Przejdź do głównej zawartości
8.01. 2022r. Uparta miłość t.II r.15[3] – Pod wieczór wrócił Piotrek z bliźniakami.; byli najedzeni, zadowoleni i bardzo dumni, bo nauczyli się pisać woskiem na jajkach! Przynieśli w koszyczku parę pięknych pisanek. Chłopak nie czekał na cierpkie uwagi – poszedł obrządzać; – dzieci też zapragnęły karmić świnki, króliczki, kaczki i kurki. Adam ubrał im kurteczki i poszedł z nimi na podwórko. Mama sprzątała ze stołu, gderając; - Tego najbardziej nie lubię – naszykować, nagotować, napiec i nie ma komu jeść. Smutno nam będzie w Święta, szkoda, ze tak się ułożyło. – Może chociaż latem znajdziecie czas, by dłużej zabawić – dodał tato. – Pewnie wpadniemy, ale , czy na dłużej, nie wiem. Zapisałam się na kurs prawa jazdy, zgodziłam się też popracować choć na jednym turnusie półkolonii. Do tego chcemy zaprosić Bondosów, by pobyli u nas parę dni i odpoczęli. Adaś przełożył sobie trudny egzamin z nefrologii na lato, ojciec obiecał, że pomoże w przygotowaniach. No to jak on będzie się uczył, to ja pojadę z dziećmi nad morze – sami widzicie ile tego w planach; wy musicie przyjechać. – Jak skończy specjalizację, to będzie kardiologiem? – Tak chciał, ale jest zapotrzebowanie na internistów i musiał się dostosować – U nas mają być przeglądy majątków w związku z dożynkami, będzie trudno. – rzekł tato z westchnieniem. – Nazajutrz młodzi poszli do Łukowskich ; a że Waldek był w domu, było o czym gadać, no i zasiedzieli się tam. Gdy wracali, spotkali się z Pawłem; zamaszystym krokiem, z plecakiem na plecach zdążał do rodzinnego domu. Przywitali się serdecznie. Chłopak nabrał wielkomiejskiego szlifu, choć zaledwie parę miesięcy był w Bydgoszczy. Na szczęście – jak skonstatowała siostra, został dalej skromnym, cichym młodzieńcem, nie afiszującym się ani swoim wyglądem, ani w pewnym sensie awansem społecznym. W kuchni tato uwijał się przy garnkach, szczęśliwy, że nastaje świąteczny czas, a on ma swoich najbliższych w komplecie w zasięgu wzroku. Usilnie zapraszał wszystkich do stołu. – A mama gdzie? – zapytali. – Nie kazała na siebie czekać, wszystko przygotowała i poszła pomóc Helence. – A nie Grzelakowej? – Przecież Krysia pojechała do Katowic, Jasiek się żeni! Nie mówiła matka? A jakże, w Wielką Niedzielę jest ślub i wesele. Dla Helci już przyjechać te cztery kilometry na rowerze, to wyczyn, bo znów jest przy nadziei; a tu roboty huk czeka, dla jednej osoby za ciężko. – My jesteśmy po obiedzie, dziś w Wielki Piątek trzeba zachować umiar – wzbraniała się córka. Piotrek z Pawłem oraz bliźniaki nie mieli zamiaru zachowywać umiaru i zasiedli do obiadu. – No to wy pozanoście do samochodu te koszyki, kartony i wszystko, co mama przygotowała, bo jak nie, to ja oberwę – rzekł tato poważnie. – No, bez przesady, po co aż tyle wszystkiego!– protestował Adam. – Mama wie swoje; rano upiekła dwa króliki jednego dla was, drugiego nam, żeby nie zabrakło jedzenia – śmiał się ojciec. Gdy gospodyni w końcu wróciła, młodzi byli gotowi do drogi – – Mój Boże, czas ucieka, życie mija, a my spotykamy się coraz rzadziej i na coraz krótszy czas – rzekła tuląc do serca córkę. Mirce też łzy stanęły w oczach, bo gdzie Święta były bardziej świąteczne, niż tu? Gdzie się tak śmiały w ogrodach pierwsze kwiaty , świeciły z daleka świeżo pobielone drzewka? Gdzie tak do czysta wymiatano każdy zakątek obejścia? Gdzie się całą rodziną szło, jeszcze nim dzień wstał, na poranną,, mszę?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

