Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2020
 31 .10.2020r. Uparta miłość r.24 [2] –         Tomka wciąż nie było, aż nareszcie w sobotę podjechał pod dom nie swoją starą syrenką, tylko piękną wiśniową ładą braciszka.   Wyjmował z bagażnika torby i siatki, aż Mirka patrząca przez okno, zaczęła się denerwować, że mąż kazał nakupić tyle akcesoriów; pewnie do modernizacji ganku. Okazało się, że to nie farby i kleje, tylko wspaniałości z kuchni cioci Jadwini!   Gospodyni załamała ręce   – Kto to wszystko zje? Tomek rzekł krótko:   – Mamusia mówi, że musisz się dobrze odżywiać! Tu macie bigos, tu świeżutki gulasz w słoikach, w tym pudełku jest pasztet z borowikami, a tu pieczeń – dzisiejsza! -   Opróżniał torby i spoglądał na drzwi, jakby kogoś czekając.   Adam zamierzał skoczyć po Stasiów, Mirka wstawiła wodę na herbatę. Chcieli pogadać, co i jak będą robili, skosztować tego i owego. Tymczasem z góry zeszła wystrojona panna Lila, oboje śpiesznie, niczego nie wyjaśniając, wyszli i gdzieś pojechali.   Rano gospodarz twierdził,
 24.10.2020r.     Uparta miłość r.24 [1]           Ostatnie dni października nie były już tak rozkosznie ciepłe i kolorowe, jak początek miesiąca. Mirka i tak uznała, że piękniejszego zakątka, jak ich ogród i posesja nie ma na świecie!   Mimo zmęczenia i zapadającego zmierzchu, obeszła domostwo, pogłaskała drzewka przy alejce i dopiero dała się zaprowadzić do mieszkania. Pięknie odnowiony był mały pokój przy kuchni, w innych jeszcze trwało malowanie. Tam spał i pracował Adaś; było tu ciepło i przytulnie. Po kolacji odpoczywali na kanapie i radzili, jak ustawią meble, gdy urodzą się dzieci. Adam nie mógł nachwalić się Tomka, pracuje za dwóch, żadnych wymagań nie ma; że tu jest jaki taki ład, to jego zasługa. –         Gorzej będzie, jak mu się urlop skończy – rozważała Mirka.   – To nie tak szybko; napisał artykuł o wysoko postawionym działaczu partyjnym, ujawnił jakieś machlojki. Naczelny poradził mu, by się gdzieś zaszył, bo może być zemsta, no i ciąganie po sądach, wyjaśnian
 17.10.2020r.     Uparta miłość r.23 [3]       –          W domu było źle, mama płakała po kątach, siostry wstydziły się mnie i tu jest nie lepiej. A Szymon będzie najlepszym ojcem, lepszego nie mogłam sobie wymarzyć. Przytulona do Mirki płakała skąpymi łzami, bo i łez już brakowało.    Po chłodnym i ponurym wrześniu, nastał ciepły, pogodny październik. Szczególnie uroczo było w sadku; tam przebywała rodzina zrywając jabłka, aż do zmroku.   Babcia odbierała pełne kosze od męża i woziła do składziku. Szymon   uwijał się stojąc na drabinie, z wysoka mógł widzieć obejście i swoją ukochaną z małą, jak karmią króliki, bawią się z psami, albo zbierają ostatnie warzywa z ogrodu. Mirka gotowała posiłki, jej mediacje sprawiły, że   było mniej wrogości.   Dziadek   lubił chodzić z przyszłą synową   do obórki, do swego warsztatu; tam można było swobodnie porozmawiać.   I on początkowo był przeciwny temu związkowi, jednakże – dziwna rzecz – ledwo przyjechała, zmienił zdanie. Nie wiadomo, cz
 10.10. 2020r.  Uparta miłość r.23 [2] –         Wszystko wskazuje na to, że za troje – rzekł Adaś z uśmiechem.   To stwierdzenie podwoiło   serdeczność gospodarzy. Miło się rozmawiało, lecz Mirce kleiły się oczy ze zmęczenia, widząc to gospodyni zaprowadziła ją do dawnego mieszkania Sabinki   i wróciła   po Adasia. Ten jednak wolał wrócić do teściów. Wobec tego gospodarze zajęli się resztą towarzystwa. Było miło, lecz zrobiło się późno. Przed odejściem Adam, zajrzał do żony – spała smacznie rozrzuciwszy ramiona. –           Chłopcy pobiegli przodem, żeby wszystko opowiedzieć mamie; panowie szli spacerkiem rozmawiając. Tato zwierzył się ze swego kłopotu; niepokoiło go zdrowie żony.   – Boję się, że to może być coś poważnego, mówię ci nieraz to aż przykucnie z bólu. A wspomnij jej o lekarzu, to by cię przetrąciła. Może byś z nią pogadał, nawet trochę postraszył.   – Tato, tu nie trzeba wymyślać strachów, wygląda   to na przypadłość kobiecą. A wśród nich bywają bardzo groźne niest
 03.10. 2020r. Uparta miłość r.23 [1]     Młodzi pakowali torby szykując się do powrotu. Mirka, gdy była u rodziców, lubiła skoro świt, wyjść na podwórko, pochodzić po ogrodzie; cieszyć się każdą chwilą. Teraz, gdy tak spacerowała, z nagła zakręciło jej się w głowie, a żołądek podjechał pod gardło.   Postała chwilę trzymając się płotu i pomyślała:   - Czyżbym była w ciąży? Matce też córka wydawała się podejrzanie blada, lecz nie pytała przekonana, że gdyby coś , to sama powie. Tymczasem, choćby pytali i choćby była pewna – nie przyznałaby się, gdyż wiedziała, że rodzicom nie podoba się to, że Adam znów wyjeżdża. Gdy tylko były same, matka utyskiwała;   - Więcej tych kosztów i kłopotu, niż zarobku. A wyuczyć się to miał czas, siedział tam rok czasu. Nie trzeba było się zabawiać, tylko korzystać z okazji i patrzeć, jak tam ludzi leczą.     – To jeszcze nic pewnego – Mirka oszukiwała sama siebie, choć każdy dzień utwierdzał ją w przekonaniu, że to ciąża.    Adam, pochłonięty przyg