Przejdź do głównej zawartości

 22.05.2021r.

 

 

Uparta miłość t.II r.6 [2]


        Był ogolony, w czystym roboczym ubraniu. Do tego jaśniał niezwykłą u niego pogodą. Pozytywny wpływ więzienia? Przed gankiem  spotkała Renię i podzieliła się spostrzeżeniami.
 – To ty nic nie wiesz? Waluś ma żonę! Wczoraj wieczorem wszystko nam opowiedział. Kochana, to historia, jak z kina! Otóż było tak...
 Ale Mirka nie dowiedziała się jak, bo Henio przewrócił się w błoto, a Jagusia ganiała za kogutem, co mogło się źle skończyć. Trzeba było iść z dziećmi do domu. Dopiero wieczorem, gdy dzieci spały, sąsiadka przyszła na pogaduszki. Mirka wskazała na wygodny fotel, a pod nogi dała taborecik. Przez chwilę patrzyły rozbawione, jak brzuch Reni faluje i badały rękoma, gdzie maleństwo ma nóżki.
 – Żywotny chłopaczek –śmiała się Mirka.
 – E tam. Wszyscy mi mówią, że będzie córka. A wracając do Walusia...
 – No właśnie. Nie sądzę, żeby do czterdziestki żył w celibacie. Masz tu ciepłe mleczko i opowiadaj.
  – No nie. Mało to w okolicy pijaczek i różnej maści łajdaczek? Do tej pory to były jego towarzyszki życia. A teraz to jest, kochana, najprawdziwsza miłość!
  - A skąd on wziął  taką godną najprawdziwszego uczucia? – pytała zabierając się do prasowania sterty bielizny.
 – Wyobraź sobie, siedział w jednej celi ze starszym gościem. I ten kolega niedoli opowiadał mu o rodzinie, miedzy innymi o siostrze, która bardzo ciężko przeżyła śmierć męża. Całkiem się w życiu pogubiła. No to Waluś, że ma dobre serce, powiedział, ze chętnie do tej pani napisze, żeby pocieszyć, no i jemu szybciej czas przeleci. Korespondencja z czasem nabrała kolorów i temperatury. Siostra przyjechała na widzenie do brata, była okazja, by się poznali. Przypadli sobie do gustu i jak tylko narzeczony opuścił więzienie – wzięli ślub!
 – No, no! Cuda się zdarzają, stąd ta zmiana. Widzisz co może kobieta?!
 Nazajutrz przyjechał Adam i żona zaraz przy obiedzie opowiedziała mu o rewelacjach związanych ze skromną osobą majstra. Zaciekawiony, z samego rana poszedł zobaczyć, jak postępuje budowa.

