Przejdź do głównej zawartości

 13.02.2021r

 

 

Uparta miłość tII r.2.[3]

 

 

-         Marysia, później Wojtek i Stefcia. Nasze chłopaki teraz pójdą do szóstej, a Stefka do siódmej. No a Wojtek, to prawa ręka naszej kierownikowej. Maturę zrobił z jej pomocą w wieczorówce i ona go teraz namawia na studia rolnicze – dopowiedział tato
 – No i tak – Justka w Zalipiu u narzeczonego, Werka w pałacu, Bartek w jakiejś szkole specjalnej, taka ładniutka Celineczka – chrześniaczka Fabisiaka, u sióstr zakonnych uczy się krawiectwa. Józiu zamieszkał u rodziców. Póki ojciec żył, jakoś szło, a teraz to biedaczysko , jak bezpańska psina, chodził po wsi. Te głupole, pijaki, dali mu w kawiarni piwa. To raz, że głodny, a dwa, że głowa nie taka, jak trzeba – no i zaczął tam krzyczeć, sprzęty rozbijać, przyjechali i zabrali go do wariatkowa.
  -A ile dzieci matka ma pod swoją opieką? – zainteresował się Adam. 
 – Troje i to sam drobiazg – odrzekli rodzice.
  – Co jest tej Dudkowskiej, tak rozpacza? – zapytała Mirka stawiając na stole kolejną porcję pysznego ciasta.
 – A czort ją wie! Na początku każdy się litował i jak mógł pomagał; nawet ksiądz ogłosił zbiórkę pieniędzy dla nich.  No ale, jak ona dzieci zostawia i jedzie gdzieś w cholerę, to kto ją będzie wspierał? – odparła mama.

-          – Ponoć przystąpiła do jakiejś sekty, poznaje nową wiarę i innych chce nauczać – dodał tato.
  – No to tragedia! Koniecznie trzeba by te dzieci gdzieś umieścić! – podsumował rozważania Adam
 – O, chłopcy idą! Mirusia, tam w kuchni w garnuszku jest ciepła kaszka, na pewno wydoją po butli w mig – powiedziała mama spoglądając przez okno. Adam się zerwał , zapewnił, że zajmie się dziećmi, a żona nich spokojnie dopije kawę.
  – On chce do Francji znowu jechać, mówił ci? – zaszeptała mama korzystając z chwilowej nieobecności zięcia – Nie bądź głupia, wybij mu to z głowy! Wystarczy, że tu w dwóch miejscach pracuje, a cały dom, cała robota na twojej głowie.
 Tato pogroził żonie palcem,
 - Lusia, to są ich sprawy, nie wtrącaj się
 -A gdzie reszta załogi? – zapytała mama, gdy Adaś przyszedł z Henrykiem na rękach. – Paweł tam się bawi z Jagusią, a Piotrek gdzieś wybył
 – No chodź, wnuniu, do babci – zapraszała, lecz mały przytulił się do ojca i na babcię nawet nie spojrzał.
 – Co to za słodki, kochany dzieciak, to świat nie widział. Dać mu jaką zabawkę, to będzie składał, rozkładał i jakby go nie było
 – A Jagusi jakbyś próbował coś zabrać, to podniesie taki wrzask, jakby ją ze skóry obdzierali – śmiał się dziadek. Kiedyś, to aż Krysia przyszła zobaczyć, co się stało; a to Mirka szklankę jej chciała zabrać.
 – No właśnie, coś Grzelakowej nie widać - zainteresował się Adam, choć bardzo był zajęty stawianiem domku  z klocków synkowi. 

-          – Pojechała do Jaśka, do Katowic; napisał, że mu się nie opłaci po zakończeniu nauki przyjeżdżać na parę dni. Od pierwszego lipca ma praktykę.

