24.06.2025r.
Uparta miłość t.III r. 16[4]
Z Natalką nie było żadnego kłopotu. Rano pytała, co jest do roboty i ochoczo zabierała się do działania. Doskonale radziła sobie w kuchni; w ogrodzie trzeba był jej pokazać - co chwast, a co warzywko. Do tego bardzo dobrze rozumiały się z Marii, można było spokojnie zostawiać małą pod jej pieką. Popołudniami jeździli z Heńkiem po okolicy; on coraz częściej był kierującym, choć wcześniej nie jeździł motocyklem.
W wojskowej sekcji spadochronowej, do której należała Natalka, zorganizowano kurs samoobrony. Ukończyła go z wyróżnieniem i bywało , że razem ze starszymi kolegami robili pokazy w szkołach średnich, było z tego parę groszy i wielka satysfakcja. Toteż, gdy wieczorami obie rodziny wylegały przed dom, by odsapnąć po upalnym dniu - zaproponowała, że nauczy każdego chętnego, jak sobie radzić , gdyby zaszła taka konieczność.
Adam walczył dzielnie, lecz przeważnie lądował na ziemi. Mirka przyniosła notes i swoim zwyczajem zapisywała, jak się bronić. Z Heńkiem było dosyć trudno, bo też znał niektóre chwyty. Julka bała się stanąć naprzeciw wielkiej i silnej dziewczyny, ale Natalka obchodziła się z nią łagodnie, jednym szybkim ruchem zarzucała ją sobie na plecy i zanosiła na ganek.
Natomiast junaka potrafiła prowadzić nienagannie i parę razy wyskoczyły z Natalką do miasta po zakupy. Przyjechał Igor, trzymał się na uboczu, gdyż ani motoru prowadzić nie umiał, ani na zmagania z nieznaną panną nie miał ochoty.
Minęło parę dni i dał się namówić na szybki kurs jazdy, szło mu całkiem nieźle. Już następnego dnia zawiózł Julkę do Rąbina, gdzie miała koleżanki. Był bardzo dumny z siebie.
Na dwa dni przed planowanym wyjazdem, Natalka namówiła Igora, by pod wieczór pojeździli po okolicy,żeby nabrał wprawy.
Czas mijał, robiło się późno, a młodych wciąż nie było Julka bała się, że coś się stało. Matka uspokoiła ją, że Igor z całą pewnością dałby znać. Pewnie pomylili drogi, nie ma się czy martwić. Rodzinka udała się na spoczynek, a dziewczyna krążyła od okna, do okna, wychodziła na ganek i była pełna najgorszych przeczuć
. Po północy usłyszała warkot motoru. Wybiegła na ganek Tamci zgasili motor u wylotu alejki, cichcem podprowadzili maszynę pod dom i poczęli się żegnać. Dziewczyna stała w mroku, chciała podbiec, zapytać, co ich zatrzymało. Tamci przywarli do siebie i zaczęli się całować przed rozstaniem.
Wycofał się, zamknęła w swojej sypialni i udała , że śpi. Rano doszło do gwałtownej kłótni - rzuciła Igorowi pod nogi pierścionek zaręczynowy i pokazała drzwi. Pośpieszył na stację, jak zbity pies. Wieczorem zaś wyjechała Natalka.
Julka szukała pociechy i wsparcia u rodziców - tato pocieszał, jak mógł. Mama zaś zachowywała rezerwę; rzekła tylko, że z chłopami tak jest. Trzeba skarcić, ukarać, a później przebaczyć.Zdezorientowana poszła po poradę do Mirki - opowiedziała o wszystkim i o postanowieniu, że Igor na zawsze znika z jej życia.Ciocia Mirka, przytuliła i kryjąc łzy zapytała;
- Uważasz, że nie zasługuje na drugą szansę?Może to faktycznie nic nie znaczący epizod?
- Mama tak uważa, głównie dlatego, że wydala kupę forsy na te wystawne zaręczyny, których nie chciałam. No to teraz ukryć wszystko przed rodziną, przyklepać, może jakoś się samo ułoży.
- Saj sobie trochę czasu, ochłoń z pierwszych emocji. Jak by nie patrzeć Igor ciebie prawdziwie kocha.
- Nie ciociu, to już się nie da naprawić. Rozważyłam wszystkie za i przeciw.
- Juleczko, póki co. pomyśl o sobie. Niedługo drugi nabór na studia, siądź do książek, niech głowa odpocznie od tamtego.
- Wiem, ale po pierwsze wszystko zostało w Poznaniu, a po drugie, postanowiłam, że wszędzie , tylko nie tam. Jak najdalej od tego miasta i tego chłopaka!
14.01.2019r. Na życzenie czytelników powtórna publikacja niektórych opowiadań. Dziś " Słomiany wdowiec" Z moją Alą zapoznałem się na czerwcowym biwaku. Ja kończyłem szkołę ekonomiczną, Ala liceum pedagogiczne. Po maturze zacząłem pracować w pobliskim spółdzielni mieszkaniowej. Byliśmy nieprzytomnie zakochani i czekaliśmy tylko, żeby skończyć szkołę, i wziąć ślub. Dyrektor mojej instytucji zaproponował nam mieszkanie w nowo wybudowanym bloku. Mieliśmy gdzie mieszkać, pracowaliśmy; wkrótce doczekaliśmy się dwojga dzieci. Żyliśmy pełnią życia – młodzi, zdrowi, szczęśliwi. Gdy dzieciaki podrosły, Ala poszła na wymarzone studia, zaoczne. Wkrótce po ukończeniu nauki, zaproponowano mojej żonie posadę dyrektorki szkoły. Byliśmy oboje bardzo dumni z tego, tylko, że Ala zaczęła się zmieniać – była wyniosła, podkreślała swoją pozycję, a ja byłem coraz mniejszy, coraz mniej interesujący, jako mężczyzna . Dzieci poszły na studia, wkrótce syn się ożeni...
Komentarze
Prześlij komentarz