25.03.2024r.
Uparta miłość t.III r.7[4]
miłość t.III r,.7[4]
Nie cieszył go wyjazd, ani perspektywa oderwania się od wciąż niewesołej rzeczywistości Był tylko jeden moment, do którego lubił wracać rozmyślając o relacjach z żoną; Gdy już szedł do samochodu, po zdawkowym - Do zobaczenia, zawrócił. Pożegnał małżonkę czule, ucałował jej dłonie, a ona z leciutkim uśmiechem rzekła: -Wracaj zdrowy!
To był promyczek nadziei. Na miejsce dotarł kompletnie wyczerpany, nie mógł się jednak w pełni zrelaksować, bo w pokoju, który mu przydzielano, był już współlokator.Okazało się, że pan Władysław przedłużył sobie pobyto parę dni. Opłacił , co trzeba i korzystał ze wspaniałości leczenia jeszcze tydzień.
Panowie przypadli sobie do gustu i od pierwszych chwil dobrze się czuli w swoim towarzystwie. Pan Władysław niedawno stracił żonę, poza tym przekroczył siedemdziesiątkę. Jak się okazało, był to człowiek znany w środowisku nie tylko lekarskim, prawie czterdzieści był anestezjologiem w różnych krakowskich szpitalach. Ostatnimi laty podupadł na zdrowiu, utykał, słabo słyszał, mimo aparatu - a i tak by niezwykle pogodny i życzliwy ludziom i światu. Dni mijały. Adam poznawał historię życia pana Władka i był pod coraz większym wrażeniem.Kiedyś opowiadał o swej pracy, o osiągnięciach dziki nieustannemu dokształcaniu.
- Nie myślał pan , by wyjechać za granicę - pouczyć się?
- Nie było na to czasu, tu nas douczali; a przez ostatnie dziesięć lat, ja kierowałem szkoleniem młodszych kolegów.
Moja córka, też anestezjolog, pracuje od lat w Niemczech. Człowieku, jaką oni mają aparaturę!Siedzi, jak przy sterowni i wszystko widzi: jak krążenie, dotlenienie, krwawienie - w razie czego natychmiast reaguje. Jest ceniona, no i należycie wynagradzana.
W sposobnej chwili Adam odważył się zapytać, jaką receptę miał na udany związek - często bowiem wspominał małżonkę.
- W moim przypadku, to była święta cierpliwość i poświęcenie. Tak, tak - to brzmi głupio, ale ja przez te wszystkie lata wspólnego życia chodziłem do opery! Muzyki poważnej nie rozumiem, opery nie cierpię, ale cóż było robić, żona kochała przedstawienia operowe,mało jej było w Krakowie, jeszcze do Opery Sląskiej żeśmy jeździli. Na początku brałem zatyczki do uszu, jak to odkryła strasznie się gniewała. No to dałem się dręczyć na żywca!~Teraz, ilekroć słyszę w radiu fragment jakiejś arii - zaraz ją widzę, jak się stroi, maluje, szykuje - cała szczęśliwa... to pan Władek wytarł oczy i umilkł.
Gdy poszli do uzdrowiskowej czytelni - oprócz kawy i ciasta zamówili sobie wybrane gazety. Pan Władysław po angielsku i rosyjsku- Prawdę The Teams, Adam tylko polskie. Następnym razem chciał zaszpanować i poprosił o Le Figaro - rozumiał tylko pojedyncze słowa, bał się, by jego towarzysz nie zapytał, co czyta.Nie zwierzał się, mimo to jego kolega, jakby się czegoś domyślał, powtarzał:
- Wszystko, co najlepsze wciąż przed tobą. Jesteś w najlepszych swoich latach!
PO tygodniu pan Władysław wyjechał, a Adam rozmyślał,że oto poznał człowieka czystego, jak kryształ , godnego podziwu - A ja co potrafię? Na czym mi zeszło wiele ostatnich lat?
. Poza zabiegami pozwalał sobie na jedyne szaleństwo- w parku zdrojowym grywał namiętnie z przygodnymi przeciwnikami w szachy!. Wrócił podleczony, w bardzo dobrej formie. Mirka wyszła na ganek, żeby męża przywitać. Widać Dalszewscy siedzieli na balkonie, bo dobiegły ją słowa Reni
- Patrz, jak go odchuchali w tym sanatorium; gdyby nie to, ze posiwiał, to podrostu dawny Adam!
31 październik 2018r. W życiu bywa różnie5 W zasadzie nikt nie był jej teraz potrzebny, najtrudniejszy okres minął. Agnieszka dostawała stypendium, były małżonek od czasu do czasu przypominał sobie, że ma troje dzieci i przysyłał parę złotych. Dzieciaki były na tyle samodzielne, że mogła brać dodatkowe dyżury i radziła sobie całkiem nieźle z utrzymaniem rodziny. Postanowiła, że nic w swoim życiu zmieniać nie będzie. Kończył się właśnie kolejny rok i Iwona umyśliła sobie, że urządzi u siebie składkowego Sylwestra - korzystając z tego, że babcia wzięła do siebie dzieci na przerwę świąteczną. Dobrze wstawiona Bożka przyjęła pierścionek zaręczynowy od swego adoratora i starała się nie myśleć, co będzie jutro. Zaraz po północy przyszedł niespodziewanie nieproszony gość - Rysiek. Był trzeźwiutki i bardzo poważny. Złożył Iwonie życzenia, a później ukląkł przed nią i wyrzekł głośno -Pani Bożeno, ja panią kocham. Jest pani dla mnie najukochańsza, jedyna
Komentarze
Prześlij komentarz