Przejdź do głównej zawartości
6.11. 2021r. Upaeta miłość t.ii r.13[1] Położony malowniczo lasek niedaleko Rogoźna zdążył się zazielenić, najpierw wiosenną delikatną zielenią, później soczystą – letnią a młodzi Zalewscy wciąż nie mieli czasu, by wybrać się w te strony. Adam czuł się tak, jakby go zaprzęgnięto do kieratu. Praca w szpitalu, przychodni rostowskiej, praktyka prywatna, a do tego ciąg egzaminów w ramach specjalizacji – to pochłaniało tak czas, jak i siły. Mirka w zasadzie przywykła radzić sobie z domem, pracą, dziećmi, ale dochodziły studia i wyjazdy na uczelnię – a tu żadnej pomocy, czy wyręki. Na sąsiadkę, jak dawniej, nie mogła liczyć. Dalszewscy mieli dosyć własnych kłopotów. Mała Julka zaczęła chodzić i okazało się, że leczenie aparatem rozszerzającym miednicę, nic nie dało. Dziewczynka bardzo kulała na lewą nóżkę. Zapadła decyzja o operacji. Lisowie, aczkolwiek tęsknili za wnukami, przyjechać nie mogli; musieli zadowolić się listami od córki. Tato wolał zadzwonić z biura, mógł więcej przekazać, niż w liście. Pogórze było teraz jednym, wielkim placem budowy. Rosły kolejne bloki mieszkalne, kończono budowę obory, do tego powstawała hala do naprawy maszyn rolniczych. No i stały rytm pracy w polu; nie było mowy o załatwieniu parodniowego urlopu. Pani Lusia musiała podołać pracom domowym, uporać się z szyciem dla stałych klientek; a najbardziej męczące były utarczki z Piotrkiem. Chłopak stał się krnąbrny, nieposłuszny i tak się opuścił w nauce, że ukończenie podstawówki stało pod znakiem zapytania. Paweł chętnie by mu pomógł, gdyby Piotrek się nie stawiał i nie dowodził swoich racji. A tak każda wspólna nauka kończyła się kłótnią. Rok starsza Stefcia od Zahotów uczyła się już w Szczecinku na przedszkolankę; mieszkała w internacie, lecz ile razy była w domu, przychodziła i z anielską cierpliwością sąsiada douczała. Dzięki temu, ze słabiutkimi ocenami, ale zdał! Starsi państwo Zalewscy byli w stałym kontakcie z synem i synową, gotowi przyjechać na każde życzenie, jednakże syn nie chciał nadużywać ich przychylności. Gdy w maju Liliana i Tomek mieli chrzcić synka, wybrali Mirkę na matkę chrzestną. Adam, nie widząc lepszego wyjścia, już miał dzwonić do rodziców, gdy niespodzianie przyszła Renia i zaproponowała, że chętnie zajmą się bliźniakami. Są co prawda zaproszeni, ale nie jadą ze względu na koszta. – Po chrzcie, uroczysty obiad ma być w restauracji, a ja nie mam niczego takiego w czym mogłabym się tam pokazać. – tłumaczyła decyzję – kupiliśmy trochę drobiazgów dla maleństwa, przekaż z najlepszymi życzeniami od nas. Podała Mirce gustownie zapakowany prezent. Jednakże w czerwcu, gdy z kolei Adam miał być chrzestnym córeczki Żeligów; Renia przebywała z małą Julką w szpitalu i trzeba było prosić o opiekę panią Janicką. Stary volkswagen Adasia był już tak wysłużony, że trzeba było go sprzedać; pozbawiony auta, biegał od jednego pośrednika do kolejnego sprzedawcy i szukał nowego. Rodzice wiedzieli o wyjeździe młodych do Szczecina na chrzciny, liczyli na odwiedziny – a nie doczekawszy się gości, zadzwonili i prosili o wyjaśnienia. Wtedy Adam opowiedział o samochodzie. – Wybierz coś porządnego, ja ci dołożę – rzekł ojciec. Do tego dowiedział się, że kolega po fachu szuka kupca na swoją prawie nową dacię Te wiadomości tak uradowały doktora, że prawie fikał koziołki z uciechy! Przyjechawszy do domu, opowiedział o wszystkim żonie. – Wybierają się do nas; trzeba ich ugościć po królewsku, Mireczko. Czegoś takiego przecież się nie spodziewaliśmy, no nie? Mirka westchnęła głęboko – cieszyć się, to jedno, a biegać i obsługiwać teściów przez parę dni – to drugie. Małżonek, widząc jej umiarkowany entuzjazm, wymyślił inne wyjście. – Wiesz co, wynajmę im pokój w hotelu, a ty z maluchami zakwaterujesz się u mnie. Będziemy razem przy kupnie i razem uczcimy ten nowy nabytek, co ty na to? – Kocham cię mój mądry mężu – rzekła obejmując go i całując z dubeltówki. – Zaraz zadzwonię i zamówię im lokum w „Polonezie”. To dobry orbisowski hotel. Niech sobie odpoczną, należy im się za ich hojność – rzekł podekscytowany i radosny. Mirka widząc go takim, nie omieszkała wykorzystać tego do własnych celów. – Jak