28.10.2024r.
Uparta miłość t.III r.11[7]
Gdy tak panowie doktorowie radzili, dziadek zapytał:
- A pani Zuzia gdzie? Adaś może byś zrobił kawę dla Pani Zuzi, w końcu jest naszym gościem.
- Dla niej zajmować się maleństwem, to największa przyjemność, nie będzie chciała przyjść i słuchać medycznych dywagacji - rzekł Przemek
- Póki co to mała z Mirką słodko śpią, a Zuzia dołączyła do młodych i drylują wiśnie
. Zapraszałem ją, ale podziękowała - rzekł Adam
- Onego czasu, jak bardzo walczyłem, by wyrwać Elwirę z nałogu, naczytałem się różnych książek o sprawach duchowych - rzekł Przemek po chwili milczenia. - Otóż jest tak, ze mamy pewien zasób energii życiowej. Pracując, czy po prostu żyjąc, zużywamy ją. Sen i odpoczynek pozwala uzupełnić braki. Bywa jednak tak, że przychodzi trauma, stres, czy zmartwienie i energia jest blokowana - nie napływa. Wtedy organizm niedomaga; pamiętam, co Mirka przeżywała w czasie tego nieszczęścia z Jagusią.
- No tak i zaraz po tym była choroba i śmierć Maryni - dodał dziadek. Adam tylko westchnął i spuścił głowę, bo wiedział, ze wcześniej było to....
Organizm jeszcze dobrze nie wrócił do normy, przyszła ciąża i poród. No i dlatego ta depresja poporodowa.
- Tak, ale dlaczego nie ustępuje? - zapytali i ojciec i Adam.
- Być może dlatego, ze chora ma taki luksus, ze nic nie musi. Może od świtu do nocy rozmyślać - co się dzieje i co będzie dalej.
- Namawiałem ją, by przestała karmić, przecież to ją osłabia.
- Nic gorszego nie mogłeś wymyślać, Adam. Odwrotnie chwalić, podziwiać, zachęcać. Powolutku włączać do roboty, to lepsze niż siedzenie w pokoju z zaciągniętymi zasłonami i zamartwianie się. Zobaczycie, jak szybko wróci Mireczce dawna werwa i energia.
- Obyś się nie mylił , Przemuś, oby się obeszło bez gruntownego badania i leczenia, nie daj Boże w szpitalu.
- Obejdzie się! Zawsze podziwiałem Mirkę...
- Ja natomiast podziwiam twoją żonę. Mimo młodego wieku, do czegoś doszła - a skromniutka, a cichutka.
- Moja mama pokochała ją od pierwszego spotkania. Utrzymuje, a ma w tym doświadczenie - że gdy się ktoś wychował w domu dziecka, ma w naturze chęć bycia użytecznym, a ona ma to po stokroć!
- Powiedz, jak się urządziliscie po ślubie?
- Zajmujemy skrzydło w tym nowym domu wypoczynkowym. Na dole są biura i nasze mieszkanie; piętro urządziliśmy dla Natalki. -
- Dogadują się? - zapytał pan Wiktor.
- Bardzo dobrze. Natalka skacze ze spadochronem, robi prawo jazdy na motocykl, chodzi na różne zajęcia sportowe. Nieraz przyszła poobijana, no to Zuzia ją tuli, całuje - Moje maleństwo kochane, gdzieś ty takiego guza nabiła? - użala się. A przecież Natalka podniosła by ję jedną ręką i zrobiła z niej wiatrak! Było dobrze, ale nie jest. Pojechała zobaczyć, co u matki - a tam masakra! Elwira straciła pracę na uczelni, jakiś czas była bezrobotna, groziła jej eksmisja - więc została.. Jakoś znalazły pracę w domu opieki, na razie są z niej zadowoleni. Tylko, ze wieczorami w mieszkaniu zbiera się towarzystwo - wszyscy wykształceni, inteligentni, ale butelek trzeba wynieść później pełne torby. Bywa, ze towarzystwo trzeba wypraszać; jak to Natalka elegancko nazwala - na kopach.
- Dzielna dziewczyna, tylko, ze traci najpiękniejsze lata młodości - westchnął Adam
- Przyjeżdża, opowiada; postanowiła do matury zostać w Szczecinie. Ja natomiast obmyślam plan, jak skłonić Elwirę do ponownego leczenia.
31 październik 2018r. W życiu bywa różnie5 W zasadzie nikt nie był jej teraz potrzebny, najtrudniejszy okres minął. Agnieszka dostawała stypendium, były małżonek od czasu do czasu przypominał sobie, że ma troje dzieci i przysyłał parę złotych. Dzieciaki były na tyle samodzielne, że mogła brać dodatkowe dyżury i radziła sobie całkiem nieźle z utrzymaniem rodziny. Postanowiła, że nic w swoim życiu zmieniać nie będzie. Kończył się właśnie kolejny rok i Iwona umyśliła sobie, że urządzi u siebie składkowego Sylwestra - korzystając z tego, że babcia wzięła do siebie dzieci na przerwę świąteczną. Dobrze wstawiona Bożka przyjęła pierścionek zaręczynowy od swego adoratora i starała się nie myśleć, co będzie jutro. Zaraz po północy przyszedł niespodziewanie nieproszony gość - Rysiek. Był trzeźwiutki i bardzo poważny. Złożył Iwonie życzenia, a później ukląkł przed nią i wyrzekł głośno -Pani Bożeno, ja panią kocham. Jest pani dla mnie najukochańsza, jedyna
Komentarze
Prześlij komentarz