14.10.2022r.
Upaerta miłość t.II r.25[3]
Poczekajcie chwilę, w tamtej torbie mam zdjęcia, prospekty i notatki, to wam pokażę.
Tato poszedł na ganek, a Adam półgłosem przedstawił proble:
-Ojciec chce wieczorem jechać pociągiem do domu. Spróbuj, mama, przemówić mu do rozumu. Mało mu jazdy? Po co się tak forsować?
- No więc ja byłem tak.. - tato rozłożył zdjęcia na stole i wyliczał: na wykładzie z filmem z akupunktury, o homeopatii, hydroterapii, makrobiotyki,oglądałem filmiki, jak się leczy oczy przy pomocy lasera. Byliśmy też na wykładzie pani, która studiowała w Indiach; a metoda nazywa się ajurweda - to taka sztuka życia, która zapewnia zdrowie.
-Czyli w ogólności ten kongres był poświęcony medycynie naturalne?j - zauważył Adam.
- Ależ skąd! Głównie akademickiej; a to wszystko było jakby na marginesie. Lecznictwo wraca do starych metod, zainteresowanie tymi dodatkowymi wykładami było ogromne.Szkoda, że u nas wciąż bazujemy na tej klasycznej, nawet ziołolecznictwo jest krytykowane przez wielu lekarzy.
- Wiciu, a nie chcesz się położyć, odpocząć? - zagadnęła ostrożnie mama.
- Kobieto, ty zbieraj manatki, zaraz nas Adam na pociąg zawiezie. W domu będę odpoczywał!
- Może ja mamie zapakuję po trochę z tego? - Mirka wskazała na stół.
- Dziecko, a kto to będzie dźwigał? On ma plecak i dwie torby, ja też dwie.
- Szkoda, że Adam jutro do roboty; a swoją drogą, to straszny uparciuch z tego mego teścia - rzekła z uśmiechem - a tato pogroził jej palcem.
Nazajutrz było wręcz upalnie, choć to już były ostatnie dni sierpnia. Ponieważ zostało dużo dobrego jedzenia Zalewscy zaprosili sąsiadów, na uroczyste pożegnanie wakacji. W najbliższych dniach mało był posiedzenie Rady Pedagogicznej i w podstawówce i w szkole zawodowej. Zapowiedział się pan Inspektor Oświaty, by przedstawić gronu pedagogicznemu nowe dyrekcje.
Tydzień wcześniej pani Zalewska była wezwana do Inspektoratu, gdzie oświadczono jej , że z nowym rokiem szkolnym powierza jej się stanowisko wicedyrektora szkoły. Nik jej nie pytał, czy chce, czy nie, czy się zgadza - po prostu powierzono jej tę funkcję. Na szczęście stało się to w czasie, gdy już wewnętrznie dojrzała do tego awansu.
Dalszewscy zaproponowali, by kolację zjeść u nich na ganku. Faktycznie był on ładnie i funkcjonalnie urządzony przez gospodarza. Dzieci ucztowały na balkonie u Zalewskich; co chwila dobiegały stamtąd salwy śmiechu i wesołe okrzyki. Renia uwijała się pełna werwy, jak dawniej. Cieszyła się, bo skończyły się kłopoty z Julką, a teraz ten awans męża!
Adam zniósł do samochodu swoje torby i usiadł na chwilę, by się posilić przed odjazdem. Przez chwilę przysłuchiwał się, jak żona i Stasiu narzekali, ileż to oni musieli się namęczyć, nim urządzili swoje wicedyrektorskie gabinety.Mrugnął do Reni i rzekł
- Popatrz, jacy oni biedni, po dwumiesięcznym nic nie robieniu , poprzekładali trochę segregatorów z kupki na kupkę i wręcz padają z nóg!Co innego ja - ja jestem pan, bo zjeździłem setki kilometrów, nie pospałem nie pojadłem i muszę iść na nocny dyżur. Wczoraj pociąg miał spóźnienie, czekałem, aż przyjedzie, by wsadzić rodziców. W dzień nie było czasu spać, a do tego, proszę, ucztowanie beze mnie.Mirka przytuliła męża
- Mój ty biedaczku, dasz radę, następnym razem będzie bal z tobą na czele!Adam pożegnał towarzystwo i pojechał. Wielki, pomarańczowy księżyc wyłonił się spoza drzew i przepięknie rozjaśniał wieczór. Było ciepło, miło radośnie, jak mało kiedy.
31 październik 2018r. W życiu bywa różnie5 W zasadzie nikt nie był jej teraz potrzebny, najtrudniejszy okres minął. Agnieszka dostawała stypendium, były małżonek od czasu do czasu przypominał sobie, że ma troje dzieci i przysyłał parę złotych. Dzieciaki były na tyle samodzielne, że mogła brać dodatkowe dyżury i radziła sobie całkiem nieźle z utrzymaniem rodziny. Postanowiła, że nic w swoim życiu zmieniać nie będzie. Kończył się właśnie kolejny rok i Iwona umyśliła sobie, że urządzi u siebie składkowego Sylwestra - korzystając z tego, że babcia wzięła do siebie dzieci na przerwę świąteczną. Dobrze wstawiona Bożka przyjęła pierścionek zaręczynowy od swego adoratora i starała się nie myśleć, co będzie jutro. Zaraz po północy przyszedł niespodziewanie nieproszony gość - Rysiek. Był trzeźwiutki i bardzo poważny. Złożył Iwonie życzenia, a później ukląkł przed nią i wyrzekł głośno -Pani Bożeno, ja panią kocham. Jest pani dla mnie najukochańsza, jedyna
Komentarze
Prześlij komentarz