Przejdź do głównej zawartości
18.08.2025r. Uparta miłość t.III r. 17[3] Na początku grudnia przyszedł pierwszy podmuch zimy; świat się zabielił i poweselał. Mirkę zmobilizowało to do rozpoczęcia przygotowań świątecznych. Któregoś wieczoru zadzwoniła do teścia, żeby ustalić, czy przyjedzie, czy też oczekuje, że ktoś jego odwiedzi. Jak się spodziewała, pan Wiktor planował Święta u siebie. - Nie zostawię Ireny, nie opuszczę Andrzeja. Będziemy świętować we trójkę, albo w czwórkę. - Znaczy, przygadałeś sobie jakąś ponętną emerytkę ?- - śmiala się synowa. - To do Irki się przyczepił taki nieudacznik - pan Hirek. O nim to cała historia. On jest jubilerem, razem z rodzicami prowadzili sklep jubilerski, żyli dostatnio. Niestety rodzice zginęli w takim głośnym przed laty karambolu drogowym. On biedny przez lata wyłaził z ciężkiej depresji. Między innym Irena sie nim zajmowała. Teraz, gdy odnawiał recepty, wpadli na siebie. No i jak si dowiedział, co ją spotkało, uznał, że teraz on będzie jej pomagał. - Jeśli jej to odpowiada, to chyba dobrze? - Ona nie wie, co chce, bo latem przylatuje jej córka z mężem i synem do Polski. W drodze powrotnej zamierza zabrać matkę do siebie, do Kanady. - Dla ciebie lepiej by było, by związała się z tym jubilerem? - Oczywiście. Tylko, że to straszny niezguła, choć niby uznany artysta. Stary kawaler, zakład wynajął i u tego najemcy pracuje, bez przerwy jest nabijany w butelkę, oszukiwany. No, ale jeśli Irka uzna, ze trzeba go wziąć na plecy i przenieść przez życie - to ja będę pomagał. - Rozumiem, ze wobec takich perspektyw, w tym lichym Rostowie, nie mamy szans, by cię ugościć - Gołąbeczko moja kochana, bardzo się mylisz. Ja się wami chwalę, ja się szczycę i opowiadam, że mój syn, choć wszechstronnie wykształcony, nie wybrał kariery, pieniędzy, tylko - jako lekarz rodzinny pomaga potrzebującym w małym miasteczku i okolicznych wioskach. A moja synowa, choć się wywodzi z malej wioski pegeerowskiej - kieruje dużą szkołą. A matematyki uczy tak, że sto procent uczniów dostaje się do wybranych szkół! - Oj, tato, jestem wzruszona. Jak nie teraz, to kiedy cię uściskam? - No tak bliżej wiosny przyjadę pociągiem, bo na dalekie trasy samochodem już się boje ruszać. Do Stasia Dalszewskiego, co trzy tygodnie przyjeżdżał masażysta. Ćwiczył z nim i robił masaż. Miał wieloletnie doświadczenie, więc spisał leki, jakich jego zdaniem potrzebował pacjent i namawiał Renię, by pojechała do Poznania, do przychodni przyszpitalnej, gdzie przyjmował lekarz prowadzący na konsultację. Możliwość oderwania się od nudnej rzeczywistości, choćby na jeden dzień,była bardzo kusząca; tym bardziej, że dysponowała pewną sumką, by raz - jedyny raz - zagrać... Zamierzała też kupić sobie kozaczki i jak się uda - ciepłą kurtkę. Miała przy sobie sporą gotówkę. Całkiem bezwiednie, jak prowadzona na sznurku skierowała się do kasyna. Postanowiła sobie, że całą sumę, jaka by nie byla- przeznaczy na podarki dla rodziny. Początek był obiecujący, ale kwota mała, próbowała więc dalej. Skończyło się tak, że przegrała wszystko, co miała. Ocalały jedynie pieniądze na leki, które miała w kieszeni. Straciła nie tylko forsę, ale i obliczony na wszystko czas. Z wielkim pośpiechem zdążała na tramwaj; przechodząc przez ruchliwą, wielopasmową jezdnię - nie spojrzała ani w prawo, ani w lewo. Potracił ją nadjeżdżający samochód - uderzyła głową w beton i straciła przytomność.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

