27.01 2023r.
Uparta miłość t.II r.28[5]
Lisowie, wyczerpani doznaniami ostatnich tygodni, rozważali, czy w ogóle jechać na przyjęcie. Na koniec rozważania tego problemu, mama rzekła
- Jak już coś postanowimy, to ojciec pójdzie na portiernie i ci przekaże, co i jak. Tam się da więcej pogadać, jak w biurze
>- Na jaką portiernię?
- Jak wjeżdżaliśmy nie widziałaś? Szlaban co prawda był podniesiony, bo mnie znają, a tak normalnie jest opuszczony i nie każdy wjedzieDzieci od tygodni żyły tylko Przyjęciem nie mogły się doczekać uroczystości w kościele i gości i prezentów. Rodzice zaś, wyczerpani nadmiarem trosk , marzyli o tym, by było już po. Teraz dopiero Mirka doceniła dobrą radę męża - skłonił ją dawno temu, by wynajęła małą salę przy gospodzie. Teraz pozostało uzgodnić menu i ta kwestia nie wymagała zachodu. Był tylko taki mankament, że nie dało się ustawić jednego stołu; goście siedzieli przy osobnych stolikach. Dzieci na początku były w centrum uwagi, a później goście zajęli się sobą.
Najbardziej byli tym rozczarowani dziadkowie Zalewscy. Oni przeżywali to święto bardziej niż rodzice i chrzestni W kościele, głęboko wzruszeni, ocierali łzy patrząc na śliczną Jagusię i dostojnie stąpającego Henia. Przywieźli najdroższe prezenty i pragnęli, by dzieci zapamiętały ten dzień, jako cudowne rodzinne święto. Dla nich bliźniaki przez cały czas były najważniejsze, choć niektórzy goście jakby o nich zapomnieli.Po obiedzie dziadek zaproponował wspólny spacer na lody przyłączły się zaraz dzieci Dalszewskich i Anulka z Szymonem. Później całe towarzystwo poszło na nabożeństwo Majowe.
Lisowie cieszyli się spotkaniem z Pawłem - rosły przystojny młodzieniec pozostał cichy i skromny, nawet dobrze zdana matura nie przewróciła mu w głowie. Opowiadał Mirce, jak zabiegał o widzenie z bratem.
-Tato dał forsę, mecenas chętnie wziął, ale nic nie wskórał. Byłem zadowolony, że zaniósł Piotrkowi list i przyniósł kartkę, gdzie braciszek parę słów napisał. Kazał podziękować Stefce, która podała już dwie paczki. Obie były rozbebeszone, ale dotarły.
31 październik 2018r. W życiu bywa różnie5 W zasadzie nikt nie był jej teraz potrzebny, najtrudniejszy okres minął. Agnieszka dostawała stypendium, były małżonek od czasu do czasu przypominał sobie, że ma troje dzieci i przysyłał parę złotych. Dzieciaki były na tyle samodzielne, że mogła brać dodatkowe dyżury i radziła sobie całkiem nieźle z utrzymaniem rodziny. Postanowiła, że nic w swoim życiu zmieniać nie będzie. Kończył się właśnie kolejny rok i Iwona umyśliła sobie, że urządzi u siebie składkowego Sylwestra - korzystając z tego, że babcia wzięła do siebie dzieci na przerwę świąteczną. Dobrze wstawiona Bożka przyjęła pierścionek zaręczynowy od swego adoratora i starała się nie myśleć, co będzie jutro. Zaraz po północy przyszedł niespodziewanie nieproszony gość - Rysiek. Był trzeźwiutki i bardzo poważny. Złożył Iwonie życzenia, a później ukląkł przed nią i wyrzekł głośno -Pani Bożeno, ja panią kocham. Jest pani dla mnie najukochańsza, jedyna
Komentarze
Prześlij komentarz