Przejdź do głównej zawartości
18.08.2024r. Uparta miłość t.III r. 10 [6] Po wyjątkowo wietrznym i dżdżystym listopadzie, nastał dosyć ciepły, mokry grudzień. Mimo, że pogoda nie sprzyjała, Mirka od jakiegoś czasu chodziła do szkoły pieszo, co było nowością i zaskoczeniem dla wszystkich. Pani Pelagia obserwowała swoją przełożoną jakiś czas, aż nie wytrzymała i dała wyraz swojej irytacji: - Psa z budy nie wygonisz taka chlapa, a pani znowu pieszo?!Buty przemoczone? - Troszkę, ale mam zapasowe - odrzekła wyciągając z szafki ciepłe półbuty. Pani Pelagia usiadła naprzeciwko i bacznie się szefowej przyglądała. - Tak patrzę i patrzę i coś mi się zdaje, że nasza kochana pani jest przy nadziei? - Mirka zrumieniła się aż po nasadę włosów. - Pani Pelagio, czy w zakresie swoich obowiązków ma pani diagnozy lekarskie? Co to za śledztwo? Nieco zmieszana woźna dreptala przy drzwiach, ale nie dała za wygraną:- - Niech sobie mówi, co chce, niech krzyczy - a ja swoje wiem i Bogu za to dziękuję. - rzekła i zniknęła za drzwiami. W zasadzie czuła się nieźle; a w chwilach wyjątkowych, przy nagłych torsjach, mówiła sobie; - Jak można było się tak zapomnieć, rozum stracić?! Zaraz też przychodziła refleksja - A pamiętasz, co było rok temu?Świat ci się zawalił i zewsząd wyzierała śmierć. Teraz zaś masz w sobie maleńkie życie i bezmiar miłości dookoła, więc się ciesz! Oprócz osłabienia i senności, nie znosiła zapachu benzyny. Poranny spacer, najpierw uciążliwy, stał się przyjemnością. Trzeba było wcześniej wstać, śniadanie nie wchodziło, ledwo parę łyków kawy i w drogę. Mile zmęczona jadła ze smakiem w szkole, gdzie jeszcze było puściutko.Zanurzała się więc w poranną , mglistą ciemność i składała nieustanne podziękowania Panu Bogu. Jagusia prowadziła dom, nie garnęła się nigdy do gotowania, teraz zaś wymyślała wciąż coś nowego, byle matka zechciała zjeść. Niepokoił ją bowiem marny wygląd rodzicielki. Przyszedł czas pierwszych zaliczeń kończącego się półrocza. Przez parę dni była w Poznaniu, Przyjechali wszyscy razem z dziadkiem tuż przed Świętami - a był to pierwszy dzień, gdy się na świecie zabieliło.W wigilijny poranek , słysząc, ze matka już się krząta, Jagusia zeszła do kuchni. - No co ty mamo, kawa na pusty żołądek?! Jajecznicę ci usmażę. - Nie, nie później - broniła się Mirka. - Mamo, proszę cię, dbaj o siebie, źle wyglądasz. co ci jest? - Dziecko, gdzie jest dwoje, może się trafić i trzecie, to nie jest choroba - odrzekła matka cicho. Po chwili głębokiego namysłu, córka plasnęła ręką w stół, całkiem, jak babcia Lisowa. - Ale heca! Ile ty, mamo masz lat? - Czterdzieści dwa szepnęła Mirka spuszczając głowę. - To wspaniale! Nie martw się mamuniu, wszystko będzie dobrze będziemy dbać o ciebie - przypadła do matki i płacząc tuliła i całowała. Mirka zapragnęła zaczerpnąć powietrza, wyszły na ganek. Jagusia wyszła na zewnątrz i zakrzyknęła: - O, nie! Znowu deszcz siąpi ,nie będzie biało. Taka nowina, w takie Święto! Wszyscy będą szczęśliwi! A gdzie pies? - Ojciec wstawał w nocy, pewnie zamknął go w kotłowni.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

