Przejdź do głównej zawartości
3.03. 2023r. Uparta milośc t.II r. 30[1] Adam, bywając często u doktora Floriana, poznał sympatycznego pana w średnim wieku.Pracował on w wydawnictwie Editions Ouest - France, jako tłumacz; a pochodził ze Szczecina. Mieli wiele do wspominania i chętnie się spotykali. Pan Leszek Nowak ongiś angażował się bardzo w działalność polityczną i byłby trafił za kratki, gdyby nie wyjechał.Teraz doszedł do wniosku, że władza zajęta wewnętrznymi rozgrywkami, walcząca o przetrwanie, przestała się takimi drobnymi płotami interesować. Postanowił pojechać do Polski na jakiś czas; a jakby się udało zabrać żonę i syna do Francji, byłby pełen sukces. Adam dał mu zarobione dotąd pieniądze i upominki dla rodziny, A Mirka z dziećmi i Piotrkiem czekali na lotnisku w Warszawie w umówionym miejscu, żeby przesyłkę odebrać. Adam napisał w liście, ze mają czekać na wielkim parkingu przed budynkami lotniska.Poszli na główny, szeroki hol, by pokazać dzieciom lotnisko i sprawdzić godzinę przylotu samolotu. A potem, spacerując po ogromnym placu, gęsto zastawionym samochodami, zastanawiali się, czy ten Radar w ręku wystarczy, by się rozpoznali. Większość pasażerów, którzy wysypali się z wyjścia, zabrały taksówki; tylko nieliczni szli na przystanki tramwajowe. Elegancki pan, w beżowym prochowcu, dojrzał ich z daleka; podbiegł, chwycił Mirkę w ramiona i szepnął: Pani Zalewska, tak? Zmykamy stąd , bo mam stróżów za sobą! - No to wsiadajmy do auta. Nie, nie, schodami w dół i na przystanek. Mirka oszołomiona sytuacją , chwyciła dzieci za ręce i podążyła za panem Leszkiem. Skryci za wiatą przystanku, wmieszani w tłum wsiadających, wysiadających, oczekujących, mieli chwilę na rozmowę. - Ktoś pana śledzi? Od samego dworca Train a grande vitesse przy Palaos de Chaillot. Mam trochę prasy niekoniecznie legalnej, mam forsę dla pani i jeszcze jednego przyjaciela. Gdybym się dostał na komisariat, bod byle pretekstem - wszystko diabli by wzięli. Wyjął z walizki zawiniątko, kazał szybko schować, cmoknął ją w policzek i ulotnił się tak szybko, że można by pomyśleć, ze był zjawą. Mirka była bardzo rada, ze wyprawa się udało bez kłopotu, ze mąż o niej myśli i że ma pieniądze na wszystko cokolwiek zaplanuje. Choć byli na nogach od wczesnego,chłodnego, sierpniowego ranka, mieli jeszcze ochotę , by zobaczyć , gdzie jest ta wymarzona szkoła. Piotrek zdał maturę i złożył dokumenty na SGGW na kierunek rolniczy - najmniej oblegany; za parę dni miały być egzaminy. Obawiali się, że teraz, pod wieczór nie będzie możliwości, by się kogoś wypytać, gdzie co jest . Tymczasem na miejscu okazało się, że jest gwarno i ludno, trwala bowiem sesja poprawkowa i na alejkach kampusu spotykało się wiele mniejszych i większych grup młodych ludzi. W barze szybkiej obsługi udało im się porozmawiać z paroma sympatycznymi dziewczynami, które chętnie udzieliły wszelkich informacji. Nawet narysowały Piotrkowi mapkę, by nie błądził, gdy przyjedzie+ W drodze powrotnej rozmawiali o spotkaniu z tym swoistym kurierem - Poważny, wzbudzający zaufanie człowiek, tylko ta insynuacja, że jest śledzony... -Uważam, ze mówił prawdę. W więzieniu byli polityczni; mieli ciężkie życie chłopaki, bo tam był wzmożony rygor. Nikomu nie było wolno nawet zbliżyć się do nich. Koniecznie chcieli zrobić z nich groźnych przestępców. Taki mamy system - albo tak żyjesz, jak ci każą, albo jesteś wrogiem naszej ojczyzny - śmiał się Piotrek -Przed północą dotarli do domu, pełni wrażeń, zadowoleni.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

