Przejdź do głównej zawartości
5.08.2024r. Uparta miłość t.III r.10[4] Już spakowany, zmienił decyzję - jedzie jutro. Nabrał przekonania, że żona czuje dokładnie to, co on. Przemożne pragnienie pojednania, zjednoczenia, oddania. Wyświeżony wykąpany, czekał niecierpliwie, aż zjawi się - ona - ta jedyna na świecie. Chwilami zapadał w drzemkę, wtedy sunęła do jego tapczanu lekka i zwiewna, równie spragniona, jak mąż. Wyciągał rękę, budził się z drzemki, wstawał. Otwierał okno, chłonął rześkie, jesienne powietrze, napływały wspomnienia. Ileż to razy stali tak przytuleni, zapatrzeni w noc, czując, jak w tym najbliższym, ukochanym, bije serce. Albo z bliźniakami na rekach, by im pokazał pierwszy śnieg, lub coraz żywszą zieleń na wiosnę. - Byłem taki szczęśliwy - czemu tego nie szanowałem? Panie Boże, wybacz - pojednaj nas. Mamuniu moja najdroższa proś, módl się za nami Późnym rankiem zajrzała córka. - Jedziemy do kościoła. Masz doglądać rosołu i pieczeni! - i już jej nie było. wstał niezwłocznie; nagotował makaronu, obrał ziemianki i pięknie nakrył stół w pokoju. Udało się znaleźć jeszcze parę ostatnich róż, które stroiły stół.Panie przywiozły z piekarni ciasto czekoladowe, jego ulubione.Było niezmiernie miło, tak, że pragnąc, aby ten wspólny czas przedłużyć zaproponował: =- Miruś, to pewnie taka cudowna, ciepła niedziela w tym roku; może byśmy się przespacerowali brzegiem lasu? - Obiecałam córce pomóc przy zadaniach, do tego czekają moje sprawdziany. Idż sam. -głos suchy i rzeczowy, byłby go zasmucił, gdyby nie pożegnanie. Przy samochodzie pozwoliła się objąć, przytulić i pocałować . Nowa nadzieja zagościła w sercu. Zapowiadana zmiana pogody nastąpiła po niedzieli. Mirka spoglądała w niebo przesłonięte ciężkimi chmurami i radowała się, że udało im się zdążyć ze wszystkim - i drewno było pod dachem, i warzywa wybrane, i jabłka i gruszki oberwane. Jagusia poszła po ostatnie spady, a ona napełniała słoiki owocami, które nie mogły czekać Nadbiegł, ujadając Dino, a zanim wtoczył się do kuchni, pijany Barański. Widok nędzy i rozpaczy. Sapał ciężko, w końcu przemógł się i wymamrotał: - Przyszedłem , bo wiem, że u was pomieszkuje mój syn. Chcę się z nim spotkać. Mirka wskazała mu stołek z obawy, by się nie przewrócił. Postanowiła łagodnie uświadomić mu, że wpierw musi zrobić porządek sam ze sobą, a później się zobaczy. - A jak się nazywa pana syn? - Barański, kompletnie zaskoczony, otworzył usta i wycierał wyciekającą ślinę. - A imię swojej córki pan pamięta? Barański zerwał się z miejsca, jakby chciał rzucić się na Mirkę z pięściami. - Cholerna babo, rozłączyłaś mnie z Lilianą, teraz odbierasz mi syna?! Machnął ręką- parę słoików spadło i rozbiło się. - Ale odpokutujesz! Chłop cię rzucił, dzieciaki zeszły na manowce, masz za swoje! Mirka zacisnęła zęby, otworzyła drzwi na oścież i krzyknęła; - Precz mi stąd! Wynocha, ale już! O dziwo wyszedł bez sprzeciwu, choć nie bez trudności. - Przyszła Jagusia słysząc hałas. - Kto to był? - Barański, bałaganu mi narobił, pogoniłam go. - To był on? Przecież to jakiś ostatniej maści dziadyga. To był inżynier Barański? Widziałam, jak go pan Stasiu bierze do samochodu i się dziwiłam, że dla takiego kogoś zatrzymał się. - Ano widzisz, córka, los dał mu wszystko: urodę, zdrowie, wielki rozum - wszystko na szczęśliwe życie. Co wybrał? Niby wolność przy boku pięknych pań, niby szczęście. No i tak kończy. Wciąż ma szansę, ale czy skorzysta?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

