Przejdź do głównej zawartości
04.04.2024r. Upareta miłośc t.III r.7[2] Pani Lusia zbierała się do powrotu; z wielką biedą córka uprosiła ją, by przedłużyła pobyt choć o dwa dni.Póki był Henio, nie było kłopotu -towarzyszył siostrze we wszystkich pracach, wyciągał szukać wiosny w lesie, skłaniał do pomocy przy przygotowaniu posiłków. Mama orzekła, ze ten czas wykorzystają na uporządkowanie ogródka. Zrobi się porządek, posieje, co się należy siać w kwietni. - Pogoda piękna sąsiedzi, całą rodzinką wyszli do ogrodu. Ależ, te dzieciaki powyrastały, trudno poznać. - To są dobre pracowite dzieci i mądre. Maciek studiuje leśnictwo, Kasia kończy technikum rachunkowości rolnej, no a Julka na razie na miejscu. Jagusia nieśpiesznie kończyła śniadanie, gdy ją babcia zapytała, czy pójdzie pomóc, zrobiła nieokreślony ruch głową. Mirka zabrała nasiona i ruszyły do pracy. PO jakimś czasie dołączyła Jagusia - uśmiechnęła się do Maćka, który kłaniał się z daleka, pokiwała dziewczynom i wzięła się za grabienie. - No i co z tą Kasią? - Mirka chciała znać dalszy ciąg historii, którą mama zaczęła opowiadać. - Z jak Kasią? - zainteresowała się dziewczyna. - Z tą, co jest u Grzelakowej. Jasiek ożenił się z kobietą, która miała dwie córki. Ona była konduktorką, zginęła tragicznie. Jasiek przywiózł dziewczynki do matki. Młodszą zaadoptowała Basia, a starsza z ojczymem mieszka po sąsiedzku. - Coś kojarzę, chyba ją widziałam. - Kiedyś raniutko - zaczęła babcia opowieść -obudziły nas hałasy u Krysi. Wyglądam przez okno - Jasiek wyprysł z domu, jakby go psy goniły. Krysia chodzi po podwórku, obrządki robi; ani spojrzy w moją stronę. Minęło parę dni i nie wytrzymała, przyszła zwierzyć się ze swojej zgryzoty .- Tak z miesiąc temu - mówi- słyszę że schody skrzypią, wyjrzałam - Kasia schodzi z góry. Pytam, czego szukała o tak wczesnej porze u Jaśka, co śpi na górze. Odrzekła, że poprzedniego dnia uczyła się tam historii i zapomniała książki, no i po nią poszła. - Było, minęło, ale Krysia stał si czujna.Po jakimś czasie, gdy się obudziła w nocy, zaraz poszła sprawdzić, czy Kasia śpi u siebie. Spała z Jaśkiem w jego pokoju.No i dlatego ta awantura. Nastraszony prokuratorem, syn, wyprowadził się do Szczecinka. No ale dziewczyna dzień w dzień jedzie tam do szkoły. Czy się dalej spotykają. Nie wiadomo. - Na sucho by mu to nie uszło - raz, że ojczym, a dwa - prawny opiekun. - podsumowała Mirka - Babciu, a ty musisz koniecznie wracać? - zapytała Jagusia, chyba przez to, że historia pozwoliła jej przez chwilę nie rozmyślać o własnych sprawach. - No a ileż, ten dziadek może siedzieć sam? - śmiała się pani Lusia. - A Piotrek? - Nie mówiłam, że pojechali sobie do Kołobrzegu? A jakże! Paweł zawiózł małego do teściów, wynajęli sobie pokoje u Zuzi i pojechali. Tam mają być zaręczyny! Zahotowa krzywo patrzy na Piotrka, wolała tamtego i dlatego.A wiecie, jaka ta Zuzia teraz bogata? Ona ma teraz dwa domy; ten, co Halina kupiła i drugi nad samym morzem - Ci ze Szwecji dali pieniądze? - zainteresowała się Mirka. - Ależ skąd!Wujek przepisał na nią cały majątek, znaczy brat Haliny. - Pamiętam, ze szukał siostry nawet w Pogórzu. - No i znalazł, aż w Szwecji, tylko, że ona nic nie chciała i poszło na córką w Polsce. - Ja tą Zuzię pamiętam, o ile dostatek nie pomieszał jej w głowie, to bardzo mądra, skromna dziewczyna. Jagusi ta historia nie zajęła, oświadczyła, że jest zmęczona, że chce jej się pić i poszła do domu. - Narobiło się biedactwo, ledwo pół godziny...Mirka była zła, ale i bezradna.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