11.08.2025r. Uparta miłość t.III r. 17[3] Dzień był wyjątkowo zimny, jak na połowę listopada. Adam uwijał się przy drzewie; później pilnował pieca . w końcu pomyślał, że w ciepłym domu można by było spędzić trochę czasu wspólnie.Zniecierpliwiony czekaniem zajrzał do pokoju, żona siedziała nad stertą dokumentów, machnęła ręką, wskazując na śpiącą córeczkę. Widząc, że czeka, poszła za nim do kuchni. - Jeszcze pół godzinki i miałabym koniec. - Twoja robota ma to do siebie, ze nie ma końca - uśmiechnął się. Mam dla ciebie pyszne jedzonko i ciekawe wiadomości - co najpierw? - Jeść! Wyjął z piekarnika pachnącą zapiekankę. - No, po prostu poezja- oceniła po chwili. - To ta nasza z makaronem i piersią kurczaka, czym przyprawiłeś, że taka smaczna? - Ubiłem pianę z jajek i dałem do gorącego piekarnika - odrzekł zadowolony, dokładając sobie nową porcję - Teraz powiedz, co to za nowiny, tylko oszczędź mi przykrych przed nocą - patrzyła wyczekująco na kończącego kolację męża. - Gadałem ...
16.10.2021r. Uparta miłość t.II r. 13 [2] moralności, jak wy niegdyś? Przed Bożym Narodzeniem nastała pogoda zmienna i kapryśna. W taki czas Zalewscy wybierali się do Szczecina na wesele . Pan Andrzej – przyjaciel rodziny, u którego mieli się zatrzymać, nalegał, by przyjechali w przeddzień. Tak też zrobili; razem spożyli wieczerzę wigilijną i w świąteczne popołudnie, wypoczęci, pojechali na ślub. Choć Elwira nie miała, oprócz paru dalszych kuzynów, żadnej rodziny; wesele było okazałe. Hulało na nim pół akademika, wielu dostojnych profesorów, oraz rodzina i przyjaciele Przemka. Panna Młoda subtelna i piękna tak się zalewała łzami w czasie ceremonii ślubnej, że Mirka zapomniała, że był czas, kiedy najchętniej odradziła by Przemkowi ten związek. – Co może miłość! Popatrz na nich – jacy zadowoleni, piękni. Daj Boże, niech im się wszystko ułoży jak najlepiej – szeptała do ucha mężowi, gdy stali w długiej kolejce, by złożyć życzenia. – Ano tak i ja życzę im jak najlepiej, szkoda t...
12.02.2025r. Po mokrej jesieni nastal suchy, mroźny grudzień; przed samymi Świętami sypnęło śniegiem i zrobiło się uroczyście, nastrojowo. Przygotowania do Bożego Narodzenia szły pełną parą. Wszyscy bardzo chcieli spędzić je razem; było tylko wciąż nie wiadomo, czy dziadek przyjedzie, czy trzeba jechać do niego , by nie był sam. Zadzwonił na parę dni przed Wigilią, że czeka na rodzinkę, najlepiej w same Święta, bo tak to musi dotrzymać towarzystwa Andrzejowi.Wobec tego pierwszego dnia Świąt Jagusia z mężem i Henio, skoro świt ruszyli na stację,by rannym pociągiem dotrzeć do Szczecina. Na miejscu okazało się , że obaj starsi panowie pomagają Siostrom Felicjankom na Wieniawskiego: dziadek przyjmuje bezdomnych w ich gabinecie, a Pan Andrzej pomaga w kuchni. Przygotowania do Wigilii dla dziesiątków bezdomnych, wyczerpało obu, tak, że poszli spać z kurami, dopiero świętować zaczęli, gdy młodzież przyjechała. Panowie, w dziadka mieszkaniu ,nagromadzili wszelkiego jadła z zakonnej kuchni, ...