Przejdź do głównej zawartości
3.02. 2024r. Uparta miłość t.III t. 6[6] Następnego dnia, z samego rana, przyszła Elwira. Na uczelni trwała sesja egzaminacyjna i nie wszystkie dni miała zajęte. Przyniosła całą torbę różności dla Jagusi Były tam i owoce i słodycze i kosmetyki. Piękne dwie koszulki na zmianę, szlafroczek i ręczniki. Trzeba jej było dokładnie opowiadać o chorej. - Co to jest - trzy półgodzinne wizyty? TY idź do ordynatora i proś o więcej; do tego będziesz wiedziała na jakim etapie jest leczenie. Przemkowi tego nie powiedzą. - Kiedy oni tam nie bardzo chcą rozmawiać, nie mają czasu. - No bez przesady! Nos dla tabakiery, czy tabakiera dla nosa? To ich psi obowiązek informować o stanie pacjenta. - Gdyby nie Przemek, wróciłabym do domu nie widząc córki. On jest nie do przecenienia. Czemu mu pozwoliłaś zamieszkać osobno? - Wiesz co, wczoraj rozmawialiśmy o tobie, mówił w samych superlatywach! A ja, głupia, wolę jak go w pobliżu nie ma, wtedy oddycham pełną piersią. A tak - co nie powiem, czego nie zrobię, czy zrobię - wszystko świadczy o tym, że się napiłam, albo, że idę pić. To nie jest życie, to koszmar. Nawet nie potrafię ci tego wytłumaczyć. Widzi we mnie alkoholiczkę i koniec! Mimo tego wszystkiego Elwira została, by posprzątać w męża mieszkaniu, a Mirka pośpieszyła do szpitala. Trochę to trwało, zanim pan ordynator znalazł dla niej czas Powiedział, że obecnie starają się przywrócić jej pełną świadomość i odtruć organizm tak, by wszystko działało prawidłowo. Powiedział też, że na obecnym etapie pomoc osoby fachowej, owszem przydaje się, natomiast na kontakty z rodziną przyjdzie czas, kiedy będzie w stanie zejść do pokoju odwiedzin- tak za miesiąc. W zasadzie nic nie zyskała prócz małej pociechy, ze najgorsze minęło. Poszła więc do córki. W małej dwuosobowej sali, na sąsiednim łóżku, leżała przedtem pogrążona we śnie dziewczyna. Teraz jej nie było - a dwie pielęgniarki i lekarz biedzili się, by ułożyć tam nową pacjentkę,Szczupła, młodziutka dziewczyna o długich, jasnych włosach była maksymalnie pobudzona: Zrywała się, odpychała personel - chwilami męczyły ją torsje, jak tylko ustępowały - krzyczała wniebogłosy. W pewnej chwili lekarz spostrzegł gościa i rzekł ostro; - Proszę wyjść~! Tu nie ma żadnych odwiedzin! Mirka pośpiesznie podeszła do Jagusi a ta wyszeptała: - Mamuś, zabierz mnie stąd. Gdy wieczorem Przemek wrócił z pracy , naradzali się co począć, - Ja tam znam parę osób. myślę, że te obiecane pół godziny pozwolą ci pobyć przy córce. Mirka była pełna wątpliwości, więc dała torbę, by wyłożył do szafki wszystko, co mogło się wkrótce przydać. Czekanie dłużyło się w nieskończoność, wreszcie pan doktor wrócił, ale bardzo przybity - Dzisiaj nic się tu nie uzgodni, wszyscy są zajęci, małomówni i niespokojni. W nocy zmarła ta dziewczyna, która leżała obok Jagusi. - Mój ty Boże! Ta przywieziona wczoraj, czy ta która była wcześniej. - Ta przyjęta wczoraj, nie miała jeszcze szesnastu lat!~Tamtą zabrali na ortopedię. - A co z Jagusią? Widziałeś ją? - Tak wszystko załatwiłem, tylko słodycze oddali. Dziewczyna śpi, widać dali jej coś na uspokojenie. Nie było wyjścia, trzeba było wracać do domu. Na dworcu, w długiej kolejce po bilety, przysłuchiwała się rozmowom stojących za nią młodych ludzi. Radośni, pełni uroku - dowcipkowali i dzielili się wrażeniami z ostatnich egzaminów. Zakończyli sesję i szczęśliwi jechali do swych domów. Mirka dyskretnie ocierała łzy.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

