Przejdź do głównej zawartości
04.11.2022r. Uparta miłość t.II r. 26[2] - Droga ciężka, jak to zimą, ojciec nie bardzo miał chęć jechać, ale myśmy się z Pawłem uparli i nie miał wyjścia. - mama promieniała radością, rozparta na tapczanie w asyście wnuków - Przecież was to się teraz darmo czeka; widać za niskie progi - dogadywała spoglądając na zięcia. - To nie tak, mamo - przecież była ta zgryzota z żoną Tomka; nie mogliśmy zostawić Bondosów samych; jak żeśmy mogli, tak wspieraliśmy, aż do końca. - Ano prawda. A gdzie teraz Tomek mieszka u Józków? - Na razie razem z rodzicami ze względu na małego. Ciocia nie wyobraża sobie, że syn weźmie wnuka i gdzieś wyjedzie; w sumie to ona go wychowała. Na wiosnę Igorek skończy cztery lata. Tato nie chciał, by smutne rozmowy zdominowały to świąteczne spotkanie, zaofiarował się, że oprawi choinkę. - Po co ma w ganku stać? Niech stoi w pokoju i pachnie; dziś już późno, ale jutro od rana będziecie z Pawłem stroić drzewko - rzekł dziadek do zachwyconych bliźniaków. - Mirusia, wiem, że jesteś zajęta , dlatego wszystko gotowe przywiozłam na Wigilię, tylko rybę trzeba będzie usmażyć, bo jest w brytwanie z przyprawami, ale surowa. - O jejku! A ja tyle wszystkiego nakupowalam! - To ładnie postałaś w kolejkach - śmiał się tato. Nic, a nic. Od jakiegoś czasu jest tak, że wchodzę na przykład do rzeźnika, a sprzedawczyni podaje mi torbę, płacę i wychodzę i w rybnym i w warzywniaku to samo. Tu jest parę takich osób, którym ponoć się to należy. Na razie nikt się nie buntuje. Czyli jestem świętą krową -tak mówi mój małżonek - Tylko pozazdrościć, u nas z zaopatrzeniem jest coraz gorzej; szczęśliwy, kto ma swego świniaczka. Krysia mówiła, że Rogowscy zabijają swojej hodowli świnki, robią wyroby i w Szczecinku w blokach sprzedają. Dzięki temu powoli wyłażą z długów. Namawiałam ojca, żebyśmy do Białośliwia pojechali, jak już tu jesteśmy, ale się uparł - nie i nie! Twoi rodzice też pewnie wolą świętować u siebie ze względu na te zasypane drogi? - Adam pokręcił głową. -Pojechali do Szczecina, tam mieszka przyjaciel ojca z czasów młodości, ze Lwowa, jest całkiem sam, bo młodo owdowiał , a rodzina rozsiana po świecie. Niedawno przeszedł grypę i nie może dojść do siebie. No to pojechali, by razem świętować i podleczyć go przy okazji. - Tak chciałam odwiedzić Miłorzębów,nacieszyć się, póki są... - Przecież była Brygidka, rozmawialiśmy z nią. U nich wszystko dobrze - remont skończyli, mają centralne ogrzewanie, dwie kuchnie dwie łazienki; nowa elewacja na domu. Latem się pojedzie, zleci ,ani się obejrzysz- mitygował tato. - No nie tak wszystko dobrze, bo przecież mojemu ojczymowi - Zygusiowi pogorszyło się z kręgosłupem, ledwo chodzi - uzupełniła mama. - Nie wybrałbyś się Adam do nich, coś byś poradził. -Może wiosną, póki co , nie mam czasu nawet , by w domu wszystko zrobić, Mirkę odciążyć. W szpitalu obowiązki, tu w Przychodni godziny do odrobienia, no i do domu ludzie przychodzą; a do tego wciąż się uczę, by mieć specjalizację. - Co to za czasy - wszystko w biegu, niczym się ludzie nie cieszą, tylko gonią, by mieć więcej i więcej! - Na potwierdzenie swoich poglądów, mama celebrowała te Święta, a rodzina razem z nią. Był czas i na Pasterkę i na świąteczny spacer po lesie i na opowieści - jak to dawniej bywało - co się jadło, jakie piosenki śpiewało, jak się wspólnie rodzina bawiła. Bliźniaki nie odstępowały babci na krok oczarowane, zachwycone, że można tak pięknie spędzać ten świąteczny czas godzinę po godzinie. Napisz komentarz

