Przejdź do głównej zawartości
5.11 2023r. Upata miłość t.III r. 5[2] Przy wspólnym podwieczorku, Sabina zwierzała się, co przeżyła w ostatnim okresie. - W maju zmarł Julian. Wielu, mówi tak: Najpierw się rozwiodła, a teraz udaje wielką żałobę po mężu. Ale to nie tak. Serce boli, bośmy się przed jego odejściem pojednali. Wszystko żeśmy sobie wybaczyli - i kto wie, jakby przeżył, może bylibyśmy razem. - Czy doszli, kto do niego strzelał? - zapytał Adam i dodał - Może się okazało, że ten pan Franciszek, który tu kiedyś był, maczał w tym palce. - Dochodzenie wciąż trwa. Nic nie wykryli. Za tego pana Franciszka ktoś wpłacił kaucję, wypuścili go i rozpłynął się , jak mgła, widać nie miał czystego sumienia. Taki już widać mój los, że przez życie muszę iść sama - rzekła i rozpłakała się. Mirka objęła ją i pocieszała: - Posiedź u nas, odpocznij, a co życie przyniesie tego nie wie nikt. - Nie, nie! Przywiozłam resztę długu i ruszam w drogę. Do Poznania, później do Warszawy i do Wyszkowa. - Znaczy jedziesz do dziadka? - Dziadek dobija do dziewięćdziesiątki i potrzebna mu opieka, dlatego zaraz po śmierci ojca, Monisia tam pojechała. Chciałam wziąć go do siebie, ale nie chce, ma swoje pszczółki, swój ogródeczek, u siebie jest panem. Moja córka tak długo tam bawi, bo kogoś poznała, planują wspólną przyszłość. No to jadę zobaczyć, co i jak. - A interes się kręci? Prowadzisz dalej kawiarnię? - dociekał Adam. - Jak najbardziej! Boguś tam rządzi i nieźle mu idzie, no i moja teściowa - Bielakowa bardzo pomaga. - uśmiechnęła się nareszcie. Gość zapowiedział, ze niezwłocznie rusza w drogę, lecz następnego dnia, niespodziewanie przyjechał Tomek Bondos i Sabina przestała się śpieszyć Okazało się, ze rodzice przystąpili do generalnego remontu mieszkania. Ciocia Jadwinia tak bardzo obawiała się o zdrowie syna, że wysłała go do rodzinki. Tomek opowiadał śmiejąc się: - Wolno mi jeść, siedzieć w fotelu, chodzić na spacery i jeździć do przychodni, nic więcej. Nazbierało się przy tej okazji dużo rzeczy zbędnych i te przywiózł, może się przydadzą. Mirka z Renią, wybierały, przebierały - a Maciek z Jagusią nosili kartony, worki, pudełka, - raz do Dalszewskich, raz do Zalewskich. - Mogłeś wziąć Igorka, coś by pomógł rzekła Renia. - O, on potrzebny przy remoncie. Ja mógłbym całe zamieszanie przeczekać u siebie, ale mama bała się, że umrę z głodu. Przecież ona tylko pilnuje i przestrzega: Nie kręć głową, nie schylaj się, nie podnoś tego i tamtego. Widać jednak było, że ciocia Jadwinia wypuszczała syna na balkon, bo był pięknie opalony, co Mirka skomentowała: - Tymczasem wyglądasz, jak okaz zdrowia, kiedy do pracy? - Jeszcze miesiąc rehabilitacji i się zobaczy.Jarek ma przyjechać z Tatianą i jakimiś dzieciakami; póki nie znajdą dużego mieszkania, będą u rodziców - dodał i ujrzawszy nadchodzącą Sabinę, poszedł przywitać się. Wieczorem Stasiu rozpalił ogniska i zaprosił sąsiadów na pieczone kiełbaski Jagusia przyszła z gitarą. Zapadł ciepły, sierpniowy wieczór z wielkim, pomarańczowym księżycem na niebie.Gdy zagrała, zaśpiewała, Mirkę ogarnęło takie wzruszenie, że nie mogła powstrzymać łez. +

