Przejdź do głównej zawartości
2.04. 2023r. Upata miłość t.II r.30[4] Ostatatnimi czasy Dalszewscy odsunęli sie od Mirki. Odczuwała to bardzo boleśnie; do tej pory zawsze miała oparcie w sąsiadce. Po jakimś czasie zorientowała się, że to Staszek skrzętnie jej unika. Ilekroć Renia stanęła, by chwilę pogadać, pojawiał się na horyzoncie mąż i sąsiadka żegnała się pod byle pretekstem.- Pewnie się boi o stołek, a że ja jestem elementem obcym ideowo, woli trzymać się ode mnie z daleka - rozmyślała. Adam nie dzwonił, rzadko pisywał, dzieci nie było - samotność bardzo doskwierała.Czekała na Piotrka, postanowił odwiedzić Pawła, a następnie towarzyszyć jej przez ostatnie dni sierpnia i przez pół września. Tymczasem wróciły dzieci od dziadków, dom poweselał, nabrał życia. Któregoś dnia wybrali się na szkolne zakupy.Jagusia została w samochodzie, przeglądając podręczniki - mama z Heniem wrócili jeszcze do sklepu.Wracając spostrzegli, że jakiś mężczyzna trzyma się otwartych drzwi samochodu i zagaduje córkę. Po chwili byli na tyle blisko, że poznała Barańskiego. - Pan w jakiej sprawie i do kogo? - zapytała ostro. - A, to pani! Ata piękna panienka- to córeczka? - zabełkotał. Był dobrze wstawiony. - Proszę odejść, jest pan pijany. Dlaczego zaczepia pan dziecko? Patrzył na Mirkę wściekły i zawstydzony. - Zawsze mnie tępiłaś, jak stonkę. Nienawidzisz mnie, podła babo! Liliany nie lubiłaś. - bełkotał rozzłoszczony - Ciebie też dosięgło: chłop cię zostawił, z roboty lada dzień cię wywalą!~Przestaniesz łep zadzierać! - Odejdź człowieku i nie wchodź mi w drogę. Wara ode mnie i mojego życia! - odepchnęła Barańskiego, wsiadła do samochodu i gwałtownie ruszyła z miejsca. -Spokojnie, mamo, mitygowały dzieci.- Co, pijaków nie widziałaś? co to za jeden, znasz go? Mirka zjechała na pobocze, bo choć do domu było blisko, była tak roztrzęsiona, że bała się jechać. Ukryła twarz w dłoniach i pomyślała - Boże mój gonię resztkami sił. Pomóż mi... Gdyby nie serdeczna opieka dzieci, przepłakała by następny dzień; wieczorem przyszła Renia, powitała ją serdecznie. Nareszcie był ktoś komu mogła się wyżalić. całą litanię kłopotów zamykał ten najgorszy: Adam od dluższego czasu nie daje znaku życia. - Brak wiadomości, jest dobrą wiadomością, te złe nas dopadają, czy chcemy, czy nie. Odezwie się z całą pewnością. A ciebie ludzie podziwiają, naprawdę, ze wszystkim sobie radzisz. - No nie bardzo ze wszystkim - nie mam opału na zimę. Czekam na braciszka i na pogodny wrzesień, żeby trochę podeschło, co przywieziemy. - Brańskim się nie przejmuj, jego nikt nie scłhucha, to degenerat. Dziwię się pani Janickiej, że mu pokój wynajęła. Co tam zajdę, on chodzi po obejściu pijaniutki. Nie wiadomo, jak długo w firmie będą go tolerować. - Szkoda chłopa, taki zdolny inżynier, elegancki , niegdyś mężczyzna. Ponoć w Banistowie ma żonę i córkę, tylko, że go nie chcą. Twój nie będzie zły, że u mnie przesiadujesz? - Mają szkolenie w Mielnie przed rozpoczęciem roku. Jutro ma wrócić. Jak byłaś u rodziców odwiedził nas Boguś z synkiem. Mały jest po ciężkiej operacji, ale już wszystko dobrze. Piękny i mądry chłopaczek; czarniutki, jak Cygan. Bogdan przeniósł się do Straży Granicznej, najwyżej trzy dni jest poza domem, no i wynajął nianię. - A o Alinie są jakieś wiadomości? - A jakże, jak ci powiem, to z krzesła spadniesz.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

31 październik 2018r.  W życiu bywa różnie5       W             zasadzie nikt nie był jej teraz potrzebny, najtrudniejszy okres minął.   Agnieszka dostawała stypendium, były małżonek od czasu do czasu przypominał sobie, że ma troje dzieci i przysyłał parę złotych. Dzieciaki były na tyle samodzielne, że mogła brać dodatkowe dyżury i radziła sobie całkiem nieźle z utrzymaniem rodziny. Postanowiła, że nic w swoim życiu zmieniać nie będzie. Kończył się właśnie kolejny rok i Iwona umyśliła sobie, że urządzi u siebie składkowego Sylwestra - korzystając z tego, że babcia wzięła do siebie dzieci na przerwę świąteczną.   Dobrze wstawiona Bożka przyjęła pierścionek zaręczynowy od swego adoratora i starała się nie myśleć, co będzie jutro. Zaraz po północy przyszedł niespodziewanie nieproszony gość - Rysiek. Był trzeźwiutki i bardzo poważny. Złożył Iwonie życzenia, a później ukląkł przed nią i wyrzekł głośno -Pani Bożeno, ja panią kocham. Jest pani dla mnie najukochańsza, jedyna
6.01.2024r. Uparta miość .III r.6[2] Pani Pelagia, widząc, że Mirce wrócił spokój, siadła naprzeciwka i poczęła wykładać swoje racje. - Pani Aldona nawet połowy swoich sprzętów nie zabrała; kazała mi szukać kupca. Na co jej stare graty, przecież te Żaki, to bogacze - mają rzeźnię, prowadzą sklep mięsny, co im bida zrobi? - . Nasza Aldonka dobrze zrobiła, ze nie patrzyła, że ten Jakub gruby, że prostak - liczy się serce. Ona by pani wszystko darmo dała, tylko na co to dyrektorce? - Komu oddała klucze? - Jeszcze nikomu, ale , kochana, pomyśl, gdzie się pakujesz.Ja dobrze pamiętam Baciarkową; przemiła kobieta. Jeszcze szkoła nie była gotowa - oni zamieszkali. No i co? Może trzy może cztery lata i zmarniała. Baciarek - młody wdowiec uwijał się i w domu, bo było dwoje dzieci i w pracy. Szkołę wykończył, dzieci wykształcił i niestety rozm stracił. Pani już była, jak ta Wioletta tu nastała/? Zadręczyła chłopa. Kiedy go brakło, to takie Sodomy, Gomory tu wyprawiała, że strach! Na szczę