 – W kopalni?
  – Nie, na kolei. On bardzo chciał do szkoły górniczej, ale lekarz go odrzucił. Sabina wynalazła jakąś szkołę kolejową. Bardzo dobrze tam mają – spanie, jedzenie za darmo, do tego umundurowanie, a jak? Parę groszy zarobi, bo jak nie są w szkole, tylko się uczą te wagony zaczepiać i odczepiać, to im płacą.
 – Jak przyjechał na ferie, to trudno było poznać. Nie ten chłopak – dodał tato
 - Idź Mirusia po córkę, biorę Pawła i idziemy do obrządków.
  Późnym wieczorem, gdy Adam odjeżdżał, Mirka wyszła z nim i jeszcze chwilę rozmawiali w samochodzie. Mąż radził się, czy ma się dalej starać o ten roczny staż we Francji. Uważał, że ma duże szanse. A ona widząc, jak bardzo mu na tym zależy, z jakim ogniem mówi o nowych dla siebie możliwościach – nie miała sumienia powiedzieć, że się nie zgadza. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

14.01.2019r. Na życzenie czytelników powtórna publikacja niektórych opowiadań. Dziś " Słomiany wdowiec" Z moją Alą   zapoznałem się na czerwcowym biwaku. Ja kończyłem szkołę ekonomiczną, Ala liceum pedagogiczne. Po maturze zacząłem pracować w pobliskim spółdzielni mieszkaniowej. Byliśmy nieprzytomnie zakochani i czekaliśmy tylko, żeby skończyć szkołę,   i wziąć ślub. Dyrektor mojej instytucji zaproponował nam mieszkanie w nowo wybudowanym bloku. Mieliśmy gdzie mieszkać, pracowaliśmy; wkrótce doczekaliśmy się dwojga dzieci.    Żyliśmy pełnią życia – młodzi, zdrowi, szczęśliwi. Gdy dzieciaki podrosły, Ala poszła na wymarzone studia, zaoczne. Wkrótce po ukończeniu nauki, zaproponowano   mojej żonie posadę dyrektorki szkoły. Byliśmy oboje bardzo dumni z tego, tylko, że Ala zaczęła się zmieniać – była wyniosła, podkreślała swoją pozycję, a ja byłem coraz mniejszy, coraz mniej interesujący, jako mężczyzna . Dzieci poszły na studia, wkrótce syn się ożeni...
16 września 2018r. Witajcie! Kolendra poprawia smak  potraw i przetworów. W wielu krajach stosuje się ziarna kolendry, jako lek - oczyszcza organizm, pomaga strawić tłuszcz, obniża cholesterol, działa przeciwbólowo, goi rany.                     Daj kurze grzędę... Panna Joasia była wyjątkowo urodziwa, przy tym niegłupia i z dobrej rodziny. Miejscowi kawalerowie nie mieli u niej żadnych szans – czekała na księcia z bajki. Pojawił się on niespodziewanie szybko. Dzięki funduszom unijnym ukończono nareszcie budowę nowej przychodni, przy niej dobudowano dom , żeby nowo zatrudniani lekarze mieli gdzie mieszkać.    No i kiedy w Ośrodku zaczął przyjmować młody, przystojny stomatolog, każdy wiedział, że to ktoś dla Joasi. Ona   też tak pomyślała. Wyleczyła wpierw zęby w sąsiednim miasteczku, potem dopiero poszła do miejscowego dentysty, niby do kontroli. Ten zachw...
20.07.2019r. Uparta miłość t.I r.I [5] Tak więc Lis wrócił na stanowisko        księgowego, otrzymał trochę wyższą pensję i osobny pokój do pracy. Kiedyś sekretarka Halinka zaszła tam do niego i wyjawiła, że kiedy Łukowski dowiedział się, że Lisowie mają zamiar wyprowadzić się - pojechał do Komitetu Partii i postawił wszystko na jedną kartę: albo Lis będzie oczyszczony z bzdurnych zarzutów, albo on też odchodzi! No i wygrał. Nikt o tym nie wie, nawet Melania, ale ona   - Halina wie, bo ma swoje kontakty. –           Późnym wieczorem, gdy dzieci spały, Piotr dzielił się z żoną zasłyszanymi rewelacjami. Siedzieli przy kuchennym stole i popijali przepisane   Lisowi ziółka. Pani Lusia krzywiła się przy każdym łyku, ale, że nie chciało jej się palić i gotować wody na herbatę, męczyła się spożywając gorzki napar. –           – Ja ci już dawno mówiłam, że Paweł ...