Przejdź do głównej zawartości
28,07.2025r. Uparta miłość t.III r. 17[1] Pan Jacek był bardzo dobrym nauczycielem, przy tym koleżeński i towarzyski. Na czas urlopu dyrektor Zalewskiej powierzono mu zatem pełnienie obowiązków dyrektora szkoły. Przez pierwszy rok poznawał przepisy i procedury, by należycie tę funkcję pełnić. Następnego roku zaczął się rozkoszować stanowiskiem. To było to, co mu sie w życiu przytrafiło najlepszego- uwielbiał mieć władzę i bardzo się starał, by jego zabiegi były docenione. W szkole panował lad i porządek, uczniowie odnosili sukcesy na różnych polach - a jago polubili podwładni. Po co zmieniać dyrektora, skoro ten młody, dopiero rozpoczął karierę - a jakie ma sukcesy!? Trzeci rok swojego dyrektorowania poświecił temu, by i władze oświatowe i samorządowe i partyjne były tego samego zdania. Dlatego też Inspektorat dał sobie miesiąc na podjęcie decyzji. Gdyby pani Zalewska dochodziła swoich praw, gdyby miała obiekcje, pretensje - byłoby łatwiej. Ona jednakże przychodziła, by pracować - jak każą uczyć, to przeprowadza lekcje matematyki najlepiej, jak potrafi. Ta postawa najpierw zadziwiła współpracowników, od dawna nastawianych przeciwko niej. Później zaczęli rodzice dopytywać się - z jakiego powodu nie rządzi placówką Zalewska? Zadziwiony postawą Inspektor rozważył wszystkie za i przeciw i nie wiedział, jaką decyzję podjąć, radził się władz wszystkich szczebli. Dlatego wyznaczono termin spotkania dwóch pracowników Kuratorium z panią Zaleską. Pan Inspektor liczył na rozwiązanie problemu. Lato odchodziło, obdarzając świat rozkosznie ciepłymi dniami. Mirka rozważała jak się ubrać stosownie do sytuacji. Najodpowiedniejszy był czarno - biały, biurowy strój.Po przymiarkach, machnęła ręką i nałożyła strojną, przewiewną suknię w niebiesko - liliowe kwiaty. Wyglądała tak powabnie, że każdy z trzech starszych panów chętnie zaprosiłby ją do kawiarni. Tymczasem m siedzieli w dusznym gabinecie w dość krępującej atmosferze. Panowie z Kuratorium chcieli wiedzieć z kim mają do czynienia, padały więc kolejne pytania: co sądzi o ostatnio wprowadzonych zmianach w programie nauczania, czy pochwala zmianę przepisów dotyczących oceniania pracy nauczyciela. Były też pytania dotyczące środowiska z którego wywodzą się dzieci i o sprawy polityczne zahaczono. Odpowiadała powściągliwie, krótko; zastanawiając się po co to przesłuchanie. Gdy pani sekretarka wniosła kawę i słodkości padły pytania natury osobistej - tu już bardzo ważyła słowa. Na koniec pan Inspektor zapytał, czy chciałaby nadal kierować szkołą w Rostowie. Odrzeka, zgodnie z prawdą, że bardzo chętnie. No co , co zmierza w najbliższym czasie? Wtedy opowiedziała, jak z udziałem rodziców postanowiła zagospodarować rozległy, zarośnięty chaszczami teren wokół szkoły Jak podzielili cały obszar na siedem poletek, jak rodzice z dziećmi karczowali krzaki w każde popołudnie. Jak następnie każda klasa urządzała z wielkim zapałem swoje poletko po swojemu. Z tego wielkiego zrywu została jedynie jedna , do dziś funkcjonująca działeczka, bo przyszły zmiany i przeszkody - a teraz można do tego wrócić. Okolona żywopłotem, obsadzona owocowymi i ozdobnymi krzewami,i stanowi przytulny, piękny zakątek. O dziwo nikt tam niczego nie niszczy, nie dewastuje. Panowie słuchali zadziwieni, że ten fakt nie był im znany. Nie ogłoszono. póki co, decyzji, ale sprawa była jasna: powstał problem na skutek braku