Uparta miłość t.III r. 17[4]
Przed samymi Świętami , w dzień suchy i mroźny wpadł Przemek Żeliga.Adam szczęśliwy, że nie ma wizyt domowych, uwijał się, by go godnie przyjąć. Przemek zajmował się onieśmieloną Marii; zapytał ją poważnie:
- A gdzie twoja mamusia?
-Ma zebranie, mówiła, że wróci późno - odparło dziecko.
- Organizują Wigilię dla samotnych, no i dzielą zadania; nauczyciele z zawodówki też się perzyłączyli.
Gdy wreszcie siedli do kolacji, Przemek mógł opowiedzieć, co u nich.
-Popatrz - wyciągnął przed siebie prawą rękę - wróciło mi czucie w palcach. Wyściskam tego mego doktorka, dokonał cudu. Jutro z samego rana mam wizytę. Tak czasem myślę, że może i brak przykrych doznań ma tu znaczenie. Moja córka siadła wreszcie na tyłku - żadnych ekscesów - grzeczniutka, jak nigdy. Bardzo źle znosiła początek ciąży, chyba pierwszy raz w życiu doznała bólu i cierpienia.
- Znaczy niedługa będziesz dziadkiem, a ślub?
W maju małe przyjdzie na świat Do jej ręki pretenduje dwóch przystojniaków, obaj wojskowi. Postanowiła wyjść z tego, który, po badaniach, okaże się tatusiem. Na razie, w wielkiej zgodzie, siedzą z Zuzią i szykują wyprawkę.Czasem idzie do biura i pomaga naszej księgowej.
- Mieszka z wami?
-Pomieszkiwała, jak słabowała, teraz wróciła do siebie, chyba kupimy jej większe mieszkania.W ogóle to ona jest w czepku urodzona. Bo popatrz; jak Halinka z Zuzią pojechały do brata Halinki, do takiego zakładu opiekuńczego, to dostały od tego pana Wejherta sporą sumę, właśnie dla Natalki. Z dojazdem ne ma kłopotu, jest autobus bezpośredni z Koszalina do Berlina.
- Pamiętam tego pana, szukając siostry, trafił do Pogórza i gościł u Łukowskich.
- Tak, po śmierci żony, spodziewał się rychłego końca: majątkiem obdarzył Zuzię, wykupił sobie miejsce na cmentarzu i opłacił roczny pobyt tym domu opieki. Lata mijają, a on żyje i dobrze się trzyma. Z emerytury coś mu tam zostaje, składał to przez lata - a słysząc o Natalce i dziecku - wszystko dał Halince dla Natalki. Dziewczyny na oczy nie widział i w sumie ani brat, ani swat!
- No to u was nareszcie wszystko dobrze?
- Niezupełnie . Jakoś latem Elwira trafiła do szpitala. Napisała, a raczej podyktowała rozpaczliwy list do córki. Teraz jest podleczona, ale sama mieszkać ie może. My Natalkę trzymamy od tego z daleka. Zresztą nie ma gdzie wracać.W tym naszym mieszkaniu, gdzie żyła przez ostatnie lata z młodym mężczyzną - mieszka teraz on z inną kobietą i gromadą jej dzieci. Wzięliśmy prawnika - odzyskanie mieszkania, to wielkie koszty i kwestia paru lat procesowania. Trzeba szukać jakiegoś przytułku, no i do ko
ńca załatwić rentę chorobową. Jeździmy w miarę możliwości i pchamy sprawy do przodu, choć nie mamy na to czasu i żadnego interesu
- Wiem coś o tym. Nasza sąsiadka, a zarazem swatowa pojechała po leki dla męża do Poznania. Tyle pamięta, ze na pasach, przy zielonym świetle wjechał w nią samochód. Do tego doszczętnie ją okradziono. Niedawno wróciła; a że i mąż i ona potrzebują opieki - mamy ich na głowie. Działa tu taka młodzieżowa grupa wolontariuszy, oni dużo pomagają.
- No tak, a tu Święta tuż , tuż.
- No to przyjedzie ich córka, która studiuje w Bydgoszczy, przyjedzie Jagusia, jakoś damy radę.
- Rzecz jasna, można żyć własnymi sprawami, co nas inni obchodzą. Tylko, co to za życie?! - zakończył Przemek i począł zbierać się do wyjścia.
14.01.2019r. Na życzenie czytelników powtórna publikacja niektórych opowiadań. Dziś " Słomiany wdowiec" Z moją Alą zapoznałem się na czerwcowym biwaku. Ja kończyłem szkołę ekonomiczną, Ala liceum pedagogiczne. Po maturze zacząłem pracować w pobliskim spółdzielni mieszkaniowej. Byliśmy nieprzytomnie zakochani i czekaliśmy tylko, żeby skończyć szkołę, i wziąć ślub. Dyrektor mojej instytucji zaproponował nam mieszkanie w nowo wybudowanym bloku. Mieliśmy gdzie mieszkać, pracowaliśmy; wkrótce doczekaliśmy się dwojga dzieci. Żyliśmy pełnią życia – młodzi, zdrowi, szczęśliwi. Gdy dzieciaki podrosły, Ala poszła na wymarzone studia, zaoczne. Wkrótce po ukończeniu nauki, zaproponowano mojej żonie posadę dyrektorki szkoły. Byliśmy oboje bardzo dumni z tego, tylko, że Ala zaczęła się zmieniać – była wyniosła, podkreślała swoją pozycję, a ja byłem coraz mniejszy, coraz mniej interesujący, jako mężczyzna . Dzieci poszły na studia, wkrótce syn się ożeni...
Komentarze
Prześlij komentarz