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

31 październik 2018r.  W życiu bywa różnie5       W             zasadzie nikt nie był jej teraz potrzebny, najtrudniejszy okres minął.   Agnieszka dostawała stypendium, były małżonek od czasu do czasu przypominał sobie, że ma troje dzieci i przysyłał parę złotych. Dzieciaki były na tyle samodzielne, że mogła brać dodatkowe dyżury i radziła sobie całkiem nieźle z utrzymaniem rodziny. Postanowiła, że nic w swoim życiu zmieniać nie będzie. Kończył się właśnie kolejny rok i Iwona umyśliła sobie, że urządzi u siebie składkowego Sylwestra - korzystając z tego, że babcia wzięła do siebie dzieci na przerwę świąteczną.   Dobrze wstawiona Bożka przyjęła pierścionek zaręczynowy od swego adoratora i starała się nie myśleć, co będzie jutro. Zaraz po północy przyszedł niespodziewanie nieproszony gość - Rysiek. Był trzeźwiutki i bardzo poważny. Złożył Iwonie życzenia, a później ukląkł przed nią i wyrzekł głośno -Pani Bożeno, ja panią kocham. Jest pani dla mnie najukochańsza, jedyna
7.03.2020r. Uparta miłość r.12[2]  Mszę ślubną przesunięto aż na godzinę dziewiętnastą, bo wchodziły pielgrzymki i dla nich głównie odprawiały się nabożeństwa.   W czasie trwania obrządków ślubnych   też weszło dwie grupy pielgrzymów- niewielka   kobiet w strojach góralskich i druga, większa = młodzieży z Rybnika.     Pani Melania od rana przyglądała się wchodzącym pielgrzymom.   Widok ludzi utrudzonych drogą, przemęczonych, zakurzonych – a tak bardzo szczęśliwych, wprawiał ją w stan zdumienia i wzruszenia.   Mijały godziny; jej mąż i inni z grona weselników, chodzili po mieście , krążyli wśród straganów z pamiątkami, a ona   siedziała w przedsionku Kaplicy Cudownego Obrazu i syciła oczy widokiem rozmodlonego tłumu. Jakaś siła trzymała ją w tym miejscu; a z sercem i duszą działo się coś dziwnego. Najpierw męczący rozgardiasz, a później coraz słodszy spokój i ukojenie.   -Panie Boże dziękuję ci, że tu jestem – szeptała wśród modlitwy   . Msza ślubna skończyła się i Młoda
16 września 2018r. Witajcie! Kolendra poprawia smak  potraw i przetworów. W wielu krajach stosuje się ziarna kolendry, jako lek - oczyszcza organizm, pomaga strawić tłuszcz, obniża cholesterol, działa przeciwbólowo, goi rany.                     Daj kurze grzędę... Panna Joasia była wyjątkowo urodziwa, przy tym niegłupia i z dobrej rodziny. Miejscowi kawalerowie nie mieli u niej żadnych szans – czekała na księcia z bajki. Pojawił się on niespodziewanie szybko. Dzięki funduszom unijnym ukończono nareszcie budowę nowej przychodni, przy niej dobudowano dom , żeby nowo zatrudniani lekarze mieli gdzie mieszkać.    No i kiedy w Ośrodku zaczął przyjmować młody, przystojny stomatolog, każdy wiedział, że to ktoś dla Joasi. Ona   też tak pomyślała. Wyleczyła wpierw zęby w sąsiednim miasteczku, potem dopiero poszła do miejscowego dentysty, niby do kontroli. Ten zachwycił się wpierw stanem uzębienia pięknej pacjentki, a później i nią samą. Do tego stopnia uległ jej czarowi, że za