Przejdź do głównej zawartości
09.10,2022r. Uparta miłość t.II r. 25[2[ Gdy wracali, tato wymienił parę nazw znanych restauracji, rozpływając się w zachwytach i pochwałach morawskich win i naleweczek. Tato nie siadł do stołu ze wszystkimi; wziął prysznic i rozsiadł się na tapczanie w asyście wnuków. Może chociaż kawy tacie zrobię? - zagadnęła Mirka. - Poproszę, ale słabiutką - odrzekł i sięgnął do torby po przywiezione prezenty.Dla wnuków były bajecznie kolorowe książeczki i przybory szkolne; dla pań biżuteria, a dla dama parę najmodniejszych krawatów. Domownicy biesiadowali, po jakimś czasie tato zgłodniał, przysiadł się i skubał po troszeczku tego i owego -Kochani moi, kiedy tak chodziłem po tym pięknym mieście, powziąłem takie postanowienie: na głowie stanę, a tak, jak tu siedzimy, pojedziemy do tej złotej Pragi. - Właściwie dlaczego oni mówią o swojej stolicy - złota? - zapytała mama kładąc na mężowskim talerzu kawałek pachnącej, pieczonej kury - Nazwa jest z tego, że wiele kopuł przepięknych kościołów, wież, zamków i dachów starych kamienic jest pokryta pozłacaną blachą.To się mieni w słońcu, świeci; stąd ta nazwa, wcale nie przesadzona. A te mosty na Wełtawie, a te place z fontannami - czysta poezja - rozmarzył się tato. -A te knajpki, kawiarenki, restauracyjki... - wtrącił z przekornym uśmiechem syn -O, tak! Kawiarnie i cukiernie to oni mają najlepsze w Europie! Zawdzięczają to Austryjakom, kiedy byli pod ich panowaniem.Miasto w zasadzie nie ucierpiało w czasie ostatniej wojny. Tam bogactwo kultury poprzednich pokoleń, widać na każdym kroku. Nie wiem w czym rzecz, ale to miasto po prostu urzeka.Myśmy byli ulokowani w budynkach Uniwersytetu Karola przy Żelaznej Ulice, tam niektóre budynki pochodzą z XV wieku; pamiętają czasy Jana Husa - reformatora religijnego, spalonego na stosie. - No tak, oni są trochę na bakier z kościołem katolickim - wtrąciła Mirka - Może i są, ale kościołów potężnych i przepięknych mają mnóstwo. - Odczyty i wykłady były po czesku? - zainteresował się dam. - Głównie po czesku i po niemiecku, ale byli tłumacze, no i każdy , kto wchodził na salę wykładową, brał sobie broszurkę ze streszczeniem w swoim języku. Pod koniec, to ja już bardzo dobrze rozumiałem i po czesku.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

11.08.2025r. Uparta miłość t.III r. 17[3] Dzień był wyjątkowo zimny, jak na połowę listopada. Adam uwijał się przy drzewie; później pilnował pieca . w końcu pomyślał, że w ciepłym domu można by było spędzić trochę czasu wspólnie.Zniecierpliwiony czekaniem zajrzał do pokoju, żona siedziała nad stertą dokumentów, machnęła ręką, wskazując na śpiącą córeczkę. Widząc, że czeka, poszła za nim do kuchni. - Jeszcze pół godzinki i miałabym koniec. - Twoja robota ma to do siebie, ze nie ma końca - uśmiechnął się. Mam dla ciebie pyszne jedzonko i ciekawe wiadomości - co najpierw? - Jeść! Wyjął z piekarnika pachnącą zapiekankę. - No, po prostu poezja- oceniła po chwili. - To ta nasza z makaronem i piersią kurczaka, czym przyprawiłeś, że taka smaczna? - Ubiłem pianę z jajek i dałem do gorącego piekarnika - odrzekł zadowolony, dokładając sobie nową porcję - Teraz powiedz, co to za nowiny, tylko oszczędź mi przykrych przed nocą - patrzyła wyczekująco na kończącego kolację męża. - Gadałem ...
16.10.2021r. Uparta miłość t.II r. 13 [2] moralności, jak wy niegdyś? Przed Bożym Narodzeniem nastała pogoda zmienna i kapryśna. W taki czas Zalewscy wybierali się do Szczecina na wesele . Pan Andrzej – przyjaciel rodziny, u którego mieli się zatrzymać, nalegał, by przyjechali w przeddzień. Tak też zrobili; razem spożyli wieczerzę wigilijną i w świąteczne popołudnie, wypoczęci, pojechali na ślub. Choć Elwira nie miała, oprócz paru dalszych kuzynów, żadnej rodziny; wesele było okazałe. Hulało na nim pół akademika, wielu dostojnych profesorów, oraz rodzina i przyjaciele Przemka. Panna Młoda subtelna i piękna tak się zalewała łzami w czasie ceremonii ślubnej, że Mirka zapomniała, że był czas, kiedy najchętniej odradziła by Przemkowi ten związek. – Co może miłość! Popatrz na nich – jacy zadowoleni, piękni. Daj Boże, niech im się wszystko ułoży jak najlepiej – szeptała do ucha mężowi, gdy stali w długiej kolejce, by złożyć życzenia. – Ano tak i ja życzę im jak najlepiej, szkoda t...
12.02.2025r. Po mokrej jesieni nastal suchy, mroźny grudzień; przed samymi Świętami sypnęło śniegiem i zrobiło się uroczyście, nastrojowo. Przygotowania do Bożego Narodzenia szły pełną parą. Wszyscy bardzo chcieli spędzić je razem; było tylko wciąż nie wiadomo, czy dziadek przyjedzie, czy trzeba jechać do niego , by nie był sam. Zadzwonił na parę dni przed Wigilią, że czeka na rodzinkę, najlepiej w same Święta, bo tak to musi dotrzymać towarzystwa Andrzejowi.Wobec tego pierwszego dnia Świąt Jagusia z mężem i Henio, skoro świt ruszyli na stację,by rannym pociągiem dotrzeć do Szczecina. Na miejscu okazało się , że obaj starsi panowie pomagają Siostrom Felicjankom na Wieniawskiego: dziadek przyjmuje bezdomnych w ich gabinecie, a Pan Andrzej pomaga w kuchni. Przygotowania do Wigilii dla dziesiątków bezdomnych, wyczerpało obu, tak, że poszli spać z kurami, dopiero świętować zaczęli, gdy młodzież przyjechała. Panowie, w dziadka mieszkaniu ,nagromadzili wszelkiego jadła z zakonnej kuchni, ...