Przejdź do głównej zawartości

19.09.2020r.

 

 

Uparta miłość r.22 [3] 



     W kuchennym oknie paliła się  gromnica , rodzice    siedzieli przy stole i odmawiali różaniec. Domostwa tonęły w ciemnościach, gdyż nie było prądu. Na warkot samochodu wybiegli oboje i nie bacząc na to, ze mokną w ulewie, wyciskali całe towarzystwo i pomogli pownosić rzeczy.

          Mama nie wyrzekała, jak zwykle: A nie mówiłam , nie prosiłam... W milczeniu dziękowała Bogu, że nareszcie ma ich wszystkich przy sobie.
 Pan Markowski nie dał się zaprosić choćby na herbatę, obiecał, że w najbliższym czasie przyjedzie z żoną i wtedy się posiedzi i pogada. Wczasowicze dziwili się niezmiernie, że jeszcze nie ma dziewiątej, im się zdawało, że północ dawno minęła. W końcu ogrzani, nakarmieni, pokładli się spać – a kołysani spokojnym już szumem deszczu posnęli wkrótce słodkim snem.

o       Nazajutrz świat wymyty do czysta cieszył się pięknym słoneczkiem. Mimo to, u Lisów było dosyć burzowo – przyjechała babcia Henia! Zbeształa zaraz od progu córkę, ze przetrzymuje brata, a przecież każdy głupi wie, że żniwa się zaczynają i chłopak potrzebny jest w domu.

o         Obecność starszej pani wymiotła domownik z mieszkania. Pani Lusia z Mirką poszły do pałacu, do Stasi  Fabisiakowej, żeby wziąć miarę przed uszyciem bluzki , no i posiedzieć, ile się da. Zaś tato z synami wybrał się do Zalipia po rowery, żeby za wcześnie nie wracać, mieli jeszcze po drodze załatwić drewno na opał u leśniczego.
 Pani Henryka wzięła syna do pokoju i rzucając mu na ręce części garderoby, kazała się pakować.

o         Adam od rana gościł u wujostwa, wujek co prawda odsypiał źle przespaną noc, ale ciocia była w doskonałej formie; chętna do pogawędki. Gdy Adam zapytał o Waldka, ciocia rozpromieniła się. 

o         – Nie wiem, czy słyszałeś, on się dostał, tak, jak sobie wymarzył… na Akademię Górniczo-Hutniczą do Krakowa! Chwilę milczała, czekała, że padnie pytanie  co z Brygidką. Adam znał odpowiedź, więc nie pytał; ciocia sama podjęła ten temat.
   – Od jakiegoś czasu chodził, jak struty i to też się szczęśliwie rozwiązało. Spotkał kiedyś w parku dziewczynę z tym waszym powinowatym.

o         – Wiem, z Szymonem.
  – Bardzo ładnie się zachowali, gratulowali mu indeksu , życzyli sukcesów na uczelni. Na koniec ten Szymon, czy jak mu tam, powiedział, że są po słowie i że zamierzają się pobrać. No to teraz Waldek im gratulował i życzył szczęścia. Mówię ci, Adam, synowi jakby kto wór z pleców zdjął, tak mu ulżyło!
  Adam wrócił do teściów i korzystając z ciszy w domu zabrał się za tłumaczenie wyników badań, jakie poczyniono w ramach współpracy z polskimi  badaczami nad szczepionką na białaczkę. To był plon wizyty doktora w Polsce. Związał się bowiem  z koncernem farmaceutycznym i na jego zlecenie pracował. Tą pasją zaraził i młodego adepta medycyny.
   Spokój w domu był pozorny, w sąsiednim pokoju babcia rozmawiała z synem. Szymek od dziecka był cichym pokornym dzieckiem, więc w prawdziwe osłupienie wprowadziła matkę stanowcza i ostra odmowa powrotu do domu. Wróciłby, ale pod jednym warunkiem. Babcia była tak wzburzona, ze wprost zaniemówiła z emocji.
  – A jakie to warunki chcesz mi tu stawiać kawalerze? Chłopak mocował się chwilę z sobą, wreszcie drżącym głosem oznajmił;

o          - Ja  tu poznałem pewną dziewczynę i ona zgodziła się zostać moją żoną... Jeśli się na to zgodzisz ty i tato, to jutro jedziemy do domu.
 Matka ochłonęła już z nieco z gniewu i słuchała tego z taką miną, z jaką się słucha dziecięcych niedorzeczności. Wysłuchawszy zapytała:
  - A jak się nie zgodzimy?
  – To do domu nie pojadę! – odpowiedział z takim wyrazem twarzy, jakiego matka nigdy u niego nie widziała. Zaszokowana brnęła dalej:
   - I gdzie ty byś poszedł, synu?
  – Mało to majątków dookoła? Już przepytywałam, robota jest i mieszkanie by się znalazło.    Przyglądała się synowi niezmiernie zdziwiona, działo się coś na co nie miała wpływu. Nie mogła, jak przywykła od zawsze, pokierować całą tą sytuacją.
 – Zrobiłbyś to? Zostawiłbyś nas samych? – zapytała a głos począł się jej załamywać.
 – No to też proszę i tłumaczę, żebyś się zgodziła. Pni Henia wpatrywała się w twarz syna nie mogąc uwierzyć w to, co słyszy. 
 – A co to za dziewczyna?
  – Sąsiadka , Brygidka Grzela.. – ale nie dokończył, bo matka podbiegła, chwyciła go za ramię i z trwogą w głosie zapytała.

