Przejdź do głównej zawartości
19.05.2025r. Uparta miłośc t.III r.15[6] Rodzice powierzyli pieczę nad poznańskim mieszkaniem Jagusi i Maćkowi. Pieniądze za wynajem, owszem należą do nich, ale trzeba trzymać rękę na pulsie, by to piękne lokum nie było dewastowane. We wrześniu Maciek podpisał umowę z dawnymi znajomymi - dwoma parami. Wkrótce okazało się, ze jedni płacą, a drudzy nie. Do tego było podejrzenie, ze wynoszą z mieszkania różne rzeczy. Maciek próbował przywołać ich do porządku, ale bez efektu. Gdy przyjechali więc przed Świętami opowiedział o wszystkim teściowi. Oboje byli baz zwykłego, u nich animuszu, rodzice dociekali przyczyny. Dla poprawienia nastroju, mama zaprosiła do pokoju, gdzie już była przystrojona choinka. Niestety, to był widok dla nich przygnębiający. Z oporami, lecz wyjawili, że Julka napisała do Maćka list, by pozwolił jej na czas Bożego Narodzenia zamieszkać na Szelągowskiej, bo wiadomo, ze lokatorzy wyjadą. - Znaczy, chce być blisko Igora? - próbowała dociec przyczyny, Mirka. - Gorzej, nie chce świętować z mamą - odrzekł przybity zięć.- Ponoć mama jest nie do wytrzymana. Ojca wręcz wdeptała w podłogę; nigdy nie był tak malutki i cichutki. - Nie zgodziliśmy się na to, no i w tej sytuacji nie pojedziemy do cioci Rozalii, choć bardzo chcieliśmy.- rzekła Jagusia tuląc w ramionach senną siostrzyczkę. - No to szkoda, bo tak- Piotrka nie będzie, babci Heni nie będzie, Józek z Jadwinią jeszcze się namyślają/ - rozważała matka. - Babcia Henia zawsze lubiła taki e spotkania, może się zdecyduje - Raczej nie , dziadek Zyguś jest w kiepskim stanie - wyjaśnił Adam i przedstawił przebieg wizyty w Białośliwiu.-Jest też coś pozytywnego w tym splocie kłopotów - Anulka ma narzeczonego i mówią o ślubie! - Tak jakoś pobieżnie o nim mówiłeś - uśmiechnęła się z przekąsem Mirka. - No bo mi się nie spodobał; najbardziej w nim zakochana, to jest Brygidka - a że co najlepsze oddała by córce, więc trochę ją pcha w ten związek. Najczystsza miłość, bez granic - to jest między Anulką, a dziadkiem, On dla niej podjął tę ryzykowną kurację, a ona dla niego kończyła szkołę pielęgniarską i dla niego chciała na medycynę. - Nie znam nikogo, kto by się tak nadawał na lekarza, jak Anulka - rzekła Jagusia z przekonaniem Musimy ją wspierać, by spróbowała jeszcze raz. No i co z tym dziadkiem.? - Ano będę próbował delikatnie wypłukać z organizmu, to, co zaszkodziło. najlepiej podziałały by zioła. Ojciec przyjaźnił się kiedyś z zakonnikiem leczącym ziołami; zamierzam poradzić się go w tej sprawie.To raz, a druga sprawa to, ze skoro do tej pory nie było kłopotu z nerkami - to jest działanie uboczne testowanego leku. Koniecznie musiałby pojechać na badania kontrolne. No i tu jest ściana - nie chce i już! - Przed samymi Świętami, zadzwonili do Ojca z życzeniami, lecz o dziadku Zygusiu zapomnieli. Natomiast on sam odezwał się po Świętach ze smutną wiadomością. - Wczoraj pochowaliśmy Sylwestra, męża Ireny - rzekł przybity. - Mój Boże! A co się stało? Czemu, tato, nie zawiadomiłeś nas? - Dzwoniłem parę razy, nie odbieraliście. - Nie było nas w domu.Co mu się stało? - Nie chodził do lekarza, więc nie wiemy - w każdym razie był to zawał, prawdopodobnie powikłanie cukrzycy. On chyba coś czuł, bo kazał żonie zaprosić na Wigilię Andrzeja, którego przecież nie lubił; przywieźć swoją teściową, z którą nie rozmawiał od lat. Spędziliśmy wspólnie cudowny czas. W pierwszy dzień Świąt poszedł z żoną do kościoła, gdzie nie bywał od dnia własnego ślubu. No a w drugi dzień, późnym wieczorem odszedł. Nie zbadane są wyroki boże - zakończył ojciec ze smutkiem. U

