Przejdź do głównej zawartości

 06.07.2021r.

 

 

Uparta miłośc t.II r.9 [2]

 

 

 

        Myśmy sobie wypoczywali, a ty mamo, miałaś tu z nimi kupę roboty i kłopoty – objęła matkę w serdecznym uścisku – Bardzo cię wymęczyły?
 – A jaki tam kłopot? Może wczoraj i dzisiaj, bo deszcz pada, to więcej trzeba ich doglądać. A do tej pory, przy tych pięknych dniach, co były – to przecież całe dnie harcowały po podwórku. A do tego Basia  Grzelakowej gościła przez tydzień u matki – to się nimi zajmowała. Jak rano dostały jeść – to już ona czekała, a te się do niej rwały. Brała ich i przyprowadzała, het po obiedzie. Dla niej móc przebierać , ubierać karmić zabawiać dzieci – to największe szczęście! Tak bardzo pragną mieć swoje; co się naleczyła, po szpitalach należała i jak nic, tak nic!
 – A tak ogólnie, jak im się żyje?
 – No dorobili się wszystkiego. Mąż przywiózł ją nowiutkim trabantem. Ubrani oboje, jak jaśniepaństwo, tylko dzieciątka do szczęścia brak.
  Mama postawiła na stole wazę z zupą i rzekła:

         - Siadaj dziecko i bierz Jagusię na kolana. Kapuśniaczek z młodej kapusty – palce lizać. Popróbuj! Ja wezmę Henia i przebiorę, coś mi się zdaje, że w porteczkach nie wszystko w porządku.

         – Że tato wróci późno to wiemy, ale Paweł i Piotrek do obiadu pierwsi, a tu ich nie widać.
 – Poszli na działki. Łukowskim ogrodu doglądają, króliki karmią. Do tego Melania kazała oberwać resztę malin, to pewnie rwą, bo na razie nie pada.
 – A wujostwo na wczasach?
 – Gdzie tam na wczasach! Markowscy kupili dom koło Czarnego, wyremontowali i zaprosili dawnych przyjaciół, żeby się pochwalić. 

         – No patrzcie ludzie! To Łukowski zawsze był ten pan, co majątek prowadził, jak należy. Zyski były ogromne! W Zalipiu zawsze dziadostwo i deficyt. A teraz okazuje się, że tamten jest panem na swoim; a dzielny wujek mieszka razem z – jak to ciocia Melania określała -  burkami pegeerowskimi- w bloku. – rozważała  córka.
    Jagusia rwała się do samodzielnego jedzenia, trzeba było zachodu, by talerz z zupą nie wylądował na podłodze, więc dysputę przerwano.
  Po obiedzie dzieciaki zrobiły się senne i zmęczone; Mirka położyła się z nimi, ale nie pospała. Z kuchni dobiegały podekscytowane głosy braci i nie mniej przejęty głos matki. Okazało się, że złodzieje spenetrowali piękną, zadbaną działkę Łukowskich!
 – Dobrze, że Weronika przyszła na spacer z dzieckiem, bo jeszcze by było na nas.

 – A gdzież by kto mógł posądzić was o coś złego; moje wy strażniki kochane – ściskała braci podziwiając wzrost i urodę.
 – Włos się na głowie jeży, gdy się tego słucha – mama bezradnie rozkładała ręce. – Za tyle dobrego, co ten człowiek zrobił. Iść kraść, niszczyć, deptać? Co to za ludzie?! Toż to gorsze, jak bydło!
 – Weronika na ten czas zamieszkała w mieszkaniu  wujostwa? – zainteresowała się Mirka.
 – Nie, mieszka w pałacu, ale ma klucze, kwiaty podlewa, ma też kota u siebie. Przyszedł za nią – wyjaśniali chłopcy. 
 – Wybrała się zobaczyć, czy króliki nakarmione.- dodał Piotrek, napełniając po raz trzeci talerz kapuśniakiem
 – Taki duży, czarny z białym ogonem, tego jeszcze mają? 
 -Tak, tak ! Wystarczy zawołać – Misiu, Misiu – a przybiega, jak pies.
 Mirka usiadła z kubkiem wonnej, węgierskiej kawy obok Pawełka i usilnie zachęcała go by jeszcze trochę zjadł.
 – Co to taki talerzyk zupy, na takiego kawalera? Chyba nie chcesz być, jak szczapa, panny cię nie zechcą! – przemawiała żartobliwie. Ten jednak zgnębiony, że zawiódł chrzestnego, całkiem stracił apetyt.
 – Tego dorodnego, rasowego  kota to Roman kiedyś przywiózł Melanii i cały czas u nich jest. Że Bojarskim urodził się synek, to wiesz? Było krucho i z Elą i z małym, ale posmarowali, gdzie trzeba i znalazło się miejsce w jakiejś klinice w Warszawie.  Jak był kiedyś u ojca, to mówił, że matka przyjechała pomagać, bo za parę dni przywozi żonę i synka.
 Chłopcy postanowili, że pójdą do kolegów zasięgnąć języka. Może któryś coś słyszał , lub widział , może pomogą wykryć złodzieja. Kiedy wyszli, córka zapytała :
 - Czyli Weronika przebolała rozstanie z Wojtkiem i z związała się z innym?
 – Sama jest z dzieckiem. Tatusia nikt nie widział!
 – To sobie dziewczyna życie skomplikowała; a Wojtek pokazuje się tu czasem?
 – Bywa u rodziców, ale zawsze sam, bez żony. Już mają dwoje dzieci- starsze jej, panieńskie i niedawno urodził im się synek.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

