Przejdź do głównej zawartości
21.09.2025r. parta miłość t.III r. 18[1] Drugi świąteczny dzień wstał zimny, wietrzny, ale bez deszczu Gdy wrócili z kościoła, młodzi kończyli śniadanie. Zakrzątnęli się zastawiając stół , zasiedli wspólnie z rodzicami i ucztowali w milczeniu. - To dziś świąteczny obiadek u nas? - uśmiechnęła się matka szeroko patrząc na córkę. - Nie, nie - odezwali się oboje. Pójdziemy na chwilę do rodziców i ruszamy w drogę. Pogoda niepewna, kto wie, czy pod wieczór nie przyjdzie śnieg, a tu droga daleka. Matka uwinęła się i kiedy wrócili, stół był zastawiony pudełkami, pojemnikami , kartonikami. - Tu masz, kochanie, pasztet, tu słoiki z galaretą w tych pudełkach są zamrożone pierogi i gołąbki. A tutaj kawałek pieczeni; to ciasto zjedzcie w pierwszej kolejności, a to może poleżeć. Popakuj sobie wszystko po swojemu. - Dzięki, mamo, jesteś niezawodna, ale to dla nas za dużo, zapakuj trochę Julce. Oni zamierzają przyjść, pożegnać się, zanim pójdą na wieczorny pociąg. - Julka jedzie z Władkiem, przecież ma wolne? - Oficjalna wersja jest taka, że jedzie na zaproszenie rodziców Władzia, ;ale Maćkowi się przyznała, ze póki co, jadą do Bydgoszczy, bo chcą pobyć trochę we dwoje. Nie wygadaj się czasem. Jagusia wysłała męża, by zrobił miejscwe w bagażniku, Marii zapragnęła mu towarzyszyć. - Mój tatuś m samochód bardzo ładny, niebieściutki; a twój nie jest ładny- oceniła bez skrupułów - No tak, bo to samochód terenowy, do jeżdżenia po lesie. Obiecuję ci, że latem przyjedziemy innym, ładniejszym. - Może być czerwony, taki, jak mojej mamy - poradziła życzliwie. Wieczorem faktycznie przyszła Julka z Władziem, już ubrani do drogi, wzbraniali się przed gościną. Dopiero, jak Adam obiecał, że podwiezie ich n stację, na chwilę przysiedli Rozmawiali o studiach, akademikach, Bydgoszczy Władek przyglądał się sprzętom, po czym rzekł. - Ja tu, u państwa kiedyś byłem z rodzicami. Słabo to kojarzę, bo miałem nie więcej, jak pięć lat, ale pamiętam ten pokój. Pan mnie badał, później był wyjazd do Poznania. Rodzice wielokrotnie podkreślali, że gdyby nie to, że załatwił pan wizytę u dobrego specjalisty - nie wiadomo, co by ze mną było. - Stare dzieje - rzekł nieco zmieszany gospodarz - ważne, że wyrosłeś na zdrowego, mądrego młodziana. - Byłem i jestem niezmiernie wdzięczny panu za wszechstronna pomoc; od tej wizyty zaczęło się nareszcie skuteczne leczenie Adam popatrzył na zegarek, Mirka pobiegła do kuchni. Julka bez zbędnego krygowania z ochotą przyjęła wypakowaną torb. Z domu nic nie dostała, bo wszystko było zjedzone! Gdy pojechali,pani domu odetchnęła z ulgą; pomyślała , że dziewczyna prawdziwie rozkwitła, no i ten spokój, ten umiar - jak nie Julka. - Błogie, poświąteczne leniuchowanie przerwał powrót Henia. Spodziewali się radosnej relacji, bo przecież pierwszego lepszego nie zaprasza się na całe Święta. Heniek byl bardzo powściągliwy. Jeśli już, to wolał wypytywać o sprawy domowe. Wyjazd Julki oceniał bardzo negatywnie. - Ze ona, taka zawsze matce oddana, zostawiła ją wciąż przecież jeszcze słabą i nieporadną?Chłop , jaki by nie był, nie zając- nie ucieknie, a tu choćby przy obrzękach potrzebna pomoc. - No właśnie, może jutro byś im zakupy zrobił? - Chwilę rozmawiałem z panią Renią, mają przyjść te dziewczyny, co zawsze, to pojedziemy i zrobimy większe zaopatrzenie. Na wieczór sylwestrowy zaprosiłó Zalewskich młode małżeństwo lekarskie, co się niedawno osiedlili w Rostowie. Mirka szykowała nową kreację, Adam czytał swoje pisma lekarskie; właśnie wtedy przyszedł do ich pokoju syn, żeby opowiedzieć, co przeżył goszcząc u rodziny Klaudii.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

