Przejdź do głównej zawartości
12.05.2024r. Uparta miłość t.III r. 8[5] Nazajutrz z samego rana Igor przyszedł z propozycją, by chrzestna wybrała się z nim na grzyby. - Ciocia Renia nie ma ochoty ani na wyprawę do lasu, ani na nic. Wierci dziurę w brzuchu wujkowi, by pojechał do Krakowa i spróbował Kaśkę sprowadzić do domu. Wygląda na to, ze wujek Stasiu pojedzie A wiedzą gdzie jej szukać? - Tak; napisała, że pragnie wstąpić do Zgromadzenia sióstr św.Augustyna. - Obawiam się, że daremne wujka starania, jak postanowiła -tak zostanie - rzekła Mirka wycofując się z leśnej dróżki - Straszna rosa, jak po deszczu. Jeszcze kawałek pójdziemy szosą. później znajdziemy jakąś wyjeżdżoną drogę.Szli i rozmawiali, Igor opowiadał o pobycie na Śląsku. -Jak mieszkałem u pani Bielakowej, to ona często mawiała, że im starsza, tym gorzej znosi życie w dużym mieście.Idealnie byłoby mieć las za płotem - czyli tak, jak u was. To jest takie połączenie - Ta babcia Gertruda -bardzo dobrego serca z niemiecką dyscypliną i porządkiem. Wieczorami opowiadała mi o swoich korzeniach, wszystko przy pięknych starych albumach ze zdjęciami. Jej dziadek - Franz Winckler przybył z północnych Niemiec do Katowic i otworzył zakład krawiecki. Jako zamożny człowiek ożenił się ze Ślązaczką, niestety młodo zmarł. Matka z córkami z wielką biedą zarabiały szyciem na życie. Osiedlało się coraz więcej Żydów i konkurencja była wielka.Wydać córki za mąż - to była sztuka . Trafił się kawaler, który za zarobkiem przewędrował całe Morawy, nauczył się wielu fachów, między innymi umiał wytłaczać kapelusze - za niego wydali mamę Bielakowej. Młodzi otworzyli wkrótce sklep z kapeluszami, który przetrwał wojnę i próżniejsze zwalczanie prywaty. Dopiero niedawno pani Gertruda sprzedała rodzinny interes, by ratować Sabinę i jej kawiarnię.Pomaga, jak może a Bodzia i Monisię kocha nade wszystko, innych wnuków nie ma. - Tak. Sabina zawsze miała w niej oparcie.- Mirka weszła na leśny, wydeptany dukt i krzyknęła - Patrz, Igor, grzyby rosną na drodze! Coś takiego., natniemy pełen koszyk! - Tak myślę, że może bym jutro zawiózł trochę do Poznania, babcia Jadwinia by się ucieszyła. - Ale cię nosi! Jak zachcesz, to pojedziesz, myślę, że się tam przydasz. - popatrzyła z boku na chrześniaka uwijającego się wśród dorodnych prawdziwków i pomyślała: Szuka chłopaczyna swego miejsca, ale, czy tu, czy tam - wszędzie piąte kjoło u wozu. Jak było do przewidzenia - Stasiu wrócił z niczym; oboje Dalszewscy chodzili bardzo przybici, więc Mirka postanowiła, że zaprosi ich na obiad i pocieszy i przemówi do rozsądku, a przy tym wypyta o szczegóły.Właśnie kończyła przygotowania, gdy podjechał samochód i wysiadł Adam! Patrzyła na swego wciąż pięknego męża i myślała z żalem, że tak szczęśliwie mogło być, gdyby nie jego cholerna niewierność. Mąż posłusznie pomagał w przygotowaniach. Wysłuchał w milczeniu, bez słowa komentarza, co wybrała Kasia; a gdy siedli , czekając na gości , rzekł: - Dzieją się różne , nieprzewidziane historie. Ja też patrzyłem i własnym oczom nie wierzyłem.Mój Przyjaciel - Przemek, na widok Zuzi kompletni stracił głowę! On, to on, w końcu po przejściach, ale, że ona temu uległa i też zapomniała języka w gębie - tego nie pojmuję!W końcu mógłby, bez mała, być jej ojcem. Jednym słowem wzięło ich oboje i byłem tego świadkiem - piękne to i dziwne. Sprawy zaszły tak daleko, że on szuka tam pracy i mieszkania, a ona mu pomaga .Wieczorem poszedł do pokoju Mirki z przywiezionym prezentem. Jej srogie spojrzenie nie wróżyło nic dobrego. - Spódnica piękna i pewnie modna, ale nie mogę jej przyjąć, ja nic dla ciebie nie mam i nic nie chcę! Patrzył, jak rozczesuje mokre włosy i marzył: Ach, tak zamknąć ją w ramionach, zaplątać się w te włosy i całować, całować! Głośno zaś rzekł:- -Prowadzisz jakąś dziwną grę, stwarzasz pozory, dajesz mi nadzieję, a później odpychasz. - To nie gra, to konieczność. Póki nasza córka nie stanie mocno na nogach, póki twoja mama ciężko choruje, nie możemy pozwolić sobie na radykalne kroki.