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

11.08.2025r. Uparta miłość t.III r. 17[3] Dzień był wyjątkowo zimny, jak na połowę listopada. Adam uwijał się przy drzewie; później pilnował pieca . w końcu pomyślał, że w ciepłym domu można by było spędzić trochę czasu wspólnie.Zniecierpliwiony czekaniem zajrzał do pokoju, żona siedziała nad stertą dokumentów, machnęła ręką, wskazując na śpiącą córeczkę. Widząc, że czeka, poszła za nim do kuchni. - Jeszcze pół godzinki i miałabym koniec. - Twoja robota ma to do siebie, ze nie ma końca - uśmiechnął się. Mam dla ciebie pyszne jedzonko i ciekawe wiadomości - co najpierw? - Jeść! Wyjął z piekarnika pachnącą zapiekankę. - No, po prostu poezja- oceniła po chwili. - To ta nasza z makaronem i piersią kurczaka, czym przyprawiłeś, że taka smaczna? - Ubiłem pianę z jajek i dałem do gorącego piekarnika - odrzekł zadowolony, dokładając sobie nową porcję - Teraz powiedz, co to za nowiny, tylko oszczędź mi przykrych przed nocą - patrzyła wyczekująco na kończącego kolację męża. - Gadałem ...
16.10.2021r. Uparta miłość t.II r. 13 [2] moralności, jak wy niegdyś? Przed Bożym Narodzeniem nastała pogoda zmienna i kapryśna. W taki czas Zalewscy wybierali się do Szczecina na wesele . Pan Andrzej – przyjaciel rodziny, u którego mieli się zatrzymać, nalegał, by przyjechali w przeddzień. Tak też zrobili; razem spożyli wieczerzę wigilijną i w świąteczne popołudnie, wypoczęci, pojechali na ślub. Choć Elwira nie miała, oprócz paru dalszych kuzynów, żadnej rodziny; wesele było okazałe. Hulało na nim pół akademika, wielu dostojnych profesorów, oraz rodzina i przyjaciele Przemka. Panna Młoda subtelna i piękna tak się zalewała łzami w czasie ceremonii ślubnej, że Mirka zapomniała, że był czas, kiedy najchętniej odradziła by Przemkowi ten związek. – Co może miłość! Popatrz na nich – jacy zadowoleni, piękni. Daj Boże, niech im się wszystko ułoży jak najlepiej – szeptała do ucha mężowi, gdy stali w długiej kolejce, by złożyć życzenia. – Ano tak i ja życzę im jak najlepiej, szkoda t...
12.02.2025r. Po mokrej jesieni nastal suchy, mroźny grudzień; przed samymi Świętami sypnęło śniegiem i zrobiło się uroczyście, nastrojowo. Przygotowania do Bożego Narodzenia szły pełną parą. Wszyscy bardzo chcieli spędzić je razem; było tylko wciąż nie wiadomo, czy dziadek przyjedzie, czy trzeba jechać do niego , by nie był sam. Zadzwonił na parę dni przed Wigilią, że czeka na rodzinkę, najlepiej w same Święta, bo tak to musi dotrzymać towarzystwa Andrzejowi.Wobec tego pierwszego dnia Świąt Jagusia z mężem i Henio, skoro świt ruszyli na stację,by rannym pociągiem dotrzeć do Szczecina. Na miejscu okazało się , że obaj starsi panowie pomagają Siostrom Felicjankom na Wieniawskiego: dziadek przyjmuje bezdomnych w ich gabinecie, a Pan Andrzej pomaga w kuchni. Przygotowania do Wigilii dla dziesiątków bezdomnych, wyczerpało obu, tak, że poszli spać z kurami, dopiero świętować zaczęli, gdy młodzież przyjechała. Panowie, w dziadka mieszkaniu ,nagromadzili wszelkiego jadła z zakonnej kuchni, ...