Przejdź do głównej zawartości
25.03. 2023 [3] Uparta miłość t.II r. 30 [3] Następnego dnia, pod wieczór, gdy Mirka wynosiła torby do samochodu, wyszła Grzelakowa i skinęła na nią, by przyszła.Zaciekawiona tajemniczością sąsiadki, weszła do kuchni, pani Krysia wskazała drzwi do pokoju.Skulona, na kanapie siedziała Sabina. - A ty co? Czemu do nas nie przyszłaś? Boli cię coś? Sabina podniosła głowę, była blada, oczy zapuchnięte od płaczu. - Chcieli zabić mego męża - wyrzekła cicho. Mirka siadła obok, objęła ją, przytuliła, nie wiedziała, co powiedzieć. -Wzięliście ślub z Franciszkiem? Do Juliana ktoś strzelał; leży w szpitalu, słaba nadzieja, że z tego wyjdzie.Dzieci mnie winią, wyniosły się do Bielakowej; no i na zmianę siedzimy przy nim. - A kogo podejrzewają, wiadomo coś? - Nic nie wiem. Aresztowali Frącka, bo plątał się w zeznaniach. Teraz przysyła mi jakichś zbirów, bym oddała resztę należności za dom. Muszę załatwić gotówkę, bo będzie źle; już mi szyby w nocy powybijali i ktoś podłożył ogień w przybudówce. Gdyby nie to, że bywało- a karmiłam za darmo całe hordy zomowców, byłoby po mnie i po interesie! Miałabyś trochę grosza, by mi pożyczyć? - Przy sobie nie mam, ale w Rostowie, owszem. Jedź ze mną, zaraz ruszam. - Zostań jeszcze dzień, dwa, to pojadę. -- Nie mogę, muszę stawić się w Inspektoracie. - Jak będę wracać, to do ciebie wstąpię. - rzekła i pożegnała się, nie wychodząc na zewnątrz. - Ona boi się własnego cienia - westchnęła Mirka i przez następne dni oczekiwała przyjaciółki. Jakoż faktycznie po paru dniach wpadła, jak po ogień; oświadczyła, ze ma jedynie tyle czasu,by wypić kawę. - Ktoś na ciebie czeka? - Tak, przyjechałam z Maćkowiakiem. - Z naszym Jerzym? No to chodźmy, zaproszę go, niech też kawę wypije. - Nie, nie. Powiedział, że sobie pochodzi, pooddycha, uporządkuje myśli. Podwiezie mnie do dziadka i pojedzie do Warszawy, do Ludmiły. - Oni się rozeszli? - zapytała Mirka stawiając przed gościem tackę z ciastem i filiżankę z kawą. - Ach, ją dręczyli, ci ze Zjednoczenia. Im większe miała sukcesy, tym bardziej Zarząd ją ograniczał. W końcu zarzucili jej nadużycia, malwersacje. Wybroniła się, ale mąż wziął uszy po sobie, nie miał odwagi, jak było trzeba, stanąć za nią murem. No to zwinęła manatki.Teraz chce przepraszać, godzić się. Mirka położyła pieniądze na stole. - Jak tylko stanę na nogi - oddam - rzekła Sabina i dodała. Oddam mu wszystko, co do grosza i raz na zawsze uwolnię się od tego złego człowieka.Mało brakowało , a bym mu się sprzedała; dobrze, ze przejrzałam na oczy. - Mówiłaś, że nie wiadomo, komu Julian aż tak bardzo przeszkadzał. - U nas na Śląsku kotłuje się od dawna.Są zwolennicy Gierka gotowi walczyć z każdym, co go potępia. Mamy Solidarność Walczącą, z tymi lepiej nie zadzierać. No i ożyły dawne antagonizmy -Ślązacy kontra Zagłębiacy, do tego Gorole. Jakby Julian na dobre odzyskał świadomość może, by powiedział komu aż tak się naraził. - rzekła Sabina na stojąco dopiła kawę i pobiegła na koniec alejki, do samoch

