11.08.2025r.
Uparta miłość t.III r. 17[3]
Dzień był wyjątkowo zimny, jak na połowę listopada. Adam uwijał się przy drzewie; później pilnował pieca . w końcu pomyślał, że w ciepłym domu można by było spędzić trochę czasu wspólnie.Zniecierpliwiony czekaniem zajrzał do pokoju, żona siedziała nad stertą dokumentów, machnęła ręką, wskazując na śpiącą córeczkę. Widząc, że czeka, poszła za nim do kuchni.
- Jeszcze pół godzinki i miałabym koniec.
- Twoja robota ma to do siebie, ze nie ma końca - uśmiechnął się. Mam dla ciebie pyszne jedzonko i ciekawe wiadomości - co najpierw?
- Jeść!
Wyjął z piekarnika pachnącą zapiekankę.
- No, po prostu poezja- oceniła po chwili. - To ta nasza z makaronem i piersią kurczaka, czym przyprawiłeś, że taka smaczna?
- Ubiłem pianę z jajek i dałem do gorącego piekarnika - odrzekł zadowolony, dokładając sobie nową porcję
- Teraz powiedz, co to za nowiny, tylko oszczędź mi przykrych przed nocą - patrzyła wyczekująco na kończącego kolację męża.
- Gadałem z panią Zosią z Opieki Społecznej.
- Kojarzę, ona raz w tygodniu przyjmuje interesantów w Gminie. Parę razy wysyłałam do niej kobiety w wielkiej potrzebie.
- No właśnie; opowiedziałem jej o pomocy, jaką świadczą dziewczyny, chciałem, by tym pokierowała. Odmówiła, bo ma i tak za wiele obowiązków. Ona pamięta Stasia Dalszewskiego z czasów, gdy był opiekunem społecznym. Poradziła, by to on był koordynatorem. No to byłem u nich, Stasiu był zaskoczony, ale i ucieszony. Zadzwonił do szkoły, obiecali nagłośnić sprawę wśród młodzieży. Zgłosili się chętni do pomagania. Jest ustalona data spotkania z panią Zosią, Staszkiem no i młodzieżą
- O, to i ja muszę tam pójść z moimi dziewczynami!
- Kobieto, ja po to kombinuję, uzgadniam, żebyś ty nigdzie nie musiała chodzić! Wyślesz dziewczyny i to wszystko.
- Kochany jesteś - rzekła całując go czule i gładząc po siwiejących włosach.
Minęło parę dni i była okazja do rewanżu; gdy mąż wrócił po wizytach domowych, to ona podała pyszną sałatkę śledziową i nowiny też miała.
- Dzwonił Henio.
- Trochę mu zeszło nim się odezwał, coś nowego z tą jego wymarzoną, czy forsa potrzebna?
- Pytałam o Klaudie, ale mnie zbył. Mówi: Ach, u niej, jak nie rekolekcja to dni skupienia, generalnie nie ma czasu.Bardziej był poruszony wizytą w Katowicach . Syn Sabiny ma firmę transportową, Igor tam sobie dorabia. Mieli kurs do Krakowa; z niemałym trudem odnaleźli Henia i zabrali go na dwa dni do siebie. Spał u babci Bielakowej, gdzie Igor pomieszkuje, a gościła ich Sabina.
- To znaczy, że chłopak studiuje w Katowicach?
- Jak najbardziej - u Sabiny nie ma sentymentów, więc i nauka idzie dobrze i forsę ma i jest bardzo użyteczny. Henio był zachwycony, bo Tomek pisuje do gazet i mogli omówić bieżące sprawy polityczne. No i później zadzwoniłam do rodziców - tam też wciąż coś nowego. Piotrek szykuj z Walusiem piętro i chyba zamieszka na zimę u cioci Rozalii.
Adam, aczkolwiek ciekawy, o czym jeszcze opowiadali teściowie, po całym dniu ciężkiej pracy , marzył tylko o jednym - żeby w ciszy i spokoju rozciągnąć się w pościeli. Mirka jednak była tak podekscytowana nowinami, że leżąc obok, kontynuowała relację.
- Halinka przyjechała z mężem ze Skandynawii, on tylko pare dni zabawił i wrócił; a ona i do Pogórza pojechała i brata odwiedziła tam, gdzieś pod Berlinem, gdzie dożywa swoich lat w domu opieki. Musiałbyś kiedyś zadzwonić do Przemka Żeligi - on niedługo zostanie dziadkiem! Nareszcie odpoczywają po tych ekscesach Natalki - cichutko, grzeczniutko oczekuje dzieciątka.
- Kto czeka na dziecko? - wymamrotał sennie?
- No przecież ci mówię, że Natalka! - Po chwili usłyszala miarowy oddech męża - spał, nie było komu opowiadać reszty.
14.01.2019r. Na życzenie czytelników powtórna publikacja niektórych opowiadań. Dziś " Słomiany wdowiec" Z moją Alą zapoznałem się na czerwcowym biwaku. Ja kończyłem szkołę ekonomiczną, Ala liceum pedagogiczne. Po maturze zacząłem pracować w pobliskim spółdzielni mieszkaniowej. Byliśmy nieprzytomnie zakochani i czekaliśmy tylko, żeby skończyć szkołę, i wziąć ślub. Dyrektor mojej instytucji zaproponował nam mieszkanie w nowo wybudowanym bloku. Mieliśmy gdzie mieszkać, pracowaliśmy; wkrótce doczekaliśmy się dwojga dzieci. Żyliśmy pełnią życia – młodzi, zdrowi, szczęśliwi. Gdy dzieciaki podrosły, Ala poszła na wymarzone studia, zaoczne. Wkrótce po ukończeniu nauki, zaproponowano mojej żonie posadę dyrektorki szkoły. Byliśmy oboje bardzo dumni z tego, tylko, że Ala zaczęła się zmieniać – była wyniosła, podkreślała swoją pozycję, a ja byłem coraz mniejszy, coraz mniej interesujący, jako mężczyzna . Dzieci poszły na studia, wkrótce syn się ożeni...
Komentarze
Prześlij komentarz