    – Ta, co się truła?
 – Ta sama, ale mamo...

 – O,  mój Boże, mój Boże! – babcia siadła na krześle i chwyciła się za głowę.
 – Mamusiu, to jest dobra, porządna dziewczyna! Podli ludzie tak ją prześladowali, że życie jej obrzydło, dlatego. Ale jest śliczne dziecko i ona już wyszła z najgorszego.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

11.08.2025r. Uparta miłość t.III r. 17[3] Dzień był wyjątkowo zimny, jak na połowę listopada. Adam uwijał się przy drzewie; później pilnował pieca . w końcu pomyślał, że w ciepłym domu można by było spędzić trochę czasu wspólnie.Zniecierpliwiony czekaniem zajrzał do pokoju, żona siedziała nad stertą dokumentów, machnęła ręką, wskazując na śpiącą córeczkę. Widząc, że czeka, poszła za nim do kuchni. - Jeszcze pół godzinki i miałabym koniec. - Twoja robota ma to do siebie, ze nie ma końca - uśmiechnął się. Mam dla ciebie pyszne jedzonko i ciekawe wiadomości - co najpierw? - Jeść! Wyjął z piekarnika pachnącą zapiekankę. - No, po prostu poezja- oceniła po chwili. - To ta nasza z makaronem i piersią kurczaka, czym przyprawiłeś, że taka smaczna? - Ubiłem pianę z jajek i dałem do gorącego piekarnika - odrzekł zadowolony, dokładając sobie nową porcję - Teraz powiedz, co to za nowiny, tylko oszczędź mi przykrych przed nocą - patrzyła wyczekująco na kończącego kolację męża. - Gadałem ...
16.10.2021r. Uparta miłość t.II r. 13 [2] moralności, jak wy niegdyś? Przed Bożym Narodzeniem nastała pogoda zmienna i kapryśna. W taki czas Zalewscy wybierali się do Szczecina na wesele . Pan Andrzej – przyjaciel rodziny, u którego mieli się zatrzymać, nalegał, by przyjechali w przeddzień. Tak też zrobili; razem spożyli wieczerzę wigilijną i w świąteczne popołudnie, wypoczęci, pojechali na ślub. Choć Elwira nie miała, oprócz paru dalszych kuzynów, żadnej rodziny; wesele było okazałe. Hulało na nim pół akademika, wielu dostojnych profesorów, oraz rodzina i przyjaciele Przemka. Panna Młoda subtelna i piękna tak się zalewała łzami w czasie ceremonii ślubnej, że Mirka zapomniała, że był czas, kiedy najchętniej odradziła by Przemkowi ten związek. – Co może miłość! Popatrz na nich – jacy zadowoleni, piękni. Daj Boże, niech im się wszystko ułoży jak najlepiej – szeptała do ucha mężowi, gdy stali w długiej kolejce, by złożyć życzenia. – Ano tak i ja życzę im jak najlepiej, szkoda t...
12.02.2025r. Po mokrej jesieni nastal suchy, mroźny grudzień; przed samymi Świętami sypnęło śniegiem i zrobiło się uroczyście, nastrojowo. Przygotowania do Bożego Narodzenia szły pełną parą. Wszyscy bardzo chcieli spędzić je razem; było tylko wciąż nie wiadomo, czy dziadek przyjedzie, czy trzeba jechać do niego , by nie był sam. Zadzwonił na parę dni przed Wigilią, że czeka na rodzinkę, najlepiej w same Święta, bo tak to musi dotrzymać towarzystwa Andrzejowi.Wobec tego pierwszego dnia Świąt Jagusia z mężem i Henio, skoro świt ruszyli na stację,by rannym pociągiem dotrzeć do Szczecina. Na miejscu okazało się , że obaj starsi panowie pomagają Siostrom Felicjankom na Wieniawskiego: dziadek przyjmuje bezdomnych w ich gabinecie, a Pan Andrzej pomaga w kuchni. Przygotowania do Wigilii dla dziesiątków bezdomnych, wyczerpało obu, tak, że poszli spać z kurami, dopiero świętować zaczęli, gdy młodzież przyjechała. Panowie, w dziadka mieszkaniu ,nagromadzili wszelkiego jadła z zakonnej kuchni, ...