1.10. 2021r.
Upareta miłość t.II r.11 [3]
- – No może i masz rację, że to nie ma przyszłości. Tym dzieciom przydałby się opiekun starszy i bardziej życiowo doświadczony – stwierdziła Lisowa gromadząc na stole produkty do ciasta – Co tak będę patrzeć, też sobie ciasto upiekę.
– A gdzie ty byłaś rano, że listonosz zastał drzwi zamknięte? Zagadnęła Krysia próbując ciasto palcem – o jeszcze cukier trzeszczy w zębach; która to godzina?
– Masz jeszcze dobre dwie godziny, spokojnie wyrobisz i upieczesz. Już włączam piekarnik. Ja byłam u Łukowskich; nowe firany sobie sprawili, trzeba było poobszywać, a ze starych zażyczyła sobie Melania zasłonki do kuchni i łazienki, no to pomierzyłam Później żeśmy chwilę siadły przy herbacie, musiała mi przekazać najnowsze nowiny.
– A no tak, Łukowski nadzoruje budowy, to za te pół etatu na więcej ich stać. Najważniejszą nowiną, jak się domyślam, jest to, że Wojtek Zahota wrócił do Pogórza?
-A no właśnie. Żona wzięła swoją córeczkę, a jego zostawiła z ośmiomiesięcznym synkiem! Co to za matka?! Aż się wierzyć nie chce. Przyjechał z całym majdanem do rodziców. Wiesz co Kaśka Zahotowa powiedziała? Zajmie się dzieckiem na czas, kiedy on przeprosi i skłoni do powrotu żonę. No się postawił, wziął dzieciaka i poszedł do Weroniki. A ta przyjęła go z otwartymi ramionami.
-No to ładnie ci tam zeszło u tych Łukowskich.
– Do obiadu jestem wolniejsza, później chłopcy wracają ze szkoły, mąż z pracy i jestem wciąż potrzebna. Coś Jóżwiak teraz wcześnie przyjeżdża.
– A to nie wiesz, że samochód sobie kupił?
– Za te grosze, co zarabia? Może mu poczta na to dała?
– Ale tam, służbowym by do kościoła nie przyjeżdżał. Dorobił się.
– Faktycznie, z pańska się nosi, nie to, co kiedyś. O, widzisz, jak o forsie mowa. Melania ma dla Basi pieniądze – od siebie i Markowskich za te wyszywane obrazy, co sobie wybrali. Ona ma pięknie oprawione wilki na śniegu – jak żywe; coś pięknego! Szkoda, że Basia więcej nie przywiozła, też bym sobie kupiła.
– Ona niedługo w głowę dostanie od tego wyszywania. Zięć się skarżył, że nieraz nie gotuje, nie sprząta tylko te krzyżyki liczy. Jak leżała w szpitalu tego się nauczyła i teraz, jak nałóg. Tam będzie źle, jak dziecka nie będzie.
– Oj Krysia, co ty tak wszystko na czarno widzisz? Z Jaśkiem bieda, u Basi źle, Helcia ponad miarę zadłużona. Może chociaż z pożycia Brygidki z moim bratem jesteś zadowolona? Tam teraz wszystko dobrze.
– A diabła tam! Nie jest dobrze! Córka matce wszystko powie, on wam się do niczego nie przyzna. Niedawno namówił Brygidę na wizytę na plebani, coś tam wymyślił, a na miejscu okazało się po co. Kazał jej przysięgać przy proboszczu, że po kryjomu tabletek antykoncepcyjnych nie bierze. Nie wariat?! A jak wasz Adam lekarza załatwił, żeby się oboje przebadali – to nie pojechał. A może to on jest niezdatny, że dzieciaka wciąż nie ma? Musiałby mu ktoś do rozumu przemówić, póki czas, póki jest co ratować.
-Mój Boże same kłopoty – westchnęła Lisowa. - Dawaj ciasto na blachę i siadaj, odsapnij, już parzę herbatkę.
31 październik 2018r. W życiu bywa różnie5 W zasadzie nikt nie był jej teraz potrzebny, najtrudniejszy okres minął. Agnieszka dostawała stypendium, były małżonek od czasu do czasu przypominał sobie, że ma troje dzieci i przysyłał parę złotych. Dzieciaki były na tyle samodzielne, że mogła brać dodatkowe dyżury i radziła sobie całkiem nieźle z utrzymaniem rodziny. Postanowiła, że nic w swoim życiu zmieniać nie będzie. Kończył się właśnie kolejny rok i Iwona umyśliła sobie, że urządzi u siebie składkowego Sylwestra - korzystając z tego, że babcia wzięła do siebie dzieci na przerwę świąteczną. Dobrze wstawiona Bożka przyjęła pierścionek zaręczynowy od swego adoratora i starała się nie myśleć, co będzie jutro. Zaraz po północy przyszedł niespodziewanie nieproszony gość - Rysiek. Był trzeźwiutki i bardzo poważny. Złożył Iwonie życzenia, a później ukląkł przed nią i wyrzekł głośno -Pani Bożeno, ja panią kocham. Jest pani dla mnie najukochańsza, jedyna
Komentarze
Prześlij komentarz