Przejdź do głównej zawartości
27,01.2024r. U parta miłość t.III r. 6 [4] Początek lutego przyniósł ciepło i deszcz. Mirka obudziła si bardzo wcześnie i słuchała, jak krople padają na szyby. - Trzeba będzie wyjechać wcześniej; na drodze będzie mnóstwo wody. Ziemia jeszcze całkiem nie rozmarzła. Właśnie wygrzebywała się z pościeli, gdy usłyszała telefon. Po chwili poznała głos teścia.- - No nareszcie odebrałaś.Adam słabiutki, ty milczysz, a tu dziecko trzeba ratować! -Skąd ty dzwonisz, tato, jakby samochody słychać? Jakie dziecko? -Właśnie wracam ze szpitala, czuwałem przy Jagusi. Przywieźli ją w stanie krytycznym... - Z jakiego szpitala, tam u was w Stargardzie? Co jej się stało?- drżała na całym ciele i z porannego chłodu i z przerażenia. - Nie. Leży w Szczecinie na Arkońskiej w Szpitalu Zespolonym. -Ale co jej jest? - Zatrucie narkotykami. Wcześniej napadli na pana Andrzeja, było ich pięcioro. Pobili go i okradli, zawiadomił milicję i mnie, poznał Jagusię Ja też dzwoniłem na milicję..Zanim ich schwytali, zdążyli nakupić od marynarzy jakiegoś świństwa i tak się naćpali, że jeden -jakiś Borys zmarł na miejscu, drugi zdołał uciec ze szpitala z izby przyjęć, a trójkę udało się odratować.Z milicjantami musiałem jechać na miejsce rozpoznać, czy to faktycznie moja wnuczka, bo żadne nie miało dokumentów..Matka na razie nie wie ani o Adamie, ani o wnuczce. To by ją zabiło. Zadzwonię po południu, idę, bo skostniałem w tej budce. W następnej rozmowie teść nalegał, by przyjechała.Póki co, trzeba czuwać przy chrej, bo truciznę odstawiają powoli - a w takich stanach - głodu, narkoman może zrobić wszystko - głownie krzywdę sobie. Znowu strwożona dzwoniła do syna, a on uspakajał i prowadził. - Jak jechać, to choć na tydzień. Od dziadków dojeżdżać- za daleko, u pana Andrzeja raczej o gościnę nie poprosisz - rozważał - No to jedynie Przemek Żęliga zostaje - będę do niego dzwonić. Okazało się, że Przemek mieszka osobno, ćhoć wciąż w związku z Elwirą. Wszystko, co usłyszał od Mirki, poruszyło go do głębi. Z głębi serca współczuł, zapraszał do siebie w gościnę i oferował wszelką pomoc. Nim przyjechała , skontaktował się z tatą Zalewskim i z samym Adamem.Wymyślili, że będą czynić starania, by Adama przenieść na dalsze leczenie do Szczecina; pragnął on ponad wszystko czuwać przy córce .Przemek - kucharz z zamiłowania - na cześć gościa przygotował wystawne przyjęcie. Mirka zjadła co, nieco, by mu nie robić przykrości, ale nagliła, żeby jechać do Szpitala. Gdy dotarli na miejsce, okazało się, że Mirka nie może wejść do chorej. Co innego lekarz, jeszcze z licznymi znajomościami - a co innego osoba postronna, choćby najbliższa.,Siedziała w holu łykając łzy przeszło godzinę, nim wrócił Przemek; mina zdradzała, że wyprosił krótką wizytę .Widok córki wprost ją przeraził - leżała przypięta pasami do łóżka i zdawała się drzemać. Chwilami otwierała oczy i patrzyła tempo w sufit.Odwróciła głowię, patrzyła na Mirkę; ta gładziła ją po przypiętej do łóżka ręce i szeptała: - Jaguniu, córeczko, dziecinko moja kochana. Możesz mówić.? Jagusia z wysiłkiem wyrzekła: Mama, odwróciła głowę i znów zapadła w drzemkę. Mirka odgarnęła z czoła jej splatane włosy, całowała, gładziła po twarzy, lecz córka tylko wzdychała głęboka, ale oczu nie otworzyła.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

