6.06. 2020r.
Uparta miłość r.17 [3]
Uparta miłość r.17 [3]
–
Przy suto zastawionym stole ucztowali i rozważali co by trzeba w kraju zmienić, żeby nareszcie ludzie nabrali chęci i zapału, takiego jak był zaraz po wojnie.
Przy suto zastawionym stole ucztowali i rozważali co by trzeba w kraju zmienić, żeby nareszcie ludzie nabrali chęci i zapału, takiego jak był zaraz po wojnie.
–
– Docenić robotnika,
postawić na tych, co dobra wytwarzają. Nagradzać ich uczciwie i już ruszymy z
kopyta – wyłuszczał swoje zdanie pan Piotr
Lisowa nie podzielała jego opinii
– Oj, Piorek, u nas w pegeerze, to robotnikowi jest wszystko jedno, czy na czele jest Edward Ochab, czy Marian Spychalski – tu tylko każdy patrzy, jakby coś ukraść. Kombinują , aby się przeszwendać tedy, owędy – ale dniówka się należy!
– Oj, Piorek, u nas w pegeerze, to robotnikowi jest wszystko jedno, czy na czele jest Edward Ochab, czy Marian Spychalski – tu tylko każdy patrzy, jakby coś ukraść. Kombinują , aby się przeszwendać tedy, owędy – ale dniówka się należy!
–
– Pani Lucynko,
kochana, niech pani tak nie mówi! Strasznie pani krzywdzi tych wszystkich,
dzięki którym jemy ten oto chleb! – Łukowski aż się podniósł z krzesła przy
tych słowach – Tych, co sieją, orzą , zbierają; nie bacząc na pogodę, czy
zapłatę. I tak od dziesiątków lat, rok, po roku! Uczciwych, rzetelnych – im to
zawdzięczamy odbudowany z ruin kraj i jaki, taki byt!
Pani Melania, choć patrzyła na męża z podziwem, szepnęła mu, by się zbytnio nie epatował, bo to może zaszkodzić sercu.
- Mama ma dużo racji – odezwał się milczący dotąd Adam –dobrobyt będzie wtedy, gdy nauczymy się uczciwości i to wszyscy i wszędzie! I jeszcze musimy mieć sprawiedliwe prawo, którego też wszyscy i wszędzie będą przestrzegać. A wtedy niech się rządy zmieniają, trzęsienia ziemi nie będzie.
– Czekaj, Adam – odezwała się Łukowska, takie mądrości, to ja dzień w dzień słyszę w radiu. To są zwykłe mrzonki i pobożne życzenia. Polak od zawsze był z którejś strony zagrożony, musiał walczyć, żeby przetrwać. Przeważnie miał za mało, musiał dokradać, wyzyskiwali go, nauczył się oszukiwać i kombinować, tego się nie wypleni, my to mamy we krwi!
Pani Melania, choć patrzyła na męża z podziwem, szepnęła mu, by się zbytnio nie epatował, bo to może zaszkodzić sercu.
- Mama ma dużo racji – odezwał się milczący dotąd Adam –dobrobyt będzie wtedy, gdy nauczymy się uczciwości i to wszyscy i wszędzie! I jeszcze musimy mieć sprawiedliwe prawo, którego też wszyscy i wszędzie będą przestrzegać. A wtedy niech się rządy zmieniają, trzęsienia ziemi nie będzie.
– Czekaj, Adam – odezwała się Łukowska, takie mądrości, to ja dzień w dzień słyszę w radiu. To są zwykłe mrzonki i pobożne życzenia. Polak od zawsze był z którejś strony zagrożony, musiał walczyć, żeby przetrwać. Przeważnie miał za mało, musiał dokradać, wyzyskiwali go, nauczył się oszukiwać i kombinować, tego się nie wypleni, my to mamy we krwi!
–
– Melu, czyś ty za
dużo wypiła? Straszne głupoty wygadujesz!
Co innego walka o przetrwanie, dajmy na to pod okupacją, a co innego
praca dla siebie! Myślisz, że Mirka i
Adam, albo nasz Waldek będą kradli, bo tak trzeba było za Niemca?
– Pracować, to jedno – a dorobić się to drugie – nie ustępowała Łukowska.-Uczciwą pracą, to ty się choroby dorobiłeś , Pawełku!
– Pracować, to jedno – a dorobić się to drugie – nie ustępowała Łukowska.-Uczciwą pracą, to ty się choroby dorobiłeś , Pawełku!
–
Kierownik machnął
ręką, widocznie nie raz to słyszał w domu.
– A co tam u twoich? Co ojciec
na to wszystko? – zapytał Adama. I Młodzi musieli zdawać sprawę z wizyty w
Stargardzie i z rozmów politycznych,
jakie tam wiedli. Było dobrze po północy, gdy Pan Paweł wstał i począł rozglądać się za swoją laską i kapeluszem.
Komentarze
Prześlij komentarz