  Waluś nosił worki z cementem; powitał szefa szerokim uśmiechem. Oprowadził po wszystkich pomieszczeniach i pochwalił się tym, co osobiście zrobił
 – To jest mur, proszę pana! Cegła, w cegłę – równiutko, żadnych szpar! Zaprawa fałdami nie wyłazi spośród cegieł. Tak robi fachowiec! Powolutku będziemy się brali za dach.
– Faktycznie ładnie to wygląda. A najważniejsze, ze pogoda nam sprzyja.
 Adam poklepał majstra po ramieniu i poszedł popatrzeć na nowy parkan. Gdy w poniedziałek i wtorek wracał z Przychodni przystawał i patrzył, jak sprawnie idzie budowa. Toteż zdziwił się niezmiernie, gdy przyjechawszy w następnym tygodniu nie zastał nikogo przy nowopowstającym budynku. Waluś stał przed posesją, wyglądało na to, że czekał na niego.
 – Szefie trzeba na gwałt dokupić drewna na łaty, blachy też brakuje. A musimy całość przykryć dachem.
 – No widzę, że robota stoi.
 – Trzeba by jeszcze ze dwóch ludzi i to co powiedziałem. Po niedzieli przyjdą mrozy i śnieżyce.
 Adam wyjmował z bagażnika zakupy, wyprostował się i przez chwilę patrzył na majstra. – Co za gwałt?! Człowieku, zaraz nam się kwiecień zacznie. Wiosna idzie, co pan bredzi o śnieżycach? I co tak nagle wszystkiego brakuje? – wziął torby i zmierzał do mieszkania. Przed drzwiami ganku obejrzał się. Waluś stał z taką miną, jakby się za chwilę miał rozpłakać.
 – Przebiorę się i pójdę do Dalszewskiego i coś wymyślimy. Wracaj majster do roboty, ludzi poszukaj, ja zapłacę.
 Stasiu wiedział o brakach, ale , ze nie miał grosza, musiał czekać na sąsiada. Teraz chodzili z Adamem wokół budowy i radzili.
 -  Dzisiaj już wszystko pozamykane, ale twoja żona zna tam  magazynierów, niech podzwoni, porozmawia – rano by się przywiozło. A łaty  Alek wziął na siebie, ma jechać do Rąbina i z sąsiadami narżnąć.
 – Cholera , z tym telefonem! – trzy razy byłem w telekomunikacji, jestem na pierwszym miejscu i ni czorta! – denerwował się Adam.
 – Spokojnie, najdalej w czerwcu będziemy podłączeni. Linia idzie przy nowych blokach – wyjaśnił Stasiu. Póki co jedź, z żoną na pocztę i załatwcie, co trzeba.
 – Wieczór mglisty, ani wiatru, ani mrozu, skąd ten chłopina ma takie prognozy, ze przyjdzie nawrót zimy?
 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

31 październik 2018r.  W życiu bywa różnie5       W             zasadzie nikt nie był jej teraz potrzebny, najtrudniejszy okres minął.   Agnieszka dostawała stypendium, były małżonek od czasu do czasu przypominał sobie, że ma troje dzieci i przysyłał parę złotych. Dzieciaki były na tyle samodzielne, że mogła brać dodatkowe dyżury i radziła sobie całkiem nieźle z utrzymaniem rodziny. Postanowiła, że nic w swoim życiu zmieniać nie będzie. Kończył się właśnie kolejny rok i Iwona umyśliła sobie, że urządzi u siebie składkowego Sylwestra - korzystając z tego, że babcia wzięła do siebie dzieci na przerwę świąteczną.   Dobrze wstawiona Bożka przyjęła pierścionek zaręczynowy od swego adoratora i starała się nie myśleć, co będzie jutro. Zaraz po północy przyszedł niespodziewanie nieproszony gość - Rysiek. Był trzeźwiutki i bardzo poważny. Złożył Iwonie życzenia, a później ukląkł przed nią i wyrzekł głośno -Pani Bożeno, ja panią kocham. Jest pani dla mnie najukochańsza, jedyna
6.01.2024r. Uparta miość .III r.6[2] Pani Pelagia, widząc, że Mirce wrócił spokój, siadła naprzeciwka i poczęła wykładać swoje racje. - Pani Aldona nawet połowy swoich sprzętów nie zabrała; kazała mi szukać kupca. Na co jej stare graty, przecież te Żaki, to bogacze - mają rzeźnię, prowadzą sklep mięsny, co im bida zrobi? - . Nasza Aldonka dobrze zrobiła, ze nie patrzyła, że ten Jakub gruby, że prostak - liczy się serce. Ona by pani wszystko darmo dała, tylko na co to dyrektorce? - Komu oddała klucze? - Jeszcze nikomu, ale , kochana, pomyśl, gdzie się pakujesz.Ja dobrze pamiętam Baciarkową; przemiła kobieta. Jeszcze szkoła nie była gotowa - oni zamieszkali. No i co? Może trzy może cztery lata i zmarniała. Baciarek - młody wdowiec uwijał się i w domu, bo było dwoje dzieci i w pracy. Szkołę wykończył, dzieci wykształcił i niestety rozm stracił. Pani już była, jak ta Wioletta tu nastała/? Zadręczyła chłopa. Kiedy go brakło, to takie Sodomy, Gomory tu wyprawiała, że strach! Na szczę