9.10.2024r.
uparta miłość t.III r. 11[5]
W piękny, pogodny czas odbyło się wesele Stefki i Piotrka. Mirka czekała powrotu swoich weselników i relacji, jak było. Dzieci śpieszyły do swoich szkół, a mąż nie miał czasu na szczegółowe opowiadanie. Stwierdził tylko, że nie pamięta wesela tak radosnego, z tak wielkim zbrataniem jego uczestników.
- Na razie, to oni jadą na tym samym wózku, ale z czasem będą równi i równiejsi, bo jedni zbiją majątek, a drugim bieda zajrzy w oczy - rzekła Mirka zgrabiając resztę usuniętych chwastów z grządek.
- Masz rację; Wojtkowi już pieniądze zmieniły usposobienie. Przedtem cichy i skromny - teraz wciąż na przedzie. Już sam nie wiedział, czy jest starszym drużbą, starostą, czy wodzirejem. Patrząc na młodych, miałem wrażenie, że dla nich jest za ludno, za głośno, za ciasno- i tylko czekają , by się wszystko skończyło.
- Tak, mam mówiła, że miał być cichy ślub z udziałem najbliższych, ale Wojtek wymógł na rodzinie taką, wielką imprezę.
Następnego dnia, wieczorem, już leżąc w łóżku, Mirka znów zapragnęła szczegółów. Adam, że ostatnimi czasy , mocno przytył - ćwiczył pompki i przysiady.
- Powiedz, jaką suknię miała Stefka? - zagadnęła.
- No bardzo ładną, białą - odrzekł posapując. Żona parsknęła śmiechem.
- Jesteś niezwykle bystrym obserwatorem. Nigdy bym nie wpadła na to, że wystąpi w białej sukni. Adam chwilę milczał po czym siadł na skraju tapczanu.
- Nie myśl,że jestem gapą, co patrzy a nie widzi. Mogę ci opisać każdego, jak był ubrany: - Ciocia Melania cała na niebiesko, chyba w sukience. Ciocia Jadwinia siedziała obok babci Heni – obie jakoś tak na szaro. O Wojtku już ci mówiłem – miał na sobie frak! Obok niego Weronika w długiej , czerwonej sukni, do tego obwieszona biżuterią. Bardzo mi się podobał strój Sabiny: długa spódnica w kwiaty i biały żakiecik, obok Tomek też w białej marynarce. No i kto tam jeszcze mi się podobał? O! Bojarscy bardzo elegancko wyglądali, ale nie pamiętam jej sukni – jakaś taka – lila róż.Brygidce się mocno przytyło, a ubrała spódnicę, jak jej córka – Anulka. Ale w tańcu nie miala równej!
-Pamiętasz, jak Jausia mówiła, że to wiocha i że pojedzie w byle czym; dobrze , żeśmy jej tę kremową suknię kupili. - wtrąciła Mirka zasłuchana w opowieść.
- Bardzo szykownie wyglądała, ale była jakaś markotna, myślę, że coś w szkole jest nie tak. Trzymały się z Anulką i jak odprowadziły po północy babcię, już nie wróciły. Pokładły się spać.,
Ja wyszedłem razem z Bojarskimi, dosyć późno. Mówiłem ci, ze go zdjęli z dyrektorstwa? No. Miał jeszcze trochę wpływów, kupili pomieszczenia majątkowe i otworzyli sklep. Wilkiwicz się wylizał z choroby i mu pomaga
- A Heniek jak się bawił?
- O, oni dwaj z Igorem hulali do białego rana. Ja wstawałem, to oni się kładli spać. Chciałem pogadać z Szymkami, ale wcześnie odjechali, bo dziadek został sam.
Adam poprawił żonie poduszki pod głową, by miała wysoko - brzuch bowiem był już pokaźny, a noce bardzo ciepłe. Zszedł na dół, a Mirka myślała z rozczuleniem, że nawet, jak się mylił w szczegółach, to bardzo się starał, by zaspokoić jej ciekawość. A gdy się kładł obok, szepnęła sennie - Kochany jesteś, Adaśku
.Końcówka czerwca była gorąca, parna i burzowa. Mirka od jakiegoś czasu korzystała ze zwolnienia lekarskiego, ale na zakończenie roku koniecznie chciała pojechać. Adam odradzał, gdyż nie mógł jej towarzyszyć. Uparła się i nie żałowała. Tak młodzież, jak i koledzy obchodzili się z nią, jak z królową angielską. W samochodzie brakowało miejsca na kwiaty i prezenty. Wzruszona do łez musiała przyrzekać i przyrzekać, że wróci do pracy najprędzej, jak się da. Następnego dnia , przed obiadem przeszła gwałtowna burza, a pod wieczór dziadek przywiózł Jagusię. Ta odtańczyła wokół matki taniec radości i oznajmiła, że stał się cud i już jest w trzeciej klasie. Wieczór był rześki i pachnący, rodzinka siedziała na ganku i rozkoszowała się wonnym powietrzem; Przyszła Julka i namówiła sąsiadkę na przechadzkę. Gdy wyszły, dziadek rzekł.
- Gdyby nie ten sympatyczny Maciek, próżne by były nasze starania, nie zdałaby.Jeszcze wciąż nie ta głowa, nie ta pamięć, co dawniej.
31 październik 2018r. W życiu bywa różnie5 W zasadzie nikt nie był jej teraz potrzebny, najtrudniejszy okres minął. Agnieszka dostawała stypendium, były małżonek od czasu do czasu przypominał sobie, że ma troje dzieci i przysyłał parę złotych. Dzieciaki były na tyle samodzielne, że mogła brać dodatkowe dyżury i radziła sobie całkiem nieźle z utrzymaniem rodziny. Postanowiła, że nic w swoim życiu zmieniać nie będzie. Kończył się właśnie kolejny rok i Iwona umyśliła sobie, że urządzi u siebie składkowego Sylwestra - korzystając z tego, że babcia wzięła do siebie dzieci na przerwę świąteczną. Dobrze wstawiona Bożka przyjęła pierścionek zaręczynowy od swego adoratora i starała się nie myśleć, co będzie jutro. Zaraz po północy przyszedł niespodziewanie nieproszony gość - Rysiek. Był trzeźwiutki i bardzo poważny. Złożył Iwonie życzenia, a później ukląkł przed nią i wyrzekł głośno -Pani Bożeno, ja panią kocham. Jest pani dla mnie najukochańsza, jedyna
Komentarze
Prześlij komentarz