Przejdź do głównej zawartości
27.01.2025r. Uparta miłość t.III r. 13[4] Na miejscu, w Pogórzu okazało się, że przyjechali w samą porę -mama ledwo chodziła.Co prawda cały inwentarz to było ledwo parę królików i kilka kur, ale i z tym był kłopot.Córka natychmiast zagnała rodzicielkę do łóżka i zajęła się obiadem. Jagusia wcierała maść rozgrzewającą i słuchała wyjaśnień skąd to się wzięło. - Jaki ci u nas był wysyp prawdziwków, nie masz wnusiu pojęcia. Można było i dwa kosze nazbierać i nieźle zarobić; no ale trzeba było ich na kolanach szukać, pod liśćmi. Sama obecność i czuła troska córki i Młodych działała, jak balsam Do kolacji mama już wstała i szeroko opowiadała, co nowego w domu. - Przed wyjazdem ojciec robił porządek z królikami; przyjechał Paweł do pomocy. Antosia jest przy nadziei, wiedziałaś? No, Straszy Sławciu do szkoły pójdzie od września, Paweł studiuje. Ciężkie studia - automatyka, ale daje radę.Wziął sobie słoików z pasztetem i różnych innych przetworów, ale grzybów wtedy było jak na lekarstwo .O Piotrku pewnie nie wiecie, bo to świeża sprawa. Już siedzą na walizkach.Gdzieś tam za Polanowem jest Spółdzielnia Produkcyjna. Prezesem był tam kuzyn naszego Mikołaja, też Zahota. Ludziom było dobrze i dochód ogromny, ale Prezes zmarł. Było paru następców, zadłużyli zakład niemożliwie. No i ogłosili konkurs, czy wybory - kandydatów było paru - a nasz Piotrek wygrał! Pewnie jeszcze przed zimą wyjadą. - Mamo, ciebie kolana bolą i bez tego, szkoda twego zdrowia. Czemu nic nie nie wspomniałaś? - Adam by coś przepisał i byśmy przywieźli. -E tam!Poboli i przestanie; mam maść bardzo pomaga, nic więcej nie trzeba. Poza tym, ja w eleganckim towarzystwie o chorobach nie rozmawiam!Powiem wam jeszcze, czym my od jakiegoś czasu żyjemy. Otóż ciocia Rozalia zamierza osiąść na stałe w Polsce. - No coś tato ostatnio wspominał, że chce , żeby jej kupić dom. Pewnie przyjedzie razem z córką- tą Anne. - Ależ skąd! Po śmierci Michaela, to one strasznie koty dra. Wychodzi na to, że matka przed nią ucieka. Są uwikłane w procesy spadkowe, co się której należy.No ale decyzję podjęła i liczy na ojca, że pomoże jej dom kupić. Niedawno zmarł Jasiu Markowski. - Ten z Zalipia? - Ten, niestety; dopiero co zonę pochował a teraz i on poszedł za nią. Mój Boże ileż oni nakręcili, naskładali, nakombinowali, żeby ten dom stanął. Wielki, piękny, na dwie rodziny - jakby któreś z dzieci chciało z nimi zamieszkać - no i nie nacieszyli się. - Teraz pusty stoi? - Przyjechał syn - Sylwek z Niemiec wszystkim się zajął i wyglądało na to, ze dom sprzeda. Ojciec z Łukowskim pojechali obejrzeć i dowiedzieć się, co i jak. No ale Sylwek pomieszkał na swoim i zapragnął wrócić, szkopuł w tym, ze żona i dzieci nie chcą wyjeżdżać z Niemiec. Dali sobie rok czasu do namysłu, a ojciec szuka dalej. Nawet w Ciłkach żeśmy byli, bo tam wszystko na sprzedaż. Nic nie wybraliśmy za to Łukowskim podobał się mały domek nad jeziorem i czekają na Waldka, ma przyjechać z żoną - oni chcą mieć w Polsce dom na letnie pobyty. PO kolacji Jagusia pomogła babci w kąpieli, później babcia moczyła nogi w ziołach i znów były masaże i smarowanie maścią. Mirka wzięła zięcia do pomocy i poszli na górę przygotować posłania. Babcia ucałowała głowę klęczącej u jej stóp wnuczki i rzekła - Masz takie dobre, delikatne raczki, sam ich dotyk koi ból.Kochane z ciebie dziecko. Wykąpana, wyświeżona pani Lusia leżała w pościeli. córka zaś zarządziła, że teraz Maciek dotrzyma jej towarzystwa, a one z Jagusią wyskoczą do Grzelakowej. Gospodyni z Kajusią kończyły kolację; Przed niespodziewanymi gośćmi błyskawicznie stanęły talerzyki ze smakowicie wyglądającą sałatką i kubeczki z herbatą. - Zaraz poznać fachowca - śmiała się Mirka do dziewczyny - szybciutko ci to poszło. Kaja się skłoniła grzecznie i nie chcąc przeszkadzać, wyszła do pokoju. - To jest moje wszystko - pociecha, pomoc i wyręka. - Czemu tak pani mówi, a córki? - pytała Mirka