już będziemy mieli ten nowy samochód, to może byśmy pojechali do Pogórza pokazać się.? – No nie wiem; u mnie brakuje lekarzy, bo sezon urlopowy, do tego mam dwa kolejne egzaminy. Musisz, kochana, zrobić prawo jazdy, wtedy nie będziesz musiała liczyć na mnie. No rozchmurz się – dodał widząc jej minę - coś wykombinuję. Wspólnie z rodzicami spędzili w Poznaniu uroczy tydzień. Pogoda była, jak na zamówienie – słoneczna, ale nie upalna. Adam i tato prześcigali się w pomysłach, jak paniom i wnusiom umilić czas. Była pora wspólnych zakupów, wyprawy do kina i teatrzyku dla dzieci; do palmiarni i zoo. Mirka uwielbiała wspólne spacery, rozmowy przy słodkościach; a wieczorem, gdy dzieci spały, przy lampce dobrego wina. Jedynie nagłe wezwanie Adasia do wujostwa, położyło się cieniem na tym radosnym czasie. Tomek musiał wyjechać w daleką, dziennikarską podróż aż do Helsinek. Miał relacjonować przebieg konferencji międzynarodowej z udziałem naszych przywódców – KBWE. Na ten czas żonę i synka przywiózł do rodziców. Lila straciła pokarm, dziecko miało niegroźne kłopoty z brzuszkiem, ale stan i wygląd Liliany przeraził doktora. Nakazał wujkowi, by Tomasz, jak tylko wróci, skontaktował się z nim. Mirka nalegała, by w końcu pojechali do Pogórza i mąż spełniłby jej życzenie, gdyby któregoś wieczoru nie natknął się na Stasia krążącego wokół domostwa. Usiedli na ławeczce za garażem, by pogadać.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

14.01.2019r. Na życzenie czytelników powtórna publikacja niektórych opowiadań. Dziś " Słomiany wdowiec" Z moją Alą   zapoznałem się na czerwcowym biwaku. Ja kończyłem szkołę ekonomiczną, Ala liceum pedagogiczne. Po maturze zacząłem pracować w pobliskim spółdzielni mieszkaniowej. Byliśmy nieprzytomnie zakochani i czekaliśmy tylko, żeby skończyć szkołę,   i wziąć ślub. Dyrektor mojej instytucji zaproponował nam mieszkanie w nowo wybudowanym bloku. Mieliśmy gdzie mieszkać, pracowaliśmy; wkrótce doczekaliśmy się dwojga dzieci.    Żyliśmy pełnią życia – młodzi, zdrowi, szczęśliwi. Gdy dzieciaki podrosły, Ala poszła na wymarzone studia, zaoczne. Wkrótce po ukończeniu nauki, zaproponowano   mojej żonie posadę dyrektorki szkoły. Byliśmy oboje bardzo dumni z tego, tylko, że Ala zaczęła się zmieniać – była wyniosła, podkreślała swoją pozycję, a ja byłem coraz mniejszy, coraz mniej interesujący, jako mężczyzna . Dzieci poszły na studia, wkrótce syn się ożeni...
16 września 2018r. Witajcie! Kolendra poprawia smak  potraw i przetworów. W wielu krajach stosuje się ziarna kolendry, jako lek - oczyszcza organizm, pomaga strawić tłuszcz, obniża cholesterol, działa przeciwbólowo, goi rany.                     Daj kurze grzędę... Panna Joasia była wyjątkowo urodziwa, przy tym niegłupia i z dobrej rodziny. Miejscowi kawalerowie nie mieli u niej żadnych szans – czekała na księcia z bajki. Pojawił się on niespodziewanie szybko. Dzięki funduszom unijnym ukończono nareszcie budowę nowej przychodni, przy niej dobudowano dom , żeby nowo zatrudniani lekarze mieli gdzie mieszkać.    No i kiedy w Ośrodku zaczął przyjmować młody, przystojny stomatolog, każdy wiedział, że to ktoś dla Joasi. Ona   też tak pomyślała. Wyleczyła wpierw zęby w sąsiednim miasteczku, potem dopiero poszła do miejscowego dentysty, niby do kontroli. Ten zachw...
20.07.2019r. Uparta miłość t.I r.I [5] Tak więc Lis wrócił na stanowisko        księgowego, otrzymał trochę wyższą pensję i osobny pokój do pracy. Kiedyś sekretarka Halinka zaszła tam do niego i wyjawiła, że kiedy Łukowski dowiedział się, że Lisowie mają zamiar wyprowadzić się - pojechał do Komitetu Partii i postawił wszystko na jedną kartę: albo Lis będzie oczyszczony z bzdurnych zarzutów, albo on też odchodzi! No i wygrał. Nikt o tym nie wie, nawet Melania, ale ona   - Halina wie, bo ma swoje kontakty. –           Późnym wieczorem, gdy dzieci spały, Piotr dzielił się z żoną zasłyszanymi rewelacjami. Siedzieli przy kuchennym stole i popijali przepisane   Lisowi ziółka. Pani Lusia krzywiła się przy każdym łyku, ale, że nie chciało jej się palić i gotować wody na herbatę, męczyła się spożywając gorzki napar. –           – Ja ci już dawno mówiłam, że Paweł ...