14.01.2019r. Na życzenie czytelników powtórna publikacja niektórych opowiadań. Dziś " Słomiany wdowiec" Z moją Alą   zapoznałem się na czerwcowym biwaku. Ja kończyłem szkołę ekonomiczną, Ala liceum pedagogiczne. Po maturze zacząłem pracować w pobliskim spółdzielni mieszkaniowej. Byliśmy nieprzytomnie zakochani i czekaliśmy tylko, żeby skończyć szkołę,   i wziąć ślub. Dyrektor mojej instytucji zaproponował nam mieszkanie w nowo wybudowanym bloku. Mieliśmy gdzie mieszkać, pracowaliśmy; wkrótce doczekaliśmy się dwojga dzieci.    Żyliśmy pełnią życia – młodzi, zdrowi, szczęśliwi. Gdy dzieciaki podrosły, Ala poszła na wymarzone studia, zaoczne. Wkrótce po ukończeniu nauki, zaproponowano   mojej żonie posadę dyrektorki szkoły. Byliśmy oboje bardzo dumni z tego, tylko, że Ala zaczęła się zmieniać – była wyniosła, podkreślała swoją pozycję, a ja byłem coraz mniejszy, coraz mniej interesujący, jako mężczyzna . Dzieci poszły na studia, wkrótce syn się ożeni...
16 września 2018r. Witajcie! Kolendra poprawia smak  potraw i przetworów. W wielu krajach stosuje się ziarna kolendry, jako lek - oczyszcza organizm, pomaga strawić tłuszcz, obniża cholesterol, działa przeciwbólowo, goi rany.                     Daj kurze grzędę... Panna Joasia była wyjątkowo urodziwa, przy tym niegłupia i z dobrej rodziny. Miejscowi kawalerowie nie mieli u niej żadnych szans – czekała na księcia z bajki. Pojawił się on niespodziewanie szybko. Dzięki funduszom unijnym ukończono nareszcie budowę nowej przychodni, przy niej dobudowano dom , żeby nowo zatrudniani lekarze mieli gdzie mieszkać.    No i kiedy w Ośrodku zaczął przyjmować młody, przystojny stomatolog, każdy wiedział, że to ktoś dla Joasi. Ona   też tak pomyślała. Wyleczyła wpierw zęby w sąsiednim miasteczku, potem dopiero poszła do miejscowego dentysty, niby do kontroli. Ten zachw...
20.07.2019r. Uparta miłość t.I r.I [5] Tak więc Lis wrócił na stanowisko        księgowego, otrzymał trochę wyższą pensję i osobny pokój do pracy. Kiedyś sekretarka Halinka zaszła tam do niego i wyjawiła, że kiedy Łukowski dowiedział się, że Lisowie mają zamiar wyprowadzić się - pojechał do Komitetu Partii i postawił wszystko na jedną kartę: albo Lis będzie oczyszczony z bzdurnych zarzutów, albo on też odchodzi! No i wygrał. Nikt o tym nie wie, nawet Melania, ale ona   - Halina wie, bo ma swoje kontakty. –           Późnym wieczorem, gdy dzieci spały, Piotr dzielił się z żoną zasłyszanymi rewelacjami. Siedzieli przy kuchennym stole i popijali przepisane   Lisowi ziółka. Pani Lusia krzywiła się przy każdym łyku, ale, że nie chciało jej się palić i gotować wody na herbatę, męczyła się spożywając gorzki napar. –           – Ja ci już dawno mówiłam, że Paweł ...