odwagi, by podjąć jedyną, słuszną, racjonalną decyzję. Pan Jacek zacierał ręce, skoro aż z Kuratorium przyjechali - sprawa jest jasna; ona nie może być dyrektorką! Do tej pory uprzykrzał życie pani Zalewskiej , zmuszając do wielogodzinnego przebywania w szkole, choć lekcji tego dnia miała na przykład - trzy Przymusowe okienka Mirka najchętniej pędzała na tej właśnie działeczce, którą sama, przed laty urządzała. Pan Jacek postanowił sobie, że zmieni nowy plan lekcji - niech robi swoje i znika. Jednakże nie zdążył, gdyż wkrótce na uroczystym zebrani, z udziałem miejscowych władz - powierzono pani Zalewskiej funkcję dyrektora szkoły!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

14.01.2019r. Na życzenie czytelników powtórna publikacja niektórych opowiadań. Dziś " Słomiany wdowiec" Z moją Alą   zapoznałem się na czerwcowym biwaku. Ja kończyłem szkołę ekonomiczną, Ala liceum pedagogiczne. Po maturze zacząłem pracować w pobliskim spółdzielni mieszkaniowej. Byliśmy nieprzytomnie zakochani i czekaliśmy tylko, żeby skończyć szkołę,   i wziąć ślub. Dyrektor mojej instytucji zaproponował nam mieszkanie w nowo wybudowanym bloku. Mieliśmy gdzie mieszkać, pracowaliśmy; wkrótce doczekaliśmy się dwojga dzieci.    Żyliśmy pełnią życia – młodzi, zdrowi, szczęśliwi. Gdy dzieciaki podrosły, Ala poszła na wymarzone studia, zaoczne. Wkrótce po ukończeniu nauki, zaproponowano   mojej żonie posadę dyrektorki szkoły. Byliśmy oboje bardzo dumni z tego, tylko, że Ala zaczęła się zmieniać – była wyniosła, podkreślała swoją pozycję, a ja byłem coraz mniejszy, coraz mniej interesujący, jako mężczyzna . Dzieci poszły na studia, wkrótce syn się ożeni...
16 września 2018r. Witajcie! Kolendra poprawia smak  potraw i przetworów. W wielu krajach stosuje się ziarna kolendry, jako lek - oczyszcza organizm, pomaga strawić tłuszcz, obniża cholesterol, działa przeciwbólowo, goi rany.                     Daj kurze grzędę... Panna Joasia była wyjątkowo urodziwa, przy tym niegłupia i z dobrej rodziny. Miejscowi kawalerowie nie mieli u niej żadnych szans – czekała na księcia z bajki. Pojawił się on niespodziewanie szybko. Dzięki funduszom unijnym ukończono nareszcie budowę nowej przychodni, przy niej dobudowano dom , żeby nowo zatrudniani lekarze mieli gdzie mieszkać.    No i kiedy w Ośrodku zaczął przyjmować młody, przystojny stomatolog, każdy wiedział, że to ktoś dla Joasi. Ona   też tak pomyślała. Wyleczyła wpierw zęby w sąsiednim miasteczku, potem dopiero poszła do miejscowego dentysty, niby do kontroli. Ten zachw...
20.07.2019r. Uparta miłość t.I r.I [5] Tak więc Lis wrócił na stanowisko        księgowego, otrzymał trochę wyższą pensję i osobny pokój do pracy. Kiedyś sekretarka Halinka zaszła tam do niego i wyjawiła, że kiedy Łukowski dowiedział się, że Lisowie mają zamiar wyprowadzić się - pojechał do Komitetu Partii i postawił wszystko na jedną kartę: albo Lis będzie oczyszczony z bzdurnych zarzutów, albo on też odchodzi! No i wygrał. Nikt o tym nie wie, nawet Melania, ale ona   - Halina wie, bo ma swoje kontakty. –           Późnym wieczorem, gdy dzieci spały, Piotr dzielił się z żoną zasłyszanymi rewelacjami. Siedzieli przy kuchennym stole i popijali przepisane   Lisowi ziółka. Pani Lusia krzywiła się przy każdym łyku, ale, że nie chciało jej się palić i gotować wody na herbatę, męczyła się spożywając gorzki napar. –           – Ja ci już dawno mówiłam, że Paweł ...