12.02.2025r.
Po mokrej jesieni nastal suchy, mroźny grudzień; przed samymi Świętami sypnęło śniegiem i zrobiło się uroczyście, nastrojowo. Przygotowania do Bożego Narodzenia szły pełną parą. Wszyscy bardzo chcieli spędzić je razem; było tylko wciąż nie wiadomo, czy dziadek przyjedzie, czy trzeba jechać do niego , by nie był sam. Zadzwonił na parę dni przed Wigilią, że czeka na rodzinkę, najlepiej w same Święta, bo tak to musi dotrzymać towarzystwa Andrzejowi.Wobec tego pierwszego dnia Świąt Jagusia z mężem i Henio, skoro świt ruszyli na stację,by rannym pociągiem dotrzeć do Szczecina. Na miejscu okazało się , że obaj starsi panowie pomagają Siostrom Felicjankom na Wieniawskiego: dziadek przyjmuje bezdomnych w ich gabinecie, a Pan Andrzej pomaga w kuchni. Przygotowania do Wigilii dla dziesiątków bezdomnych, wyczerpało obu, tak, że poszli spać z kurami, dopiero świętować zaczęli, gdy młodzież przyjechała.
Panowie, w dziadka mieszkaniu ,nagromadzili wszelkiego jadła z zakonnej kuchni, tak, że bez entuzjazmu przyjmowali to, co Jagusia wypakowywała. Do tego ciocia Irena przyniosła też wszystkiego po trochu, gdyż dziadek oświadczył jej, ze świętuje u siebie. Na szczęście miał kto pochłaniać owe smakowitości - młodzieży apetyt dopisywał. Dziadek nie dysponował tyloma posłaniami, by wszyscy mogli przenocować, a do córki Ireny nie chciał się zwracać. Wobec tego uradzili, że Jagusia nocuje u dziadka, a Maciek z Heńkiem idą do pana Andrzeja. Wyszli przed dom i mieli ochotę czym prędzej wrócić do mieszkania. Nie wiadomo kiedy rozszalała się gwałtowna śnieżyca. Do pana Andrzeja nie było daleko, a brnęli w zawiei blisko godzinę. Wśród puściutkich ulic, w mroku, bo śnieg oblepił latarnie szli, a wiatr tłumił oddech. Szczęśliwie dotarli, w przedsionku powitały ich wygłodniałe koty, a w mieszkaniu psy - Dino i Pikuś. Maciek zaofiarował się, ze psy wyprowadzi, Heniek z panem Andrzejem przygotowali kolację i posłania do spania. Do kolacji siedli we dwóch, chłopak wrócił z krótkiego spaceru tak zmarźnięty, że tylko pod pierzynę!
Zasypiając słyszał, że tamci wiodą spór polityczny - czy wystąpienia Leppera coś zmienią? Czy to dobrze dla Europy, że potężna, bogata Jugosławia rozpadła się na części? Było jeszcze o lustracji i reorganizacji kościoła, ale Maciek już zapadł w głęboki sen , co dyskusji nie osłabiło. Na koniec pan Andrzej orzekł, że Henio lepiej wybrać nie mógł, bo ma trzeźwe podejście do zdarzeń politycznych- a to u młodego człowieka rzadkość. Następnego dnia po zadymce nie było - oprócz zasp - śladu, nawet słoneczko prześwitywało. Przyszedł dziadek z Jagusią, bo jak oświadczyli u u Andrzeja jest ciepło. Zaraz też dziadek wyjaśnił, czemu Dino zmienił lokum.
- Dla świętego spokoju, by uniknąć scysji wziął go Andrzej, ale mało to pomogło - z mężem mojej córki nie dogadujemy się i już!
- Ta łachudra jeździ na granicę z Niemcami i robi tam jakieś lewe interesy, miejmy nadzieję, ze wpadnie i wyląduje w kiciu - rzekł gospodarz.
- Kochany panie Andrzeju, proszę, nie życzmy nikomu nic złego, wszak to Boże Narodzenie - prosiła Jagusia z uroczym uśmiechem.
- Przepraszam, z tej okazji mogę pokochać i jego - śmiał się starszy pan.Po obiedzie młodzież z zapakowanymi do granic możliwości, plecakami wyruszyła na dworzec.
Rodzice świętowali u siebie ciesząc się ciszą i spokojem, jednakże gwałtowna zmiana pogody nie każdemu służyła. Pan doktor został wezwany do nagłego przypadku: jego dobry znajomy, stały pacjent, ongiś dyrektor Domu Kultury, zasłabł. Na samym początku wizyty oświadczył, że żadnego pogotowia, żadnego szpitala.
- Ratuj mnie, bądź przy mnie, a jak to moja godzina - to trudno. Adam pokiwał głową, po czym wyszedł do kuchni i nakazał rodzinie wezwać karetkę w trybie pilnym. Dotarli na czas i chorego uratowali, ale Adam żle spał i Mirka drżała, co się wydarzy
11.08.2025r. Uparta miłość t.III r. 17[3] Dzień był wyjątkowo zimny, jak na połowę listopada. Adam uwijał się przy drzewie; później pilnował pieca . w końcu pomyślał, że w ciepłym domu można by było spędzić trochę czasu wspólnie.Zniecierpliwiony czekaniem zajrzał do pokoju, żona siedziała nad stertą dokumentów, machnęła ręką, wskazując na śpiącą córeczkę. Widząc, że czeka, poszła za nim do kuchni. - Jeszcze pół godzinki i miałabym koniec. - Twoja robota ma to do siebie, ze nie ma końca - uśmiechnął się. Mam dla ciebie pyszne jedzonko i ciekawe wiadomości - co najpierw? - Jeść! Wyjął z piekarnika pachnącą zapiekankę. - No, po prostu poezja- oceniła po chwili. - To ta nasza z makaronem i piersią kurczaka, czym przyprawiłeś, że taka smaczna? - Ubiłem pianę z jajek i dałem do gorącego piekarnika - odrzekł zadowolony, dokładając sobie nową porcję - Teraz powiedz, co to za nowiny, tylko oszczędź mi przykrych przed nocą - patrzyła wyczekująco na kończącego kolację męża. - Gadałem ...
Komentarze
Prześlij komentarz