że  nikomu  innemu domu nie sprzedadzą.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

31 październik 2018r.  W życiu bywa różnie5       W             zasadzie nikt nie był jej teraz potrzebny, najtrudniejszy okres minął.   Agnieszka dostawała stypendium, były małżonek od czasu do czasu przypominał sobie, że ma troje dzieci i przysyłał parę złotych. Dzieciaki były na tyle samodzielne, że mogła brać dodatkowe dyżury i radziła sobie całkiem nieźle z utrzymaniem rodziny. Postanowiła, że nic w swoim życiu zmieniać nie będzie. Kończył się właśnie kolejny rok i Iwona umyśliła sobie, że urządzi u siebie składkowego Sylwestra - korzystając z tego, że babcia wzięła do siebie dzieci na przerwę świąteczną.   Dobrze wstawiona Bożka przyjęła pierścionek zaręczynowy od swego adoratora i starała się nie myśleć, co będzie jutro. Zaraz po północy przyszedł niespodziewanie nieproszony gość - Rysiek. Był trzeźwiutki i bardzo poważny. Złożył Iwonie życzenia, a później ukląkł przed nią i wyrzekł głośno -Pani Bożeno, ja panią kocham. Jest pani dla mnie najukochańsza, jedyna
6.01.2024r. Uparta miość .III r.6[2] Pani Pelagia, widząc, że Mirce wrócił spokój, siadła naprzeciwka i poczęła wykładać swoje racje. - Pani Aldona nawet połowy swoich sprzętów nie zabrała; kazała mi szukać kupca. Na co jej stare graty, przecież te Żaki, to bogacze - mają rzeźnię, prowadzą sklep mięsny, co im bida zrobi? - . Nasza Aldonka dobrze zrobiła, ze nie patrzyła, że ten Jakub gruby, że prostak - liczy się serce. Ona by pani wszystko darmo dała, tylko na co to dyrektorce? - Komu oddała klucze? - Jeszcze nikomu, ale , kochana, pomyśl, gdzie się pakujesz.Ja dobrze pamiętam Baciarkową; przemiła kobieta. Jeszcze szkoła nie była gotowa - oni zamieszkali. No i co? Może trzy może cztery lata i zmarniała. Baciarek - młody wdowiec uwijał się i w domu, bo było dwoje dzieci i w pracy. Szkołę wykończył, dzieci wykształcił i niestety rozm stracił. Pani już była, jak ta Wioletta tu nastała/? Zadręczyła chłopa. Kiedy go brakło, to takie Sodomy, Gomory tu wyprawiała, że strach! Na szczę