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

11.08.2025r. Uparta miłość t.III r. 17[3] Dzień był wyjątkowo zimny, jak na połowę listopada. Adam uwijał się przy drzewie; później pilnował pieca . w końcu pomyślał, że w ciepłym domu można by było spędzić trochę czasu wspólnie.Zniecierpliwiony czekaniem zajrzał do pokoju, żona siedziała nad stertą dokumentów, machnęła ręką, wskazując na śpiącą córeczkę. Widząc, że czeka, poszła za nim do kuchni. - Jeszcze pół godzinki i miałabym koniec. - Twoja robota ma to do siebie, ze nie ma końca - uśmiechnął się. Mam dla ciebie pyszne jedzonko i ciekawe wiadomości - co najpierw? - Jeść! Wyjął z piekarnika pachnącą zapiekankę. - No, po prostu poezja- oceniła po chwili. - To ta nasza z makaronem i piersią kurczaka, czym przyprawiłeś, że taka smaczna? - Ubiłem pianę z jajek i dałem do gorącego piekarnika - odrzekł zadowolony, dokładając sobie nową porcję - Teraz powiedz, co to za nowiny, tylko oszczędź mi przykrych przed nocą - patrzyła wyczekująco na kończącego kolację męża. - Gadałem ...
16.10.2021r. Uparta miłość t.II r. 13 [2] moralności, jak wy niegdyś? Przed Bożym Narodzeniem nastała pogoda zmienna i kapryśna. W taki czas Zalewscy wybierali się do Szczecina na wesele . Pan Andrzej – przyjaciel rodziny, u którego mieli się zatrzymać, nalegał, by przyjechali w przeddzień. Tak też zrobili; razem spożyli wieczerzę wigilijną i w świąteczne popołudnie, wypoczęci, pojechali na ślub. Choć Elwira nie miała, oprócz paru dalszych kuzynów, żadnej rodziny; wesele było okazałe. Hulało na nim pół akademika, wielu dostojnych profesorów, oraz rodzina i przyjaciele Przemka. Panna Młoda subtelna i piękna tak się zalewała łzami w czasie ceremonii ślubnej, że Mirka zapomniała, że był czas, kiedy najchętniej odradziła by Przemkowi ten związek. – Co może miłość! Popatrz na nich – jacy zadowoleni, piękni. Daj Boże, niech im się wszystko ułoży jak najlepiej – szeptała do ucha mężowi, gdy stali w długiej kolejce, by złożyć życzenia. – Ano tak i ja życzę im jak najlepiej, szkoda t...
12.02.2025r. Po mokrej jesieni nastal suchy, mroźny grudzień; przed samymi Świętami sypnęło śniegiem i zrobiło się uroczyście, nastrojowo. Przygotowania do Bożego Narodzenia szły pełną parą. Wszyscy bardzo chcieli spędzić je razem; było tylko wciąż nie wiadomo, czy dziadek przyjedzie, czy trzeba jechać do niego , by nie był sam. Zadzwonił na parę dni przed Wigilią, że czeka na rodzinkę, najlepiej w same Święta, bo tak to musi dotrzymać towarzystwa Andrzejowi.Wobec tego pierwszego dnia Świąt Jagusia z mężem i Henio, skoro świt ruszyli na stację,by rannym pociągiem dotrzeć do Szczecina. Na miejscu okazało się , że obaj starsi panowie pomagają Siostrom Felicjankom na Wieniawskiego: dziadek przyjmuje bezdomnych w ich gabinecie, a Pan Andrzej pomaga w kuchni. Przygotowania do Wigilii dla dziesiątków bezdomnych, wyczerpało obu, tak, że poszli spać z kurami, dopiero świętować zaczęli, gdy młodzież przyjechała. Panowie, w dziadka mieszkaniu ,nagromadzili wszelkiego jadła z zakonnej kuchni, ...