11.08.2025r. Uparta miłość t.III r. 17[3] Dzień był wyjątkowo zimny, jak na połowę listopada. Adam uwijał się przy drzewie; później pilnował pieca . w końcu pomyślał, że w ciepłym domu można by było spędzić trochę czasu wspólnie.Zniecierpliwiony czekaniem zajrzał do pokoju, żona siedziała nad stertą dokumentów, machnęła ręką, wskazując na śpiącą córeczkę. Widząc, że czeka, poszła za nim do kuchni. - Jeszcze pół godzinki i miałabym koniec. - Twoja robota ma to do siebie, ze nie ma końca - uśmiechnął się. Mam dla ciebie pyszne jedzonko i ciekawe wiadomości - co najpierw? - Jeść! Wyjął z piekarnika pachnącą zapiekankę. - No, po prostu poezja- oceniła po chwili. - To ta nasza z makaronem i piersią kurczaka, czym przyprawiłeś, że taka smaczna? - Ubiłem pianę z jajek i dałem do gorącego piekarnika - odrzekł zadowolony, dokładając sobie nową porcję - Teraz powiedz, co to za nowiny, tylko oszczędź mi przykrych przed nocą - patrzyła wyczekująco na kończącego kolację męża. - Gadałem ...
16.10.2021r. Uparta miłość t.II r. 13 [2] moralności, jak wy niegdyś? Przed Bożym Narodzeniem nastała pogoda zmienna i kapryśna. W taki czas Zalewscy wybierali się do Szczecina na wesele . Pan Andrzej – przyjaciel rodziny, u którego mieli się zatrzymać, nalegał, by przyjechali w przeddzień. Tak też zrobili; razem spożyli wieczerzę wigilijną i w świąteczne popołudnie, wypoczęci, pojechali na ślub. Choć Elwira nie miała, oprócz paru dalszych kuzynów, żadnej rodziny; wesele było okazałe. Hulało na nim pół akademika, wielu dostojnych profesorów, oraz rodzina i przyjaciele Przemka. Panna Młoda subtelna i piękna tak się zalewała łzami w czasie ceremonii ślubnej, że Mirka zapomniała, że był czas, kiedy najchętniej odradziła by Przemkowi ten związek. – Co może miłość! Popatrz na nich – jacy zadowoleni, piękni. Daj Boże, niech im się wszystko ułoży jak najlepiej – szeptała do ucha mężowi, gdy stali w długiej kolejce, by złożyć życzenia. – Ano tak i ja życzę im jak najlepiej, szkoda t...
12.02.2025r. Po mokrej jesieni nastal suchy, mroźny grudzień; przed samymi Świętami sypnęło śniegiem i zrobiło się uroczyście, nastrojowo. Przygotowania do Bożego Narodzenia szły pełną parą. Wszyscy bardzo chcieli spędzić je razem; było tylko wciąż nie wiadomo, czy dziadek przyjedzie, czy trzeba jechać do niego , by nie był sam. Zadzwonił na parę dni przed Wigilią, że czeka na rodzinkę, najlepiej w same Święta, bo tak to musi dotrzymać towarzystwa Andrzejowi.Wobec tego pierwszego dnia Świąt Jagusia z mężem i Henio, skoro świt ruszyli na stację,by rannym pociągiem dotrzeć do Szczecina. Na miejscu okazało się , że obaj starsi panowie pomagają Siostrom Felicjankom na Wieniawskiego: dziadek przyjmuje bezdomnych w ich gabinecie, a Pan Andrzej pomaga w kuchni. Przygotowania do Wigilii dla dziesiątków bezdomnych, wyczerpało obu, tak, że poszli spać z kurami, dopiero świętować zaczęli, gdy młodzież przyjechała. Panowie, w dziadka mieszkaniu ,nagromadzili wszelkiego jadła z zakonnej kuchni, ...