11.08.2025r. Uparta miłość t.III r. 17[3] Dzień był wyjątkowo zimny, jak na połowę listopada. Adam uwijał się przy drzewie; później pilnował pieca . w końcu pomyślał, że w ciepłym domu można by było spędzić trochę czasu wspólnie.Zniecierpliwiony czekaniem zajrzał do pokoju, żona siedziała nad stertą dokumentów, machnęła ręką, wskazując na śpiącą córeczkę. Widząc, że czeka, poszła za nim do kuchni. - Jeszcze pół godzinki i miałabym koniec. - Twoja robota ma to do siebie, ze nie ma końca - uśmiechnął się. Mam dla ciebie pyszne jedzonko i ciekawe wiadomości - co najpierw? - Jeść! Wyjął z piekarnika pachnącą zapiekankę. - No, po prostu poezja- oceniła po chwili. - To ta nasza z makaronem i piersią kurczaka, czym przyprawiłeś, że taka smaczna? - Ubiłem pianę z jajek i dałem do gorącego piekarnika - odrzekł zadowolony, dokładając sobie nową porcję - Teraz powiedz, co to za nowiny, tylko oszczędź mi przykrych przed nocą - patrzyła wyczekująco na kończącego kolację męża. - Gadałem ...
16.10.2021r. Uparta miłość t.II r. 13 [2] moralności, jak wy niegdyś? Przed Bożym Narodzeniem nastała pogoda zmienna i kapryśna. W taki czas Zalewscy wybierali się do Szczecina na wesele . Pan Andrzej – przyjaciel rodziny, u którego mieli się zatrzymać, nalegał, by przyjechali w przeddzień. Tak też zrobili; razem spożyli wieczerzę wigilijną i w świąteczne popołudnie, wypoczęci, pojechali na ślub. Choć Elwira nie miała, oprócz paru dalszych kuzynów, żadnej rodziny; wesele było okazałe. Hulało na nim pół akademika, wielu dostojnych profesorów, oraz rodzina i przyjaciele Przemka. Panna Młoda subtelna i piękna tak się zalewała łzami w czasie ceremonii ślubnej, że Mirka zapomniała, że był czas, kiedy najchętniej odradziła by Przemkowi ten związek. – Co może miłość! Popatrz na nich – jacy zadowoleni, piękni. Daj Boże, niech im się wszystko ułoży jak najlepiej – szeptała do ucha mężowi, gdy stali w długiej kolejce, by złożyć życzenia. – Ano tak i ja życzę im jak najlepiej, szkoda t...
12.02.2025r. Po mokrej jesieni nastal suchy, mroźny grudzień; przed samymi Świętami sypnęło śniegiem i zrobiło się uroczyście, nastrojowo. Przygotowania do Bożego Narodzenia szły pełną parą. Wszyscy bardzo chcieli spędzić je razem; było tylko wciąż nie wiadomo, czy dziadek przyjedzie, czy trzeba jechać do niego , by nie był sam. Zadzwonił na parę dni przed Wigilią, że czeka na rodzinkę, najlepiej w same Święta, bo tak to musi dotrzymać towarzystwa Andrzejowi.Wobec tego pierwszego dnia Świąt Jagusia z mężem i Henio, skoro świt ruszyli na stację,by rannym pociągiem dotrzeć do Szczecina. Na miejscu okazało się , że obaj starsi panowie pomagają Siostrom Felicjankom na Wieniawskiego: dziadek przyjmuje bezdomnych w ich gabinecie, a Pan Andrzej pomaga w kuchni. Przygotowania do Wigilii dla dziesiątków bezdomnych, wyczerpało obu, tak, że poszli spać z kurami, dopiero świętować zaczęli, gdy młodzież przyjechała. Panowie, w dziadka mieszkaniu ,nagromadzili wszelkiego jadła z zakonnej kuchni, ...