Przejdź do głównej zawartości

 23.01.2021r.

 

 

 Uparta miłość IIt.r 1[3]



 – Żebym ja się, cholera, za moje dobre serce doczekał takiego podziękowania, O, nie! Już on długo u nas miejsca nie zagrzeje!~- sapał równie zmęczony i zdenerwowany wujek.
 – O to, to. Tak i ja pomyślałam, już wtedy, gdy ta nadęta Zalewska brząkała mi przed nosem tą swoją porcelaną. Tylko, co powiemy Mirusi, albo Lisom? Musielibyśmy zadziałać politycznie. Możemy powiedzieć, że chłopaki się żenią, że potrzebny duży salon, że wszystko przerabiamy.

        A co ? Jarek wspominał coś o żeniaczce?

         – Ale tam! Nic nie mówił. Tylko, że coś przecież musimy wymyślić.
 – No to szkoda, bo już czas by mu było – dodał pan Józef sadowiąc się na ławeczce w cieniu, przed dworcem.
 Tymczasem w domu Zalewskich panowała głucha cisza. Na stole stygła kolacja; małżonkowie nie mogli ani jeść, ani rozmawiać, ani patrzeć jedno na drugiego. Siedzieli w milczeniu, pogrążenie w bolesnym rozmyślaniu. W końcu doktor poszedł do swego gabinetu i  usiłował zając się lekturą. Czekał, by żona poszła spać. Zamierzał z samego rana zadzwonić do syna i po męsku porozmawiać. Zastał żonę pakującą torbę podróżną
 .-  Można wiedzieć, gdzie się wybierasz? 
 - Mam zamiar odwiedzić syna, stęskniłam się. –odparł z sarkazmem. 

       – Zostaw to mnie, porozmawiam z nim.
     – Tak? I co mu powiesz? Synuś, ja nie przeżyłem jednego miesiąca bez jakiegoś romansiku i nic się nikomu nie stało. Idziesz, dziecko, dobrą drogą! Rób tak dalej!
 Pan Wiktor być może podjąłby wezwanie, tylko że nie podobały mu się pojawiające się na szyi żony czerwone plamy – objaw wielkich emocji. Nie kontynuował więc  wątku.

Idź spać, Maryniu, zobaczę jutro rano, może uda mi się zamienić się z kimś. Pojechalibyśmy samochodem.
  Oboje nie spali tej nocy, rozmyślając o synu, synowej i wnukach. Dobrze po północy Pani Marynia wyszła na balkon. Była to jedna z najkrótszych nocy w roku. Zaczynało świtać. Różowe, na wschodzie niebo przydawało perłowych blasków porannej mgle. Było jakoś tak spokojnie i uroczyście; można by marzyć, rozmyślać o pięknie świata – można by, gdyby nie to..
  Przytulona do framugi okiennej patrzyła na to piękno i gorzko płakała. – Trzeba zrobić wszystko, by uratować to małżeństwo – rozmyślała, a przed oczyma miała twarz Mirki i piękne oczy swoich wnucząt. – Boże pomóż mi, przez to wszystko, co przecierpiałam, pomóż...
  - Kobieto, co ty tu robisz, chcesz się przeziębić?!~- mąż ujął ją pod ramię i zaprowadził do łóżka.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

31 październik 2018r.  W życiu bywa różnie5       W             zasadzie nikt nie był jej teraz potrzebny, najtrudniejszy okres minął.   Agnieszka dostawała stypendium, były małżonek od czasu do czasu przypominał sobie, że ma troje dzieci i przysyłał parę złotych. Dzieciaki były na tyle samodzielne, że mogła brać dodatkowe dyżury i radziła sobie całkiem nieźle z utrzymaniem rodziny. Postanowiła, że nic w swoim życiu zmieniać nie będzie. Kończył się właśnie kolejny rok i Iwona umyśliła sobie, że urządzi u siebie składkowego Sylwestra - korzystając z tego, że babcia wzięła do siebie dzieci na przerwę świąteczną.   Dobrze wstawiona Bożka przyjęła pierścionek zaręczynowy od swego adoratora i starała się nie myśleć, co będzie jutro. Zaraz po północy przyszedł niespodziewanie nieproszony gość - Rysiek. Był trzeźwiutki i bardzo poważny. Złożył Iwonie życzenia, a później ukląkł przed nią i wyrzekł głośno -Pani Bożeno, ja panią kocham. Jest pani dla mnie najukochańsza, jedyna
6.01.2024r. Uparta miość .III r.6[2] Pani Pelagia, widząc, że Mirce wrócił spokój, siadła naprzeciwka i poczęła wykładać swoje racje. - Pani Aldona nawet połowy swoich sprzętów nie zabrała; kazała mi szukać kupca. Na co jej stare graty, przecież te Żaki, to bogacze - mają rzeźnię, prowadzą sklep mięsny, co im bida zrobi? - . Nasza Aldonka dobrze zrobiła, ze nie patrzyła, że ten Jakub gruby, że prostak - liczy się serce. Ona by pani wszystko darmo dała, tylko na co to dyrektorce? - Komu oddała klucze? - Jeszcze nikomu, ale , kochana, pomyśl, gdzie się pakujesz.Ja dobrze pamiętam Baciarkową; przemiła kobieta. Jeszcze szkoła nie była gotowa - oni zamieszkali. No i co? Może trzy może cztery lata i zmarniała. Baciarek - młody wdowiec uwijał się i w domu, bo było dwoje dzieci i w pracy. Szkołę wykończył, dzieci wykształcił i niestety rozm stracił. Pani już była, jak ta Wioletta tu nastała/? Zadręczyła chłopa. Kiedy go brakło, to takie Sodomy, Gomory tu wyprawiała, że strach! Na szczę