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

11.08.2025r. Uparta miłość t.III r. 17[3] Dzień był wyjątkowo zimny, jak na połowę listopada. Adam uwijał się przy drzewie; później pilnował pieca . w końcu pomyślał, że w ciepłym domu można by było spędzić trochę czasu wspólnie.Zniecierpliwiony czekaniem zajrzał do pokoju, żona siedziała nad stertą dokumentów, machnęła ręką, wskazując na śpiącą córeczkę. Widząc, że czeka, poszła za nim do kuchni. - Jeszcze pół godzinki i miałabym koniec. - Twoja robota ma to do siebie, ze nie ma końca - uśmiechnął się. Mam dla ciebie pyszne jedzonko i ciekawe wiadomości - co najpierw? - Jeść! Wyjął z piekarnika pachnącą zapiekankę. - No, po prostu poezja- oceniła po chwili. - To ta nasza z makaronem i piersią kurczaka, czym przyprawiłeś, że taka smaczna? - Ubiłem pianę z jajek i dałem do gorącego piekarnika - odrzekł zadowolony, dokładając sobie nową porcję - Teraz powiedz, co to za nowiny, tylko oszczędź mi przykrych przed nocą - patrzyła wyczekująco na kończącego kolację męża. - Gadałem ...
16.10.2021r. Uparta miłość t.II r. 13 [2] moralności, jak wy niegdyś? Przed Bożym Narodzeniem nastała pogoda zmienna i kapryśna. W taki czas Zalewscy wybierali się do Szczecina na wesele . Pan Andrzej – przyjaciel rodziny, u którego mieli się zatrzymać, nalegał, by przyjechali w przeddzień. Tak też zrobili; razem spożyli wieczerzę wigilijną i w świąteczne popołudnie, wypoczęci, pojechali na ślub. Choć Elwira nie miała, oprócz paru dalszych kuzynów, żadnej rodziny; wesele było okazałe. Hulało na nim pół akademika, wielu dostojnych profesorów, oraz rodzina i przyjaciele Przemka. Panna Młoda subtelna i piękna tak się zalewała łzami w czasie ceremonii ślubnej, że Mirka zapomniała, że był czas, kiedy najchętniej odradziła by Przemkowi ten związek. – Co może miłość! Popatrz na nich – jacy zadowoleni, piękni. Daj Boże, niech im się wszystko ułoży jak najlepiej – szeptała do ucha mężowi, gdy stali w długiej kolejce, by złożyć życzenia. – Ano tak i ja życzę im jak najlepiej, szkoda t...
12.02.2025r. Po mokrej jesieni nastal suchy, mroźny grudzień; przed samymi Świętami sypnęło śniegiem i zrobiło się uroczyście, nastrojowo. Przygotowania do Bożego Narodzenia szły pełną parą. Wszyscy bardzo chcieli spędzić je razem; było tylko wciąż nie wiadomo, czy dziadek przyjedzie, czy trzeba jechać do niego , by nie był sam. Zadzwonił na parę dni przed Wigilią, że czeka na rodzinkę, najlepiej w same Święta, bo tak to musi dotrzymać towarzystwa Andrzejowi.Wobec tego pierwszego dnia Świąt Jagusia z mężem i Henio, skoro świt ruszyli na stację,by rannym pociągiem dotrzeć do Szczecina. Na miejscu okazało się , że obaj starsi panowie pomagają Siostrom Felicjankom na Wieniawskiego: dziadek przyjmuje bezdomnych w ich gabinecie, a Pan Andrzej pomaga w kuchni. Przygotowania do Wigilii dla dziesiątków bezdomnych, wyczerpało obu, tak, że poszli spać z kurami, dopiero świętować zaczęli, gdy młodzież przyjechała. Panowie, w dziadka mieszkaniu ,nagromadzili wszelkiego jadła z zakonnej kuchni, ...