2905.2021r.
Uparta miłość t.II r.6[3]
–
– Cholera , z tym telefonem! – trzy
razy byłem w telekomunikacji, jestem na pierwszym miejscu i ni czorta! –
denerwował się Adam.
– Spokojnie, najdalej w czerwcu
będziemy podłączeni. Linia idzie przy nowych blokach – wyjaśnił Stasiu. Póki co
jedź, z żoną na pocztę i załatwcie, co trzeba.
– Wieczór mglisty, ani wiatru, ani
mrozu, skąd ten chłopina ma takie prognozy, ze przyjdzie nawrót zimy?
– Lepiej mieć wszystko pod dachem i
nich się to nie sprawdzi, niż odwrotnie – rzekł sąsiad i pośpieszył na spóźniony
obiad do domu. W piątek od rana robota szła całą parą. Waluś przyprowadził
dwóch kolegów, a po obiedzie dołączył Alek i pan Dalszewski. Znacznie się
ochłodziło, chwilami wiał ostry wiatr, mimo to pracowali do zmroku. W sobotę
było dosyć mroźno, ale słoneczko łagodziło ostrość powietrza. Żeby dokończyć
przybijanie blach , pan Stasiu musiał przeciągnąć kable i zainstalować
oświetlenie. Młotki dzwoniły o blachę do późnego wieczora, a poczęstunek z
racji szczęśliwego zakończenia – trwał prawie do północy!
– Aleś pan trafił z tą pogodą! Lepiej niż ci z radia. Skąd to majster wiedział, na Boga ,i to już w zeszłym tygodniu?!
– Moja mi powiedziała – śmiał się Waluś kontent z uznania. – Ona ze wszystkiego umie pogodę wywróżyć ; i z liści jak wyrastają i jak później opadają, z wrzosów, z łusek cebuli, z dymu – czy idzie do góry, czy się ściele ku ziemi – i sam już nie wiem z czego jeszcze. Co pod dachem, to bezpieczne. A tak to by nam cegła namokła, zamarzła, rozmarzła i zaczęła się kruszyć – dodał zapalając papierosa
Adam też zapalił, choć był na dobrej drodze, by rzucić palenie. Waluś emanował radością, przyjemnie się rozmawiało z kimś tak totalnie zadowolonym. Przyszła zniecierpliwiona żona, trzeba było jechać do pracy. Tak, jak majster obiecał wielkie pranie, przed Wielkanocą Mirka mogła zrobić w letniej kuchni. Stasiowie przenieśli drób i świniaki do chlewika przy garażu. Zaraz po Świętach miała być rozebrana szkaradna szopa przed posesją.
Komentarze
Prześlij komentarz