14.01.2019r. Na życzenie czytelników powtórna publikacja niektórych opowiadań. Dziś " Słomiany wdowiec" Z moją Alą   zapoznałem się na czerwcowym biwaku. Ja kończyłem szkołę ekonomiczną, Ala liceum pedagogiczne. Po maturze zacząłem pracować w pobliskim spółdzielni mieszkaniowej. Byliśmy nieprzytomnie zakochani i czekaliśmy tylko, żeby skończyć szkołę,   i wziąć ślub. Dyrektor mojej instytucji zaproponował nam mieszkanie w nowo wybudowanym bloku. Mieliśmy gdzie mieszkać, pracowaliśmy; wkrótce doczekaliśmy się dwojga dzieci.    Żyliśmy pełnią życia – młodzi, zdrowi, szczęśliwi. Gdy dzieciaki podrosły, Ala poszła na wymarzone studia, zaoczne. Wkrótce po ukończeniu nauki, zaproponowano   mojej żonie posadę dyrektorki szkoły. Byliśmy oboje bardzo dumni z tego, tylko, że Ala zaczęła się zmieniać – była wyniosła, podkreślała swoją pozycję, a ja byłem coraz mniejszy, coraz mniej interesujący, jako mężczyzna . Dzieci poszły na studia, wkrótce syn się ożeni...
16 września 2018r. Witajcie! Kolendra poprawia smak  potraw i przetworów. W wielu krajach stosuje się ziarna kolendry, jako lek - oczyszcza organizm, pomaga strawić tłuszcz, obniża cholesterol, działa przeciwbólowo, goi rany.                     Daj kurze grzędę... Panna Joasia była wyjątkowo urodziwa, przy tym niegłupia i z dobrej rodziny. Miejscowi kawalerowie nie mieli u niej żadnych szans – czekała na księcia z bajki. Pojawił się on niespodziewanie szybko. Dzięki funduszom unijnym ukończono nareszcie budowę nowej przychodni, przy niej dobudowano dom , żeby nowo zatrudniani lekarze mieli gdzie mieszkać.    No i kiedy w Ośrodku zaczął przyjmować młody, przystojny stomatolog, każdy wiedział, że to ktoś dla Joasi. Ona   też tak pomyślała. Wyleczyła wpierw zęby w sąsiednim miasteczku, potem dopiero poszła do miejscowego dentysty, niby do kontroli. Ten zachw...
20.07.2019r. Uparta miłość t.I r.I [5] Tak więc Lis wrócił na stanowisko        księgowego, otrzymał trochę wyższą pensję i osobny pokój do pracy. Kiedyś sekretarka Halinka zaszła tam do niego i wyjawiła, że kiedy Łukowski dowiedział się, że Lisowie mają zamiar wyprowadzić się - pojechał do Komitetu Partii i postawił wszystko na jedną kartę: albo Lis będzie oczyszczony z bzdurnych zarzutów, albo on też odchodzi! No i wygrał. Nikt o tym nie wie, nawet Melania, ale ona   - Halina wie, bo ma swoje kontakty. –           Późnym wieczorem, gdy dzieci spały, Piotr dzielił się z żoną zasłyszanymi rewelacjami. Siedzieli przy kuchennym stole i popijali przepisane   Lisowi ziółka. Pani Lusia krzywiła się przy każdym łyku, ale, że nie chciało jej się palić i gotować wody na herbatę, męczyła się spożywając gorzki napar. –           – Ja ci już dawno mówiłam, że Paweł ...