Przejdź do głównej zawartości
6.05.2024r uparmiłość t.III r. 8[4] Te dni, spędzone samotnie, ale w jakże pięknym otoczeniu, dawały tak potrzebny duszy i ciału odpoczynek. Toteż, jak któregoś wieczoru, gdy Mirka już rozbierała się do kąpieli, ktoś zapukał do drzwi- nie była zachwycona. W progu stał Igor. Jego zaprosił z radością. - Co tak późno? Gdzie masz plecak? = Ciociu, ja na chwilę, bo jutro jadę do Poznania. -Przecież dopiero co przyjechałeś! - Rano przyjechałem, byliśmy z Kasią na jagodach; u nich puściutko: ciocia Renia pracuje na koloniach, wujek musi na jakieś szkolenie jeździć, Julka wraca za parę dni, a Maciek dopiero wrzesień ma wolny. - U mnie też puściutko, możesz się przenieść. - To jak wrócę. O ile wujek Jarek przywiózł te koszmarne bachory do babci Jadwini - to wracam tu. Jeśli nie - to będę czekał na ojca u dziadków. - A skąd ojciec ma wrócić, za granicą jest? - Ależ skąd! Wygląda na to, że wyjazdy się skończą. Myśli o zmianie profesji. Przez cały miesiąc gościliśmy u pani Sabiny, w Katowicach. To znaczy, ja spałem u pani Bielakowej - teściowej Sabiny. Tato zamierza otworzyć wspólnie z panią Sabiną restaurację. - Chyba planują wspólną przyszłość i co ty na to? - Bolało mnie to, że tak się zaangażował, zapomniał, tylko że ciociu, ja go nigdy nie widziałem tak szczęśliwego, roześmianego. No to przyjąłem do wiadomości, że będą razem. - Czemu tak brzydko nazywasz te dzieciaczki? - Do nich to jedynie babcia Jadwinia ma cierpliwość. Ja ich nie rozumiem, co mówią; one mnie nie słuchują, choć pewnie rozszumią.Żeby takie , z piekła rodem~, dzieciary brać sobie na głowę- tego nie pojmuję! Co się da zapaprać- zabrudzą, co się da wylać - wyleją, rozsypią, rozwalą. Do szafek, szuflad pozaglądają. A co jedzenia żeśmy zza tapczanu wymietli - nie masz pojęcia. - Igorku, z tego co wiem,Tatiana te dzieci wzięła wprost ze śmietnika, tam ich nikt nie uczył, co trzeba, a co nie.Wyobrażasz sobie , jaki los by ich czekał?A jeszcze ile było zachodu, zanim je przysposobiła i mogła wywieźć - to prawdziwa bohaterka. - Gdzie jest państwo ?Wysłać na front rodziców, to miał kto !Wujek Jarek też jest dobry - czy on się babci pyta, czy ma dosyć sił i zdrowia? Nie pamiętam babci łykającej tabletki- a teraz bez leków ani rusz.No i jeśli się potwierdzi, że będą mieli własne dziecko - to dziadkowie są załatwieni na dziewięć miesięcy, bo Tatiana pewnie większość czasu spędzi w szpitalu. Zrobiło się późno, Igor poszedł spać do Dalszewskich; nazajutrz pojechał do Poznania, lecz po trzech dniach wrócił i znów zapukał do Mirki Właśnie siadała do kolacji -Zjesz ze mną czy już jesteś po?. Chętnie , dziś mało co jadłem. Ciocia Renia, co prawda jest w domu, załatwiła sobie wolne, ale jest w takim stanie, że to jej trzeba podsuwać pod nos jakiś posiłek, żeby nie chodziła głodna. -Zachorowała? - Ciocia, to ty nic nie wiesz? Kasia pojechała do Krakowa niby na egzaminy; zostawiła list, ze nie wraca, bo wstępuje do klasztor

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

31 październik 2018r.  W życiu bywa różnie5       W             zasadzie nikt nie był jej teraz potrzebny, najtrudniejszy okres minął.   Agnieszka dostawała stypendium, były małżonek od czasu do czasu przypominał sobie, że ma troje dzieci i przysyłał parę złotych. Dzieciaki były na tyle samodzielne, że mogła brać dodatkowe dyżury i radziła sobie całkiem nieźle z utrzymaniem rodziny. Postanowiła, że nic w swoim życiu zmieniać nie będzie. Kończył się właśnie kolejny rok i Iwona umyśliła sobie, że urządzi u siebie składkowego Sylwestra - korzystając z tego, że babcia wzięła do siebie dzieci na przerwę świąteczną.   Dobrze wstawiona Bożka przyjęła pierścionek zaręczynowy od swego adoratora i starała się nie myśleć, co będzie jutro. Zaraz po północy przyszedł niespodziewanie nieproszony gość - Rysiek. Był trzeźwiutki i bardzo poważny. Złożył Iwonie życzenia, a później ukląkł przed nią i wyrzekł głośno -Pani Bożeno, ja panią kocham. Jest pani dla mnie najukochańsza, jedyna
6.01.2024r. Uparta miość .III r.6[2] Pani Pelagia, widząc, że Mirce wrócił spokój, siadła naprzeciwka i poczęła wykładać swoje racje. - Pani Aldona nawet połowy swoich sprzętów nie zabrała; kazała mi szukać kupca. Na co jej stare graty, przecież te Żaki, to bogacze - mają rzeźnię, prowadzą sklep mięsny, co im bida zrobi? - . Nasza Aldonka dobrze zrobiła, ze nie patrzyła, że ten Jakub gruby, że prostak - liczy się serce. Ona by pani wszystko darmo dała, tylko na co to dyrektorce? - Komu oddała klucze? - Jeszcze nikomu, ale , kochana, pomyśl, gdzie się pakujesz.Ja dobrze pamiętam Baciarkową; przemiła kobieta. Jeszcze szkoła nie była gotowa - oni zamieszkali. No i co? Może trzy może cztery lata i zmarniała. Baciarek - młody wdowiec uwijał się i w domu, bo było dwoje dzieci i w pracy. Szkołę wykończył, dzieci wykształcił i niestety rozm stracił. Pani już była, jak ta Wioletta tu nastała/? Zadręczyła chłopa. Kiedy go brakło, to takie Sodomy, Gomory tu wyprawiała, że strach! Na szczę