zasępioną sąsiadkę - Dawniej, jak potrzebowały pomocy - często tu były. Teraz nie i jeszcze uważają, by się nie spotkać, bo wiecznie skłócone. Brygidka, jak by mogla, to pewnie często by wpadła, no ale ona uwiązana na gospodarce. Dziadek więcej leży, jak chodzi, matka ma kłopot z jedną ręką - robi sie niewładna. Helcia wylazła z biedy, dom wykończony, uradzony; chowają dużo świń, jak mają ubój, to ludzie z okolic przyjeżdżają i mięso idzie za dobre pieniądze, nie to, co w skupie.Dawno jej nie widziałam. Basi zawsze było dobrze, a od kiedy wzięli tę dziewuszkę od Jaśka - oboje głowy potracili. Dzieciak ledwo szkołę zaczął, już ją wożą - a to by się uczyła po angielsku, a to na gimnastyki, innego dnia na tańce - istne wariactwo! Ty tak z córką nie cudowałaś - a jak piękna i mądra panna; no i uczynna. Ledwo żeście przyjechali, ja patrzą a ona okno babci w kuchni myje!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

11.08.2025r. Uparta miłość t.III r. 17[3] Dzień był wyjątkowo zimny, jak na połowę listopada. Adam uwijał się przy drzewie; później pilnował pieca . w końcu pomyślał, że w ciepłym domu można by było spędzić trochę czasu wspólnie.Zniecierpliwiony czekaniem zajrzał do pokoju, żona siedziała nad stertą dokumentów, machnęła ręką, wskazując na śpiącą córeczkę. Widząc, że czeka, poszła za nim do kuchni. - Jeszcze pół godzinki i miałabym koniec. - Twoja robota ma to do siebie, ze nie ma końca - uśmiechnął się. Mam dla ciebie pyszne jedzonko i ciekawe wiadomości - co najpierw? - Jeść! Wyjął z piekarnika pachnącą zapiekankę. - No, po prostu poezja- oceniła po chwili. - To ta nasza z makaronem i piersią kurczaka, czym przyprawiłeś, że taka smaczna? - Ubiłem pianę z jajek i dałem do gorącego piekarnika - odrzekł zadowolony, dokładając sobie nową porcję - Teraz powiedz, co to za nowiny, tylko oszczędź mi przykrych przed nocą - patrzyła wyczekująco na kończącego kolację męża. - Gadałem ...
16.10.2021r. Uparta miłość t.II r. 13 [2] moralności, jak wy niegdyś? Przed Bożym Narodzeniem nastała pogoda zmienna i kapryśna. W taki czas Zalewscy wybierali się do Szczecina na wesele . Pan Andrzej – przyjaciel rodziny, u którego mieli się zatrzymać, nalegał, by przyjechali w przeddzień. Tak też zrobili; razem spożyli wieczerzę wigilijną i w świąteczne popołudnie, wypoczęci, pojechali na ślub. Choć Elwira nie miała, oprócz paru dalszych kuzynów, żadnej rodziny; wesele było okazałe. Hulało na nim pół akademika, wielu dostojnych profesorów, oraz rodzina i przyjaciele Przemka. Panna Młoda subtelna i piękna tak się zalewała łzami w czasie ceremonii ślubnej, że Mirka zapomniała, że był czas, kiedy najchętniej odradziła by Przemkowi ten związek. – Co może miłość! Popatrz na nich – jacy zadowoleni, piękni. Daj Boże, niech im się wszystko ułoży jak najlepiej – szeptała do ucha mężowi, gdy stali w długiej kolejce, by złożyć życzenia. – Ano tak i ja życzę im jak najlepiej, szkoda t...
12.02.2025r. Po mokrej jesieni nastal suchy, mroźny grudzień; przed samymi Świętami sypnęło śniegiem i zrobiło się uroczyście, nastrojowo. Przygotowania do Bożego Narodzenia szły pełną parą. Wszyscy bardzo chcieli spędzić je razem; było tylko wciąż nie wiadomo, czy dziadek przyjedzie, czy trzeba jechać do niego , by nie był sam. Zadzwonił na parę dni przed Wigilią, że czeka na rodzinkę, najlepiej w same Święta, bo tak to musi dotrzymać towarzystwa Andrzejowi.Wobec tego pierwszego dnia Świąt Jagusia z mężem i Henio, skoro świt ruszyli na stację,by rannym pociągiem dotrzeć do Szczecina. Na miejscu okazało się , że obaj starsi panowie pomagają Siostrom Felicjankom na Wieniawskiego: dziadek przyjmuje bezdomnych w ich gabinecie, a Pan Andrzej pomaga w kuchni. Przygotowania do Wigilii dla dziesiątków bezdomnych, wyczerpało obu, tak, że poszli spać z kurami, dopiero świętować zaczęli, gdy młodzież przyjechała. Panowie, w dziadka mieszkaniu ,nagromadzili wszelkiego jadła z zakonnej kuchni, ...