Przejdź do głównej zawartości
9.01.2023r. Uparta miłość t.II r. 28[2] Ciocia oferowała dosyć wysokie wynagrodzenie za fachową opiekę nad niedołężnym mężem. Wspomniała też, że spotkała w polskim kościele doktora Floriana. On już jest emerytem, ale powiedział, że jak będzie trzeba - załatwi Adamowi intratną pracę w klinice, gdzie wciąż pracuje. Gdyby ten list dotarł do Zalewskich wcześniej, lub później, pewnie by go zignorowali. Jednakże teraz mieli w świeżej pamięci wielotygodniowe zmagania, by przetrwać zimę, więc byli zainteresowani i przyjęli tę propozycję, jak światełko w tunelu. Gdyby tak kupić duże mieszkanie w Poznaniu... Wyjazd pozwoliłby zrealizować ten plan. I tak rozważając wszystkie argumenty za i przeciw - postanowili, że Adam skorzysta z cioci zaproszenia.Czekała go żmudna, długa droga załatwiania formalności. Pod koniec kwietnia dyrektor Majewski wyjechał do Warszawy na szkolenie. Mirka królowała w jego gabinecie. Pochlebiało jej to, że teraz w szkole to ona o wszystkim decyduje. Z kobiecej próżności, kupiła sobie parę kolorowych szalików i przed lustrem przymierzała, który do czego. Właśnie miała zawołać dzieci z podwórka, by je zawieźć do kościoła na naukę przed Pierwszą Komunią Świętą, gdy zadzwonił telefon. Chwilę wsłuchiwała się w dziwne odgłosy w słuchawce. Czy ktoś żarty sobie robi? -Halo, halo, kto mówi? - wołała poruszona. - Córcia, nieszczęście! - wyrzekł wśród łkania ojciec. - Tato, to ty? Boże mój, co się stało? - poczuła, ze ziemia usuwa jej się spod nóg. Ojciec nie był w stanie nic więcej powiedzieć. Słuchawkę wzięła od niego pani Ludmiła Maćkowiak i w paru słowach wyjaśniła przerażonej Mirce, co się wydarzyło. Piotrek miał wypadek. Niestety tragiczny. Nie żyje Bronek Bruzda, którego wiózł na motorze, na tylnym siedzeniu Piotrek ma złamany obojczyk, jest w Koszalinie, w więzieniu Ojciec prosi, by przyjechała, bo oboje z matką zupełnie nie wiedzą , co począć. - Kochana pani Ludmiło - błagała przezwyciężając łkanie - proszę panią i męża - otoczcie moich rodziców opieką, wspomóżcie, doradźcie. Ja przyjadę, ale za parę dni, na razie szkoła na mojej głowie. . Dopiero po uroczystych obchodach Dnia Zwycięstwa udało się Mirce wziąć dwa dni wolnego, by pojechać do rodziców.Uprzedziła ojca telefonicznie - To się dobrze składa, ze nie jedziesz samochodem - głos ojca był spokojny i rzeczowy - odbiorę cię w Szczecinku i pojedziemy do Koszalina. Nasz lekarz - Wesołowski ma tam bratanka, który jest adwokatem, pójdziemy do niego. Pragnienie zobaczenia syna przeważyło i najpierw udali się na Młyńską. Po długim czekaniu, uzyskali jedynie skąpą informację lekarską. Obojczyk się zrasta, chory już może jeść prawą ręką Wybite kolano zostało nastawione i może już chodzić. Przed rozprawą mowy nie było o widzeniu, czy podaniu małej paczki ,   Po uiszczeniu honorarium, tato otrzymał wiele obietnic, że mecenas będzie z Piotrkiem w kontakcie, ze zapozna się z aktem oskarżenia, że na bieżąco będzie o wszystkim informował telefonicznie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

11.08.2025r. Uparta miłość t.III r. 17[3] Dzień był wyjątkowo zimny, jak na połowę listopada. Adam uwijał się przy drzewie; później pilnował pieca . w końcu pomyślał, że w ciepłym domu można by było spędzić trochę czasu wspólnie.Zniecierpliwiony czekaniem zajrzał do pokoju, żona siedziała nad stertą dokumentów, machnęła ręką, wskazując na śpiącą córeczkę. Widząc, że czeka, poszła za nim do kuchni. - Jeszcze pół godzinki i miałabym koniec. - Twoja robota ma to do siebie, ze nie ma końca - uśmiechnął się. Mam dla ciebie pyszne jedzonko i ciekawe wiadomości - co najpierw? - Jeść! Wyjął z piekarnika pachnącą zapiekankę. - No, po prostu poezja- oceniła po chwili. - To ta nasza z makaronem i piersią kurczaka, czym przyprawiłeś, że taka smaczna? - Ubiłem pianę z jajek i dałem do gorącego piekarnika - odrzekł zadowolony, dokładając sobie nową porcję - Teraz powiedz, co to za nowiny, tylko oszczędź mi przykrych przed nocą - patrzyła wyczekująco na kończącego kolację męża. - Gadałem ...
16.10.2021r. Uparta miłość t.II r. 13 [2] moralności, jak wy niegdyś? Przed Bożym Narodzeniem nastała pogoda zmienna i kapryśna. W taki czas Zalewscy wybierali się do Szczecina na wesele . Pan Andrzej – przyjaciel rodziny, u którego mieli się zatrzymać, nalegał, by przyjechali w przeddzień. Tak też zrobili; razem spożyli wieczerzę wigilijną i w świąteczne popołudnie, wypoczęci, pojechali na ślub. Choć Elwira nie miała, oprócz paru dalszych kuzynów, żadnej rodziny; wesele było okazałe. Hulało na nim pół akademika, wielu dostojnych profesorów, oraz rodzina i przyjaciele Przemka. Panna Młoda subtelna i piękna tak się zalewała łzami w czasie ceremonii ślubnej, że Mirka zapomniała, że był czas, kiedy najchętniej odradziła by Przemkowi ten związek. – Co może miłość! Popatrz na nich – jacy zadowoleni, piękni. Daj Boże, niech im się wszystko ułoży jak najlepiej – szeptała do ucha mężowi, gdy stali w długiej kolejce, by złożyć życzenia. – Ano tak i ja życzę im jak najlepiej, szkoda t...
12.02.2025r. Po mokrej jesieni nastal suchy, mroźny grudzień; przed samymi Świętami sypnęło śniegiem i zrobiło się uroczyście, nastrojowo. Przygotowania do Bożego Narodzenia szły pełną parą. Wszyscy bardzo chcieli spędzić je razem; było tylko wciąż nie wiadomo, czy dziadek przyjedzie, czy trzeba jechać do niego , by nie był sam. Zadzwonił na parę dni przed Wigilią, że czeka na rodzinkę, najlepiej w same Święta, bo tak to musi dotrzymać towarzystwa Andrzejowi.Wobec tego pierwszego dnia Świąt Jagusia z mężem i Henio, skoro świt ruszyli na stację,by rannym pociągiem dotrzeć do Szczecina. Na miejscu okazało się , że obaj starsi panowie pomagają Siostrom Felicjankom na Wieniawskiego: dziadek przyjmuje bezdomnych w ich gabinecie, a Pan Andrzej pomaga w kuchni. Przygotowania do Wigilii dla dziesiątków bezdomnych, wyczerpało obu, tak, że poszli spać z kurami, dopiero świętować zaczęli, gdy młodzież przyjechała. Panowie, w dziadka mieszkaniu ,nagromadzili wszelkiego jadła z zakonnej kuchni, ...