19.05.2024r.
Uparta miłość t.III r.8[6]
Nazajutrz, po źle przespanej nocy, Adam wstał obolały i rozbity. Ledwo siadł do porannej kawy - zadzwonił telefon. Mirka przybiegła z ogrodu, przekonana, że o tak wczesnej porze, dzwonią z Inspektoratu w sprawie narady dyrektorów. Mimo woli słyszała strzępy rozmowy. Dzwonił tato Zalewski i miał same złe nowiny. Mama znów trafiła do szpitala, bo coś się dzieje z nogami - nie może chodzić. Do tego opowiadał, jak zadzwonił do niego pan Andrzej, że był przesłuchiwany. W ręce milicji wpadł bowiem niejaki Kajetan Mroczkowski, trwa śledztwo, będzie proces i Jagusia stanie przed sądem w charakterze oskarżonej, niestety. Tato radził czym prędzej rozejrzeć się za dobrym adwokatem.
Adam chciał dokończyć kawę; ręce mu tak drżały, że oblał sobie koszulę i stół
- Siadaj, zrobię ci nową kawę - rzekła żona spokojnie.
- Będę musiał jechać do Stargardu, wesprzeć ojca.
- Pojedziesz, ale nie dziś, już jest gorąco, a będzie gorzej; po obiedzie zaś mają przejść burze. Mama jest pod opieką lekarzy, ojcu też pomogą, jak będzie trzeba. Raczej zajmijmy się naszą córką. Ty miałeś tego znanego prawnika, co cię reprezentował na rozprawie Bączyńskiego, trzeba by skontaktować się z nim. - Adam patrzył na swoją małżonkę opanowaną, rzeczową i myślał - Przy niej zaraz raźniej. Nie daj Boże by jej przy mnie zabrakło.
Dopiero wieczorem udało mu się dodzwonić do mecenasa Jarzębskiego. Wysłuchał wszystkiego w skupieniu i rzekł, że niestety nie podejmie się tej sprawy
.- Przestępstwa nieletnich nie są moją specjalnością to raz, a dwa, że mam stuprocentowe obłożenie, ledwo się wyrabiam.Na koniec dodał:
- Często bywa tak, że te grupy przestępcze zastraszają innych współoskarżonych i wymuszają określone zeznania. Spotkanie z kimś z narkomańskiego środowiska, nie zupełnie poczytalnym, mogłoby być dla córki niebezpieczne. Najlepiej schować ją na ten gorący czas - im mniej ludzi będzie ją widywać, tym lepiej.
- Jak to schować? Przecież musi chodzić do szkoły.
- Można załatwić nauczanie indywidualne.
Rozmowa ta dała małżonkom do myślenie, postanowili czym prędzej przywieźć Jagusęi do domu.
Dziewczyna miała swoje plany i postanowienia - nade wszystko postępować tak, by rodzice zapomnieli o przeszłości i mogli być z niej dumni. Teraz, kiedy się okazało, że trzeba odpowiadać za swoje czyny, że trzeba się liczyć z wyrokiem skazującym - jej nowozbudowany świat runął. Tak ona, jak i rodzice ulegli złudzeniu, że sprawy się rozmyją, zatrą, przedawnią. Wszak tyle było cierpienia, to nie wystarczająca pokuta?
Nie potrafiła znaleźć się w nowej sytuacji - przyjęła więc taktykę buntu Na nic się nie zgadzała.~- Pobyt w Rostowie nie ma sensu, jeśli gdzieś można się schować, to jedynie w wielkomiejskim tłumie, w związku z tym ona chce do Poznania.Jakieś nauczanie indywidualne? Kto to wymyślił. przecież sama nie załapię, materiału z fizyki, czy matemy!
Wrócił Henio ze Szwajcarii, nowe kłopoty zepsuły radość powitania. Wydoroślał, zmężniał, nabył ogłady - ten dopiero dawał rodzicom powody do zadowolenia, dumy!
Miał anielską wprost cierpliwość do siostry - uspakajał , przekonywał, dodawał otuchy. Zachęcał do tego, by się czymś pożytecznym zajmowała - a nie rozmyślała, co ją czeka.
Adam zadzwonił kolejny raz do ojca - stan mamy był stabilny, lecz diagnozy wciąż nie było; trwały badania. Tato bardzo chciał pomóc wnuczce, był przekonany, że pan Andrzej, choć emeryt, ma kontakty z prawnikami, dawnymi współpracownikami. On, człowiek o gołębim sercu, poleciłby dobrego adwokata. Tylko, że najpierw musiała by zadzwonić do niego Jagusia i zwyczajnie przeprosić. Było to dobre wyjście z sytuacji; pozostawał drobiazg - przekonać panienkę, by to uczyniła. Rodzice i brat przez dwa dni tłumaczyli i prosili. W końcu Mirka straciła cierpliwość:
- Jak nie chcesz, twoja sprawa! W końcu poprawczaki też są dla ludzi!
Następnego ranka pojechała do Pogórza, do rodziców - odpocząć. Jeszcze tego samego dnia Jagusia zadzwoniła do pana Andrzeja z przeprosinami.
31 październik 2018r. W życiu bywa różnie5 W zasadzie nikt nie był jej teraz potrzebny, najtrudniejszy okres minął. Agnieszka dostawała stypendium, były małżonek od czasu do czasu przypominał sobie, że ma troje dzieci i przysyłał parę złotych. Dzieciaki były na tyle samodzielne, że mogła brać dodatkowe dyżury i radziła sobie całkiem nieźle z utrzymaniem rodziny. Postanowiła, że nic w swoim życiu zmieniać nie będzie. Kończył się właśnie kolejny rok i Iwona umyśliła sobie, że urządzi u siebie składkowego Sylwestra - korzystając z tego, że babcia wzięła do siebie dzieci na przerwę świąteczną. Dobrze wstawiona Bożka przyjęła pierścionek zaręczynowy od swego adoratora i starała się nie myśleć, co będzie jutro. Zaraz po północy przyszedł niespodziewanie nieproszony gość - Rysiek. Był trzeźwiutki i bardzo poważny. Złożył Iwonie życzenia, a później ukląkł przed nią i wyrzekł głośno -Pani Bożeno, ja panią kocham. Jest pani dla mnie najukochańsza, jedyna
Komentarze
Prześlij komentarz