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

11.08.2025r. Uparta miłość t.III r. 17[3] Dzień był wyjątkowo zimny, jak na połowę listopada. Adam uwijał się przy drzewie; później pilnował pieca . w końcu pomyślał, że w ciepłym domu można by było spędzić trochę czasu wspólnie.Zniecierpliwiony czekaniem zajrzał do pokoju, żona siedziała nad stertą dokumentów, machnęła ręką, wskazując na śpiącą córeczkę. Widząc, że czeka, poszła za nim do kuchni. - Jeszcze pół godzinki i miałabym koniec. - Twoja robota ma to do siebie, ze nie ma końca - uśmiechnął się. Mam dla ciebie pyszne jedzonko i ciekawe wiadomości - co najpierw? - Jeść! Wyjął z piekarnika pachnącą zapiekankę. - No, po prostu poezja- oceniła po chwili. - To ta nasza z makaronem i piersią kurczaka, czym przyprawiłeś, że taka smaczna? - Ubiłem pianę z jajek i dałem do gorącego piekarnika - odrzekł zadowolony, dokładając sobie nową porcję - Teraz powiedz, co to za nowiny, tylko oszczędź mi przykrych przed nocą - patrzyła wyczekująco na kończącego kolację męża. - Gadałem ...
16.10.2021r. Uparta miłość t.II r. 13 [2] moralności, jak wy niegdyś? Przed Bożym Narodzeniem nastała pogoda zmienna i kapryśna. W taki czas Zalewscy wybierali się do Szczecina na wesele . Pan Andrzej – przyjaciel rodziny, u którego mieli się zatrzymać, nalegał, by przyjechali w przeddzień. Tak też zrobili; razem spożyli wieczerzę wigilijną i w świąteczne popołudnie, wypoczęci, pojechali na ślub. Choć Elwira nie miała, oprócz paru dalszych kuzynów, żadnej rodziny; wesele było okazałe. Hulało na nim pół akademika, wielu dostojnych profesorów, oraz rodzina i przyjaciele Przemka. Panna Młoda subtelna i piękna tak się zalewała łzami w czasie ceremonii ślubnej, że Mirka zapomniała, że był czas, kiedy najchętniej odradziła by Przemkowi ten związek. – Co może miłość! Popatrz na nich – jacy zadowoleni, piękni. Daj Boże, niech im się wszystko ułoży jak najlepiej – szeptała do ucha mężowi, gdy stali w długiej kolejce, by złożyć życzenia. – Ano tak i ja życzę im jak najlepiej, szkoda t...
12.02.2025r. Po mokrej jesieni nastal suchy, mroźny grudzień; przed samymi Świętami sypnęło śniegiem i zrobiło się uroczyście, nastrojowo. Przygotowania do Bożego Narodzenia szły pełną parą. Wszyscy bardzo chcieli spędzić je razem; było tylko wciąż nie wiadomo, czy dziadek przyjedzie, czy trzeba jechać do niego , by nie był sam. Zadzwonił na parę dni przed Wigilią, że czeka na rodzinkę, najlepiej w same Święta, bo tak to musi dotrzymać towarzystwa Andrzejowi.Wobec tego pierwszego dnia Świąt Jagusia z mężem i Henio, skoro świt ruszyli na stację,by rannym pociągiem dotrzeć do Szczecina. Na miejscu okazało się , że obaj starsi panowie pomagają Siostrom Felicjankom na Wieniawskiego: dziadek przyjmuje bezdomnych w ich gabinecie, a Pan Andrzej pomaga w kuchni. Przygotowania do Wigilii dla dziesiątków bezdomnych, wyczerpało obu, tak, że poszli spać z kurami, dopiero świętować zaczęli, gdy młodzież przyjechała. Panowie, w dziadka mieszkaniu ,nagromadzili wszelkiego jadła z zakonnej kuchni, ...