04.08.2025r.
parta miłość t.III r. 17[2]
Dumny mąż pogratulował żonie sukcesu, ale nie do końca szczerze. Wiedział, że ta funkcja będzie wymagało od niej wysiłku i czasu - a zatem znaczna część obowiązków domowych spadnie na niego. Henio skwitował sprawę krótko: dla mamy gratulacje, dla taty wyrazy współczucia!. Byl już trochę nieobecny duchem. Pakował walizki przed wyjazdem na uczelnię, a Marii, przeczuwając rozstanie, nie odstępowała go na krok. Matka starała się nie mówić dużo o szkole w domu, ale rozmyślania nie dało się uniknąć.
Stanowisko zastępcy zaproponowano panu Jackowi - propozycji nie przyjął. Mirka podsunęła kandydaturę - poprzedniego dyrektora- pana Majewskiego. Po tym, jak jego syna odratowano po próbie samobójczej - nie pracował. Skorzystał z urlopu zdrowotnego, a póżniej poprzestawał na zasiłku. Żona w tym czasie kierowała dużą szwalnią i jej dochód pozwalał utrzymać rodzinę. Syn wydobrzał, wrócił do życia i jego uciech - tak, że w okolicy urodziło się dwoje jego dzieci. Trzeba było płacić alimenty, no to dziadek wrócił do szkoły. Z oporami, ale przyjął stanowisko zastępcy -- a Pani Zalewska była dobrej myśli, że razem dadzą radę.
Nie myliła się, już na pierwszym zebraniu z rodzicami, odczuli chęć pomocy i poparcie. Jednogłośnie przeszedł projekt, by wrócić do zagospodarowywania terenu wokół szkoły. Zgłosił się ojciec prowadzący ogrodnictwo z propozycję, ze zrobi projekt - jak ma wyglądać całość. Następnie będzie podpowiadał poszczególnym opiekunom klas, co posadzić. Wyrażał też nadzieję, że wiosna będzie sprzyjająca i część sadzonek będzie mógł przekazać za darmo.
Poza dobrodusznym Januszem Majewskim nie było nikogo, z kim można by było szczerze porozmawiać. Dawniej bardzo dobrze rozumiały się z drugą matematyczką - panią Aldoną. Ona to w najtrudniejszych momentach była dla Mirki wielkim oparcie. Kiedy wyszła za mąż za prostego chłopaka, po zawodówce - współpracownicy odsunęli się od niej. Jednakże, kiedy ten otworzył sklep masarniczy - nastawienie się zmieniło. Aldona miała pieniądze i bardzo się tym afiszowała, co Mirkę raziło. Przestały się rozumieć. Następną osobą, której dyrektorce bardzo brakowało była pani Pelagia. Żyła samotnie i szkoła to był jej dom. Z latami zdrowie zaczęło kuleć i była zmuszona przejść w stan spoczynku.
W szkole nastał spokojniejszy czas, za to na świecie szalały wichury i dokuczały ulewne deszcze. Kiedyś, gdy wcześniej skończyła lekcje, Mirka pomyślała o pani Pelagii, jak też sobie radzi?
Uszczęśliwiona gospodyni nieba by przychyliła niespodziewanemu, a tak miłemu, gościowi. Tylko, że w domu brakowało wielu produktów.Mirka zorientowała się w sytuacji i pytała, jak sobie w tym względzie radzi.
- Ano ciężko. Jak kościska bolą , to na to trzecie piętro ledwo człowiek wlezie - a tu jeszcze torba z zakupami!Przychodzi opiekunka raz w miesiącu i pomaga w porządkach - jakby zapłacił, może by obkupiła - odrzekła przygnębiona stara woźna
Mirka obiecała, ze raz w tygodniu przyśle starsze dziewczyny i będą robić zakupy. Tak też się stało, a przy następnej wizycie pani Pela poprosiła, by jeszcze jej koleżance pomagać. Zadowolone podopieczne prosiły, by dziewczyna odwiedzały jeszcze i tego i tamtego. Mirka zwierzyła się mężowi, że problem narasta, potrzebna osoba do koordynowania tejże pomocy.
-Trzeba by wejść w kontakt z Pomocą Społeczną, a ja nie mam na to czasu.
- Jeśli chodzi o wynajdywanie sobie roboty, to ty bijesz wszelkie rekordy - zakpił - Przyznał, że słyszał w Przychodni pochwały dla panienek, sprawa zaczęła być głośna.
14.01.2019r. Na życzenie czytelników powtórna publikacja niektórych opowiadań. Dziś " Słomiany wdowiec" Z moją Alą zapoznałem się na czerwcowym biwaku. Ja kończyłem szkołę ekonomiczną, Ala liceum pedagogiczne. Po maturze zacząłem pracować w pobliskim spółdzielni mieszkaniowej. Byliśmy nieprzytomnie zakochani i czekaliśmy tylko, żeby skończyć szkołę, i wziąć ślub. Dyrektor mojej instytucji zaproponował nam mieszkanie w nowo wybudowanym bloku. Mieliśmy gdzie mieszkać, pracowaliśmy; wkrótce doczekaliśmy się dwojga dzieci. Żyliśmy pełnią życia – młodzi, zdrowi, szczęśliwi. Gdy dzieciaki podrosły, Ala poszła na wymarzone studia, zaoczne. Wkrótce po ukończeniu nauki, zaproponowano mojej żonie posadę dyrektorki szkoły. Byliśmy oboje bardzo dumni z tego, tylko, że Ala zaczęła się zmieniać – była wyniosła, podkreślała swoją pozycję, a ja byłem coraz mniejszy, coraz mniej interesujący, jako mężczyzna . Dzieci poszły na studia, wkrótce syn się ożeni...
Komentarze
Prześlij komentarz