31 październik 2018r.  W życiu bywa różnie5       W             zasadzie nikt nie był jej teraz potrzebny, najtrudniejszy okres minął.   Agnieszka dostawała stypendium, były małżonek od czasu do czasu przypominał sobie, że ma troje dzieci i przysyłał parę złotych. Dzieciaki były na tyle samodzielne, że mogła brać dodatkowe dyżury i radziła sobie całkiem nieźle z utrzymaniem rodziny. Postanowiła, że nic w swoim życiu zmieniać nie będzie. Kończył się właśnie kolejny rok i Iwona umyśliła sobie, że urządzi u siebie składkowego Sylwestra - korzystając z tego, że babcia wzięła do siebie dzieci na przerwę świąteczną.   Dobrze wstawiona Bożka przyjęła pierścionek zaręczynowy od swego adoratora i starała się nie myśleć, co będzie jutro. Zaraz po północy przyszedł niespodziewanie nieproszony gość - Rysiek. Był trzeźwiutki i bardzo poważny. Złożył Iwonie życzenia, a później ukląkł przed nią i wyrzekł głośno -Pani Bożeno, ja panią kocham. Jest pani dla mnie najukochańsza, jedyna
7.03.2020r. Uparta miłość r.12[2]  Mszę ślubną przesunięto aż na godzinę dziewiętnastą, bo wchodziły pielgrzymki i dla nich głównie odprawiały się nabożeństwa.   W czasie trwania obrządków ślubnych   też weszło dwie grupy pielgrzymów- niewielka   kobiet w strojach góralskich i druga, większa = młodzieży z Rybnika.     Pani Melania od rana przyglądała się wchodzącym pielgrzymom.   Widok ludzi utrudzonych drogą, przemęczonych, zakurzonych – a tak bardzo szczęśliwych, wprawiał ją w stan zdumienia i wzruszenia.   Mijały godziny; jej mąż i inni z grona weselników, chodzili po mieście , krążyli wśród straganów z pamiątkami, a ona   siedziała w przedsionku Kaplicy Cudownego Obrazu i syciła oczy widokiem rozmodlonego tłumu. Jakaś siła trzymała ją w tym miejscu; a z sercem i duszą działo się coś dziwnego. Najpierw męczący rozgardiasz, a później coraz słodszy spokój i ukojenie.   -Panie Boże dziękuję ci, że tu jestem – szeptała wśród modlitwy   . Msza ślubna skończyła się i Młoda
16 września 2018r. Witajcie! Kolendra poprawia smak  potraw i przetworów. W wielu krajach stosuje się ziarna kolendry, jako lek - oczyszcza organizm, pomaga strawić tłuszcz, obniża cholesterol, działa przeciwbólowo, goi rany.                     Daj kurze grzędę... Panna Joasia była wyjątkowo urodziwa, przy tym niegłupia i z dobrej rodziny. Miejscowi kawalerowie nie mieli u niej żadnych szans – czekała na księcia z bajki. Pojawił się on niespodziewanie szybko. Dzięki funduszom unijnym ukończono nareszcie budowę nowej przychodni, przy niej dobudowano dom , żeby nowo zatrudniani lekarze mieli gdzie mieszkać.    No i kiedy w Ośrodku zaczął przyjmować młody, przystojny stomatolog, każdy wiedział, że to ktoś dla Joasi. Ona   też tak pomyślała. Wyleczyła wpierw zęby w sąsiednim miasteczku, potem dopiero poszła do miejscowego dentysty, niby do kontroli. Ten zachwycił się wpierw stanem uzębienia pięknej pacjentki, a później i nią samą. Do tego stopnia uległ jej czarowi, że za