Przejdź do głównej zawartości
23.10.2023r. Mirka zamierzała wybrać się do rodziców, by im opowiedzieć, co przeżyli i widzieli.Henio wybierał się razem z nią, ale niespodziewany telefon od Babci Zalewskiej wszystko zmienił. Prosiła, by przyjechał, skoro nie ma ukochanej wnuczki, niech choc on z nią pobędzie.Jagusia w kolejnych telefonach donosiła, że jest bardzo zadowolona i że niedługo wraca. Mirka szykowała się do drogi, tymczasem telefon od inspektora oświaty , wszystko przekreślił. Głosem stanowczym, nie znoszącym sprzeciwu - powoływał ją na pełniącą obowiązki dyrektora szkoły. Zaskoczona, nie zdołała zapytać, czemu dotychczasowy dyrektor - pan Majewski nie może pełnić tej funkcji. Wieczorem pobiegła do Reni w nadziei, że czegoś się dowie. I nie pomyliła się. - Kochana, co tu się działo - relacjonowała sąsiadka stawiając przed Mirką talerz z kanapkami -całe Rostowo tym żyło Syna Majewskiego znasz? - taki przystojniak, Damian.Więc miał być ślub, jego i takiej Agnieszki z Rąbina.No i ta panienka, na dwa tygodnie przed weselem , poszła w siną dal.Skądś tam zadzwoniła, że zmieniła zamiary. No to ten Damian próbował się truć, ledwo go odratowali. Majewski miał ciężki atak serca. Teraz dochodzi do siebie, no i pilnuje tego syna. - Mój Boże, co to się dzieje! Ci młodzi mają teraz wszystko i nie wiedzą , co jest w życiu ważne, nie to, co my kiedyś. - Co chcesz, takie czasy. Wokoło intrygi, podstępy, fałsz o d góry, do dołu.Młodzież na to patrzy i się gubi. Masz to w gazetach, radiu, telewizji... - Pożyłam trochę bez tego wszystkiego, odpoczęłam, niestety rzeczywistość czekała na mnie ze swoimi problemami. - A wy jak spędzacie wakacje? -Staszek na szkoleniu, Maciek odrabia praktykę po pierwszym roku, Julka u dziadków, a my z Kaśką w domu. Martwię się tą dziewczyną - całe dnie siedzi w swoim pokoju; odprawia te swoje modły, medytacje, niby jest - a jakby jej nie było. Kiedy Mirka zadzwoniła do rodziców i wyjaśniła, czemu nie może przyjechać, mama Lisowa uznała, że w takim razie, musi jechać do niej. PO drodze zajechał do Białośliwia i relacjonowała, co u Miłorzębów. - Dziadek od wiosny w domu, całkiem niezłe sobie radzi. Anulka bardzo się nim zajmuje - żadnej choroby nie przyjmuje do wiadomości Skoro może chodzić - znaczy, ze się goi, tak sobie bóle tłumaczy i całe dnie drepce po podwórku To dziewczątko, to ich skarb i pociecha! I w domu pomoże i w obejściu i z ojcem jedzie na pole. Tylko podziwiać. Powiem ci, choć z przykrością, że od kiedy moja mama przestała tam rządzić - zapanował taki ład i porządek, ze miło popatrzeć. To Brygidka z córką wszystko od nowa urządzają i w mieszkaniu i na podwórku. - Nasze też się starają, jak mogą - Henio opiekuje się babcią, a Jagusia pomaga koleżance w gospodarstwie rolnym. - rzekła Mirka dla porządku. - No a było tam któreś z was? Widzieliście, co to za rodzina, co tam Jagusia robi? A gdzie to w ogóle jest? Mirka zmieszała się nieco. - Oj, mamo, przecież ona niedługo będzie miała osiemnaście lat! Mamy ją dozorować? - Nie wiem , dziecko, jak ty myślisz, ale czy ona tu nie mogła wszystkiego dopilnować? Przecież w ogródku tak pozarastało, ze nie widać, gdzie grządka, gdzie ścieżka. Śliwki, widzę opadły i gniją, podobnie wczesne jabłka.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

31 październik 2018r.  W życiu bywa różnie5       W             zasadzie nikt nie był jej teraz potrzebny, najtrudniejszy okres minął.   Agnieszka dostawała stypendium, były małżonek od czasu do czasu przypominał sobie, że ma troje dzieci i przysyłał parę złotych. Dzieciaki były na tyle samodzielne, że mogła brać dodatkowe dyżury i radziła sobie całkiem nieźle z utrzymaniem rodziny. Postanowiła, że nic w swoim życiu zmieniać nie będzie. Kończył się właśnie kolejny rok i Iwona umyśliła sobie, że urządzi u siebie składkowego Sylwestra - korzystając z tego, że babcia wzięła do siebie dzieci na przerwę świąteczną.   Dobrze wstawiona Bożka przyjęła pierścionek zaręczynowy od swego adoratora i starała się nie myśleć, co będzie jutro. Zaraz po północy przyszedł niespodziewanie nieproszony gość - Rysiek. Był trzeźwiutki i bardzo poważny. Złożył Iwonie życzenia, a później ukląkł przed nią i wyrzekł głośno -Pani Bożeno, ja panią kocham. Jest pani dla mnie najukochańsza, jedyna
6.01.2024r. Uparta miość .III r.6[2] Pani Pelagia, widząc, że Mirce wrócił spokój, siadła naprzeciwka i poczęła wykładać swoje racje. - Pani Aldona nawet połowy swoich sprzętów nie zabrała; kazała mi szukać kupca. Na co jej stare graty, przecież te Żaki, to bogacze - mają rzeźnię, prowadzą sklep mięsny, co im bida zrobi? - . Nasza Aldonka dobrze zrobiła, ze nie patrzyła, że ten Jakub gruby, że prostak - liczy się serce. Ona by pani wszystko darmo dała, tylko na co to dyrektorce? - Komu oddała klucze? - Jeszcze nikomu, ale , kochana, pomyśl, gdzie się pakujesz.Ja dobrze pamiętam Baciarkową; przemiła kobieta. Jeszcze szkoła nie była gotowa - oni zamieszkali. No i co? Może trzy może cztery lata i zmarniała. Baciarek - młody wdowiec uwijał się i w domu, bo było dwoje dzieci i w pracy. Szkołę wykończył, dzieci wykształcił i niestety rozm stracił. Pani już była, jak ta Wioletta tu nastała/? Zadręczyła chłopa. Kiedy go brakło, to takie Sodomy, Gomory tu wyprawiała, że strach! Na szczę