11.08.2025r. Uparta miłość t.III r. 17[3] Dzień był wyjątkowo zimny, jak na połowę listopada. Adam uwijał się przy drzewie; później pilnował pieca . w końcu pomyślał, że w ciepłym domu można by było spędzić trochę czasu wspólnie.Zniecierpliwiony czekaniem zajrzał do pokoju, żona siedziała nad stertą dokumentów, machnęła ręką, wskazując na śpiącą córeczkę. Widząc, że czeka, poszła za nim do kuchni. - Jeszcze pół godzinki i miałabym koniec. - Twoja robota ma to do siebie, ze nie ma końca - uśmiechnął się. Mam dla ciebie pyszne jedzonko i ciekawe wiadomości - co najpierw? - Jeść! Wyjął z piekarnika pachnącą zapiekankę. - No, po prostu poezja- oceniła po chwili. - To ta nasza z makaronem i piersią kurczaka, czym przyprawiłeś, że taka smaczna? - Ubiłem pianę z jajek i dałem do gorącego piekarnika - odrzekł zadowolony, dokładając sobie nową porcję - Teraz powiedz, co to za nowiny, tylko oszczędź mi przykrych przed nocą - patrzyła wyczekująco na kończącego kolację męża. - Gadałem ...
16.10.2021r. Uparta miłość t.II r. 13 [2] moralności, jak wy niegdyś? Przed Bożym Narodzeniem nastała pogoda zmienna i kapryśna. W taki czas Zalewscy wybierali się do Szczecina na wesele . Pan Andrzej – przyjaciel rodziny, u którego mieli się zatrzymać, nalegał, by przyjechali w przeddzień. Tak też zrobili; razem spożyli wieczerzę wigilijną i w świąteczne popołudnie, wypoczęci, pojechali na ślub. Choć Elwira nie miała, oprócz paru dalszych kuzynów, żadnej rodziny; wesele było okazałe. Hulało na nim pół akademika, wielu dostojnych profesorów, oraz rodzina i przyjaciele Przemka. Panna Młoda subtelna i piękna tak się zalewała łzami w czasie ceremonii ślubnej, że Mirka zapomniała, że był czas, kiedy najchętniej odradziła by Przemkowi ten związek. – Co może miłość! Popatrz na nich – jacy zadowoleni, piękni. Daj Boże, niech im się wszystko ułoży jak najlepiej – szeptała do ucha mężowi, gdy stali w długiej kolejce, by złożyć życzenia. – Ano tak i ja życzę im jak najlepiej, szkoda t...
12.02.2025r. Po mokrej jesieni nastal suchy, mroźny grudzień; przed samymi Świętami sypnęło śniegiem i zrobiło się uroczyście, nastrojowo. Przygotowania do Bożego Narodzenia szły pełną parą. Wszyscy bardzo chcieli spędzić je razem; było tylko wciąż nie wiadomo, czy dziadek przyjedzie, czy trzeba jechać do niego , by nie był sam. Zadzwonił na parę dni przed Wigilią, że czeka na rodzinkę, najlepiej w same Święta, bo tak to musi dotrzymać towarzystwa Andrzejowi.Wobec tego pierwszego dnia Świąt Jagusia z mężem i Henio, skoro świt ruszyli na stację,by rannym pociągiem dotrzeć do Szczecina. Na miejscu okazało się , że obaj starsi panowie pomagają Siostrom Felicjankom na Wieniawskiego: dziadek przyjmuje bezdomnych w ich gabinecie, a Pan Andrzej pomaga w kuchni. Przygotowania do Wigilii dla dziesiątków bezdomnych, wyczerpało obu, tak, że poszli spać z kurami, dopiero świętować zaczęli, gdy młodzież przyjechała. Panowie, w dziadka mieszkaniu ,nagromadzili wszelkiego jadła z zakonnej kuchni, ...