11.08.2025r. Uparta miłość t.III r. 17[3] Dzień był wyjątkowo zimny, jak na połowę listopada. Adam uwijał się przy drzewie; później pilnował pieca . w końcu pomyślał, że w ciepłym domu można by było spędzić trochę czasu wspólnie.Zniecierpliwiony czekaniem zajrzał do pokoju, żona siedziała nad stertą dokumentów, machnęła ręką, wskazując na śpiącą córeczkę. Widząc, że czeka, poszła za nim do kuchni. - Jeszcze pół godzinki i miałabym koniec. - Twoja robota ma to do siebie, ze nie ma końca - uśmiechnął się. Mam dla ciebie pyszne jedzonko i ciekawe wiadomości - co najpierw? - Jeść! Wyjął z piekarnika pachnącą zapiekankę. - No, po prostu poezja- oceniła po chwili. - To ta nasza z makaronem i piersią kurczaka, czym przyprawiłeś, że taka smaczna? - Ubiłem pianę z jajek i dałem do gorącego piekarnika - odrzekł zadowolony, dokładając sobie nową porcję - Teraz powiedz, co to za nowiny, tylko oszczędź mi przykrych przed nocą - patrzyła wyczekująco na kończącego kolację męża. - Gadałem ...
16.10.2021r. Uparta miłość t.II r. 13 [2] moralności, jak wy niegdyś? Przed Bożym Narodzeniem nastała pogoda zmienna i kapryśna. W taki czas Zalewscy wybierali się do Szczecina na wesele . Pan Andrzej – przyjaciel rodziny, u którego mieli się zatrzymać, nalegał, by przyjechali w przeddzień. Tak też zrobili; razem spożyli wieczerzę wigilijną i w świąteczne popołudnie, wypoczęci, pojechali na ślub. Choć Elwira nie miała, oprócz paru dalszych kuzynów, żadnej rodziny; wesele było okazałe. Hulało na nim pół akademika, wielu dostojnych profesorów, oraz rodzina i przyjaciele Przemka. Panna Młoda subtelna i piękna tak się zalewała łzami w czasie ceremonii ślubnej, że Mirka zapomniała, że był czas, kiedy najchętniej odradziła by Przemkowi ten związek. – Co może miłość! Popatrz na nich – jacy zadowoleni, piękni. Daj Boże, niech im się wszystko ułoży jak najlepiej – szeptała do ucha mężowi, gdy stali w długiej kolejce, by złożyć życzenia. – Ano tak i ja życzę im jak najlepiej, szkoda t...
12.02.2025r. Po mokrej jesieni nastal suchy, mroźny grudzień; przed samymi Świętami sypnęło śniegiem i zrobiło się uroczyście, nastrojowo. Przygotowania do Bożego Narodzenia szły pełną parą. Wszyscy bardzo chcieli spędzić je razem; było tylko wciąż nie wiadomo, czy dziadek przyjedzie, czy trzeba jechać do niego , by nie był sam. Zadzwonił na parę dni przed Wigilią, że czeka na rodzinkę, najlepiej w same Święta, bo tak to musi dotrzymać towarzystwa Andrzejowi.Wobec tego pierwszego dnia Świąt Jagusia z mężem i Henio, skoro świt ruszyli na stację,by rannym pociągiem dotrzeć do Szczecina. Na miejscu okazało się , że obaj starsi panowie pomagają Siostrom Felicjankom na Wieniawskiego: dziadek przyjmuje bezdomnych w ich gabinecie, a Pan Andrzej pomaga w kuchni. Przygotowania do Wigilii dla dziesiątków bezdomnych, wyczerpało obu, tak, że poszli spać z kurami, dopiero świętować zaczęli, gdy młodzież przyjechała. Panowie, w dziadka mieszkaniu ,nagromadzili wszelkiego jadła z zakonnej kuchni, ...