11.08.2025r. Uparta miłość t.III r. 17[3] Dzień był wyjątkowo zimny, jak na połowę listopada. Adam uwijał się przy drzewie; później pilnował pieca . w końcu pomyślał, że w ciepłym domu można by było spędzić trochę czasu wspólnie.Zniecierpliwiony czekaniem zajrzał do pokoju, żona siedziała nad stertą dokumentów, machnęła ręką, wskazując na śpiącą córeczkę. Widząc, że czeka, poszła za nim do kuchni. - Jeszcze pół godzinki i miałabym koniec. - Twoja robota ma to do siebie, ze nie ma końca - uśmiechnął się. Mam dla ciebie pyszne jedzonko i ciekawe wiadomości - co najpierw? - Jeść! Wyjął z piekarnika pachnącą zapiekankę. - No, po prostu poezja- oceniła po chwili. - To ta nasza z makaronem i piersią kurczaka, czym przyprawiłeś, że taka smaczna? - Ubiłem pianę z jajek i dałem do gorącego piekarnika - odrzekł zadowolony, dokładając sobie nową porcję - Teraz powiedz, co to za nowiny, tylko oszczędź mi przykrych przed nocą - patrzyła wyczekująco na kończącego kolację męża. - Gadałem ...
16.10.2021r. Uparta miłość t.II r. 13 [2] moralności, jak wy niegdyś? Przed Bożym Narodzeniem nastała pogoda zmienna i kapryśna. W taki czas Zalewscy wybierali się do Szczecina na wesele . Pan Andrzej – przyjaciel rodziny, u którego mieli się zatrzymać, nalegał, by przyjechali w przeddzień. Tak też zrobili; razem spożyli wieczerzę wigilijną i w świąteczne popołudnie, wypoczęci, pojechali na ślub. Choć Elwira nie miała, oprócz paru dalszych kuzynów, żadnej rodziny; wesele było okazałe. Hulało na nim pół akademika, wielu dostojnych profesorów, oraz rodzina i przyjaciele Przemka. Panna Młoda subtelna i piękna tak się zalewała łzami w czasie ceremonii ślubnej, że Mirka zapomniała, że był czas, kiedy najchętniej odradziła by Przemkowi ten związek. – Co może miłość! Popatrz na nich – jacy zadowoleni, piękni. Daj Boże, niech im się wszystko ułoży jak najlepiej – szeptała do ucha mężowi, gdy stali w długiej kolejce, by złożyć życzenia. – Ano tak i ja życzę im jak najlepiej, szkoda t...
12.02.2025r. Po mokrej jesieni nastal suchy, mroźny grudzień; przed samymi Świętami sypnęło śniegiem i zrobiło się uroczyście, nastrojowo. Przygotowania do Bożego Narodzenia szły pełną parą. Wszyscy bardzo chcieli spędzić je razem; było tylko wciąż nie wiadomo, czy dziadek przyjedzie, czy trzeba jechać do niego , by nie był sam. Zadzwonił na parę dni przed Wigilią, że czeka na rodzinkę, najlepiej w same Święta, bo tak to musi dotrzymać towarzystwa Andrzejowi.Wobec tego pierwszego dnia Świąt Jagusia z mężem i Henio, skoro świt ruszyli na stację,by rannym pociągiem dotrzeć do Szczecina. Na miejscu okazało się , że obaj starsi panowie pomagają Siostrom Felicjankom na Wieniawskiego: dziadek przyjmuje bezdomnych w ich gabinecie, a Pan Andrzej pomaga w kuchni. Przygotowania do Wigilii dla dziesiątków bezdomnych, wyczerpało obu, tak, że poszli spać z kurami, dopiero świętować zaczęli, gdy młodzież przyjechała. Panowie, w dziadka mieszkaniu ,nagromadzili wszelkiego jadła z zakonnej kuchni, ...