Przejdź do głównej zawartości
15.05.2023[5] Uparta miłość t.II r.31[5] Nasiliły się upały, nie było dnia bez wiadomości o pożarach. Z tego względu Mirka skróciła pobyt u rodziców i wróciła do domu ratować roślinki w ogrodzie. Dzięki staraniom Reni i kwiaty i warzywa trzymały się nieźle.Pomyślała, ze po takim czasie, przy szkole wszystko uschło na wiór. Wybrały się więc z Jagusią, ratować, co się da.Spotkały tam dwie byłe uczennice zajęte podlewaniem rabatek. Dziewczyny skończyły szkołę i dawne poletko VIIIb absolutnie nie musiało ich obchodzić. Stanęła wzruszona; przysiadły na ławeczce i dziewczyny opowiedziały o tym, że pracują według grafiku razem z rodzicami, dlatego wszystko tak kwitnąco wygląda.Bardzo poruszona zaprosiła je do cukierni na lody; tam się dowiedziała, że wszyscy dostali się do wybranych szkół i matematykę zdawali bez problemów. Wieczorem, uszczęśliwiona , zadzwoniła do męża, odebrał Henio.Oświadczył,że właśnie wrócili z Kórnika i tato poszedł się wykąpać. Zwiedzili zamek i park dendrologiczny. Tato poprosił taką miłą panią i dała parę młodych roślinek i trochę nasion. Wszystko to przywiozą mamie w najbliższą sobotę. - Ja ciebie, mamusiu, zaprowadzę w takie piękne miejsca, jakich jeszcze nie widziałaś, kiedy tam razem pójdziemy - obiecał na koniec. Wieczorem zadzwoniła jeszcze teściowa z Pragi z dobrymi wieściami. Gdy Jagusia zasnęła, Mirka długo stała w otwartym oknie, patrzyła w czyste, wygwieżdżone niebo i dziękowała Bogu za wszystko dobro, którego w obfitości doświadczała. Któregoś niedzielnego wieczoru przyjechał leśniczy Bączyński z prośbą, by mu doktor towarzyszył w wycieczce do lasu.Pokaże marniejący las, no i jeszcze prosił by zbadać słabującą żonę.Pochodzili , pooglądali; zgodnie doszli do wniosku, że wstrzymanie zasypywania szuwarów, to mało - trzeba od nowa pogłębić stawy. Wtedy woda wróci na swoje miejsce. Na koniec pojechali do leśniczówki. Pani Klara siedziała w fotelu z wysokim oparciem , robiła wrażenie półprzytomnej. Adam zbadał ją pobieżnie, gorączka sięgała 40 stopni. - Jak można było chodzić tyle czasu po lesie, kiedy w domu zostawił pan żonę wymagającą natychmiastowej pomocy! - ofuknął plączącego się po pokoju Ernesta i zaczął podawać leki. - Jej się takie napady zdarzają, ale poda pan , co trzeba i wszystko będzie dobrze Po chwili poprosił, by leśniczy wyszedł z papierosem, a przywołał starszą córkę.Ułożyli chorą na tapczanie; po godzinie temperatura zaczęła spadać; mogła już normalnie rozmawiać; bardzo dziękowała doktorowi, ze tak troskliwie się nią zajął. Adam zostawił recepty, pouczył córkę jak ma podawać leki i począł się zbierać. Gdyby znał drogę , wróciłby pieszo, no ale nie wiedział którą drogę wybrać i był zdany na pana Ernesta. Ten zachowywał się tak, jakby się wstydził całego zajścia. Adam nie odezwał się ani słowem. Na urlop Adam mógł liczyć dopiero po przeprowadzeniu okrągłego roku. Właśnie radzili z żoną, że część urlopu wykorzysta, gdy reszta rodziny będzie miała ferie wielkanocne. Może do Gołuchowa? Zwiedzą zamek i , co uwielbia Henio, park krajobrazowy. Miłą rozmowę przerwał telefon; dzwonił tato z tragiczną wiadomością. - Jasiek Grzelak stracił żonę. Banda pijanych wyrostków wypchnęła konduktorkę z pędzącego pociągu

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

31 październik 2018r.  W życiu bywa różnie5       W             zasadzie nikt nie był jej teraz potrzebny, najtrudniejszy okres minął.   Agnieszka dostawała stypendium, były małżonek od czasu do czasu przypominał sobie, że ma troje dzieci i przysyłał parę złotych. Dzieciaki były na tyle samodzielne, że mogła brać dodatkowe dyżury i radziła sobie całkiem nieźle z utrzymaniem rodziny. Postanowiła, że nic w swoim życiu zmieniać nie będzie. Kończył się właśnie kolejny rok i Iwona umyśliła sobie, że urządzi u siebie składkowego Sylwestra - korzystając z tego, że babcia wzięła do siebie dzieci na przerwę świąteczną.   Dobrze wstawiona Bożka przyjęła pierścionek zaręczynowy od swego adoratora i starała się nie myśleć, co będzie jutro. Zaraz po północy przyszedł niespodziewanie nieproszony gość - Rysiek. Był trzeźwiutki i bardzo poważny. Złożył Iwonie życzenia, a później ukląkł przed nią i wyrzekł głośno -Pani Bożeno, ja panią kocham. Jest pani dla mnie najukochańsza, jedyna
6.01.2024r. Uparta miość .III r.6[2] Pani Pelagia, widząc, że Mirce wrócił spokój, siadła naprzeciwka i poczęła wykładać swoje racje. - Pani Aldona nawet połowy swoich sprzętów nie zabrała; kazała mi szukać kupca. Na co jej stare graty, przecież te Żaki, to bogacze - mają rzeźnię, prowadzą sklep mięsny, co im bida zrobi? - . Nasza Aldonka dobrze zrobiła, ze nie patrzyła, że ten Jakub gruby, że prostak - liczy się serce. Ona by pani wszystko darmo dała, tylko na co to dyrektorce? - Komu oddała klucze? - Jeszcze nikomu, ale , kochana, pomyśl, gdzie się pakujesz.Ja dobrze pamiętam Baciarkową; przemiła kobieta. Jeszcze szkoła nie była gotowa - oni zamieszkali. No i co? Może trzy może cztery lata i zmarniała. Baciarek - młody wdowiec uwijał się i w domu, bo było dwoje dzieci i w pracy. Szkołę wykończył, dzieci wykształcił i niestety rozm stracił. Pani już była, jak ta Wioletta tu nastała/? Zadręczyła chłopa. Kiedy go brakło, to takie Sodomy, Gomory tu wyprawiała, że strach! Na szczę