14.01.2019r. Na życzenie czytelników powtórna publikacja niektórych opowiadań. Dziś " Słomiany wdowiec" Z moją Alą   zapoznałem się na czerwcowym biwaku. Ja kończyłem szkołę ekonomiczną, Ala liceum pedagogiczne. Po maturze zacząłem pracować w pobliskim spółdzielni mieszkaniowej. Byliśmy nieprzytomnie zakochani i czekaliśmy tylko, żeby skończyć szkołę,   i wziąć ślub. Dyrektor mojej instytucji zaproponował nam mieszkanie w nowo wybudowanym bloku. Mieliśmy gdzie mieszkać, pracowaliśmy; wkrótce doczekaliśmy się dwojga dzieci.    Żyliśmy pełnią życia – młodzi, zdrowi, szczęśliwi. Gdy dzieciaki podrosły, Ala poszła na wymarzone studia, zaoczne. Wkrótce po ukończeniu nauki, zaproponowano   mojej żonie posadę dyrektorki szkoły. Byliśmy oboje bardzo dumni z tego, tylko, że Ala zaczęła się zmieniać – była wyniosła, podkreślała swoją pozycję, a ja byłem coraz mniejszy, coraz mniej interesujący, jako mężczyzna . Dzieci poszły na studia, wkrótce syn się ożeni...
16 września 2018r. Witajcie! Kolendra poprawia smak  potraw i przetworów. W wielu krajach stosuje się ziarna kolendry, jako lek - oczyszcza organizm, pomaga strawić tłuszcz, obniża cholesterol, działa przeciwbólowo, goi rany.                     Daj kurze grzędę... Panna Joasia była wyjątkowo urodziwa, przy tym niegłupia i z dobrej rodziny. Miejscowi kawalerowie nie mieli u niej żadnych szans – czekała na księcia z bajki. Pojawił się on niespodziewanie szybko. Dzięki funduszom unijnym ukończono nareszcie budowę nowej przychodni, przy niej dobudowano dom , żeby nowo zatrudniani lekarze mieli gdzie mieszkać.    No i kiedy w Ośrodku zaczął przyjmować młody, przystojny stomatolog, każdy wiedział, że to ktoś dla Joasi. Ona   też tak pomyślała. Wyleczyła wpierw zęby w sąsiednim miasteczku, potem dopiero poszła do miejscowego dentysty, niby do kontroli. Ten zachw...
20.07.2019r. Uparta miłość t.I r.I [5] Tak więc Lis wrócił na stanowisko        księgowego, otrzymał trochę wyższą pensję i osobny pokój do pracy. Kiedyś sekretarka Halinka zaszła tam do niego i wyjawiła, że kiedy Łukowski dowiedział się, że Lisowie mają zamiar wyprowadzić się - pojechał do Komitetu Partii i postawił wszystko na jedną kartę: albo Lis będzie oczyszczony z bzdurnych zarzutów, albo on też odchodzi! No i wygrał. Nikt o tym nie wie, nawet Melania, ale ona   - Halina wie, bo ma swoje kontakty. –           Późnym wieczorem, gdy dzieci spały, Piotr dzielił się z żoną zasłyszanymi rewelacjami. Siedzieli przy kuchennym stole i popijali przepisane   Lisowi ziółka. Pani Lusia krzywiła się przy każdym łyku, ale, że nie chciało jej się palić i gotować wody na herbatę, męczyła się spożywając gorzki napar. –           – Ja ci już dawno mówiłam, że Paweł ...