05.06. 2023r.
Uparta miłość t.III r.1[2]
To cwaniak, wykorzystuje dawną słabość Stefki do niego.
- Piotrek ma bardzo dobre serce, niby taki kpiarz, ale najmniejszej krzywdy nikomu by nie wyrządził - ciągnęła pani Lusia - ostatnio Miłorzębom dużo dobrego uczynił. Mieli praktykę, tam gdzieś pod Poznaniem, to wzorowe gospodarstwo wymieniało dojarki na nowocześniejsze. Te stare, kto chciał, to brał. Piotrek wziął taką felerną, z kolegami naprawili i zawieźli do Białośliwia. Babcia z Brygidką aż się popłakały z uciechy. Cztery krowy na jedną Brygidkę, to bardzo ciężko, a u mamy utrzymuje się ten niedowład ręki.. Taki prezent - jakby z nieba spadł!
- Nie nakładaj mi Mirusia tej mieszaniny, na noc nie będę jadła takich nowości - wzbraniała się mama przed sałatką - Mirka wygłodniała, nie bacząc na nic, pochłonęła swoją porcję w mig i rzekła:
- Dawno nie byliśmy u babci, ciekawa jestem, co tam u nich.
- A dobrze. Górę przerobili, Anulka ma tam pokoik, ale tak na codzień, to jest w internacie. Wiesz, że do szkoły pielęgniarskiej poszła? Całe obejście nowym płotem ogrodzili; sadek odnowiony, prawie same młode drzewka. Parę to im Tomek z dalekiego świata przywiózł, i rosną! -Adam czasem zagląda do wujostwa, mówił, że Tomek mieszkanie kupił; Igorka chce wziąć od dziadków, bo się całkiem od ojca odbił.
- Ma mieszkanie, kobiety powinien sobie poszukać. Może ten mój bratanek nie należy do najurodziwszych, ale za to spokojny, na jakimś tam stanowisku; a siedzi sam, już tyle lat, jak borsuk.
- Nasz pan Jerzy znalazł. sobie kogoś? - zapytała Mirka zerkając w okno, czy mąż nie wraca.
- Był czas, ze zwoził sobie panienki, na tydzień, dwa, a teraz spokój. Ponoć mieszkanie w zasadzie puste, po żniwach pewnie pożegna Pogórze.,
- Wszystko było dobrze i sukcesy były i wyjazdy zagraniczne, póki była Ludmiła. Nie umiał jej docenić, do końca życia będzie żałował.
- Wojtek Zahota szykuje się na jego miejsce, tylko, że on za miękki na ta pegeerowską hołotę, gdzie każdy patrzy, jakby tu coś ukraść.
- Fabisiak poszedł na emeryturę, przyszedł młody, owszem po szkołach - co z tego, inny stan w papierach, a inny w magazynach.
Zrobiło się późno. Mama była zmęczona i podróżą i wrażeniami dnia, do tego widziała, jak córka czuje się niezręcznie z powodu przedłużającej się nieobecności męża.Poszła więc na górę, zostawiając córkę samą, by mogła przywołać Adama do porządku, jak tylko się pojawi.Mirka wyszła na ganek; po pogodnym dniu nastał chłodny wieczór z czystym, gwiaździstym niebem. Powietrze pachniało wiosną - lasem, dopiero co rozwiniętymi listkami. Cała ta uroda świata, zamiast cieszyć - zasmuciła kobietę tak bardzo, ze była bliska płaczu. Nareszcie warkot samochodu, czekana sylwetka męża na dróżce. - Wyraźnie schudł, taki przygarbimy - pomyślała z troską. gdy przygarnął ją serdecznie na powitanie, spostrzegła jeszcze bladą twarz, podkrążone oczy. Po kolacji siedzieli przytuleni, a on użalał się nad sobą, ze w pracy ma więcej wrogów niż przyjaciół, że pobyt we Francji wilei go kosztował; jakie to poniżające prace musiał wykonywać, by te parę franków zarobić. No i o ile ciocia Rozalia była dobra, to Anna traktowała go z góry, a on musiał milczeć i usługiwać
- Zaiste- pomyślała Mirka- musiało się tego wszystkiego nazbierać, ze on teraz nie może dojść do dawnej równowagi, ze się ratuje tymi wędrówkami po lesie.
31 październik 2018r. W życiu bywa różnie5 W zasadzie nikt nie był jej teraz potrzebny, najtrudniejszy okres minął. Agnieszka dostawała stypendium, były małżonek od czasu do czasu przypominał sobie, że ma troje dzieci i przysyłał parę złotych. Dzieciaki były na tyle samodzielne, że mogła brać dodatkowe dyżury i radziła sobie całkiem nieźle z utrzymaniem rodziny. Postanowiła, że nic w swoim życiu zmieniać nie będzie. Kończył się właśnie kolejny rok i Iwona umyśliła sobie, że urządzi u siebie składkowego Sylwestra - korzystając z tego, że babcia wzięła do siebie dzieci na przerwę świąteczną. Dobrze wstawiona Bożka przyjęła pierścionek zaręczynowy od swego adoratora i starała się nie myśleć, co będzie jutro. Zaraz po północy przyszedł niespodziewanie nieproszony gość - Rysiek. Był trzeźwiutki i bardzo poważny. Złożył Iwonie życzenia, a później ukląkł przed nią i wyrzekł głośno -Pani Bożeno, ja panią kocham. Jest pani dla mnie najukochańsza, jedyna
Komentarze
Prześlij komentarz