Przejdź do głównej zawartości
3.09.2025r. Uparta miłośc t.III r.17[7] Ledwo Przemek odjechał, wróciła Mirka. Z jednej strony ubolewała, że tak miłego gościa nie mogła przyjąć; z drugiej zaś strony stwierdziła, że coś się w pogodzie zmienia i rano mogło by być ślisko - a pewnie namówili by przyjaciela, by zanocował. - No co tak stoisz? Potrzebuję pomocnika. - Mała nam zasnęła w ubraniu, zacząłem ją rozbierać. - Chodź , pownosimy zakupy, później się tym zajmę. Okazało się, że Mirka zrobiła całe świąteczne zaopatrzenie; łącznie z prezentami. - Sklepy, przed zamknięciem były puste, skorzystałam z okazji. Te wczesne, udane zakupy zapoczątkowały sprawne przygotowywanie mieszkania i potraw na Święta. Z tego rozpędu, że jeszcze i to i tamto by się przydało zamrozić - przystopował ją telefon Henia, że nie przyjedzie. Był i ucieszony i zaskoczony tym, ze rodzina Klaudii chciała go gościć przez wszystkie świąteczne dni. - Ale przecież będzie Maciek z Jagusią; Dalszewskich też będzie można zaprosić choćby na kawę - tłumaczyła mężowi, który namawiał do skromniejszych zasobów. Jagusia z zięciem, przyjechali dzień przed Wigilią ; zaraz też poszli do rodziców ciekawi , w jakim stanie jest mama. Poszli i przepadli, wrócili tak późno, ze już nie było czasu ani na wspólną kolację, ani na pogaduszki. Rano oznajmili, ze dokonali podziału obowiązków i że zaraz muszą iść. No i że Julka przyjechała ze swoją sympatią - Władziem Bojarskim.Mirka była przekonana, że wrócą po skończonej robocie i że razem zasiądą do stołu. Było już dosyć późno, gdy wpadli przebrać się w świąteczne ubrania - czas naglił -właśnie mieli rozpocząć Wigilię. - Zostawiacie nas samych? - rzekła Mirka z żalem. - No to przyjdźcie , złożymy sobie życzenia, rodzice się ucieszą - powiedział Maciek już wychodząc. - Spokojnie, kochanie, zdążymy. Póki co świętujmy po swojemu, tym bardziej, ze wszystko czeka na kuchni - a ja jestem bardzo głodny. Gdyby nie Marii i jej radość ze wszystkiego , byliby smutni. Po jakimś czasie wzięli podarki, półmisek z sałatką i poszli do sąsiadów. Wszystko było przyjęte z ochotą, ale do stołu nie byli zaproszeni, tym bardziej, że nakryto na sześć osób. Nadrabiając miną, pokolędowali z domownikami i wrócili do siebie. Młodzi przyszli zanocować po Pasterce, gdy rodzice już spali w najlepsze,wstali późno. Z przyjemnością siedli z rodzicami do suto zastawionego stołu. Marii nareszcie mogła nacieszyć się siostrą. Wzajemnym przytulaniom i uściskom nie było końca. Maciek też chciał być dostrzeżony - Tym razem nie uczeszesz mnie? Mała przystąpiła do dzieła, na koniec wycałowała szwagra i zapytała poważnie: - A po co ci te wąsy? - To nie wiesz, że każdy porządny leśnik musi być wąsaty? Mirka widząc w jak doskonałych nastrojach są goście, zagadnęła: - Widziałam wczoraj, ze mama dzielnie się trzyma, nie to, co było na początku. - Tak - rzekła Jagusia z pełnymi ustami - ona mówi, że co było, minęło i jest zdrowa. Tak jednak nie jest - jest słaba, ma zawroty głowy, nieraz powietrza jej brakuje; ale i tak miała szczęście. - No jeśli wstrząs mózgu można nazwać szczęściem - uśmiechnął się blado Maciek. - Do tego ma zmienne nastroje i często płacze. - Zmieniła się. Tak miłej i serdecznej nie pamiętam jej Ileż to razy ściskała nas , całowała, przepraszała nie wiadomo za co i zapewniała o swojej wielkiej miłości do nas. - Tylko Władka omija przy tych czułościach - dodał Maciek. - Trzeba dać jej trochę czasu, by go poznała i zobaczyła, że warto i jego przytulić - O, tak!To bardzo mądry, wyważony i spokojny chłopak! Co prawda daleko mu do Igora, jeśli chodzi o urodę, czy tak zwany urok osobisty; no ale to inny kaliber.- śmiała się Jagusia. Młodzi wystroili się świątecznie i poszli do Dalszewskich pomagać w przygotowaniu obiadu

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

11.08.2025r. Uparta miłość t.III r. 17[3] Dzień był wyjątkowo zimny, jak na połowę listopada. Adam uwijał się przy drzewie; później pilnował pieca . w końcu pomyślał, że w ciepłym domu można by było spędzić trochę czasu wspólnie.Zniecierpliwiony czekaniem zajrzał do pokoju, żona siedziała nad stertą dokumentów, machnęła ręką, wskazując na śpiącą córeczkę. Widząc, że czeka, poszła za nim do kuchni. - Jeszcze pół godzinki i miałabym koniec. - Twoja robota ma to do siebie, ze nie ma końca - uśmiechnął się. Mam dla ciebie pyszne jedzonko i ciekawe wiadomości - co najpierw? - Jeść! Wyjął z piekarnika pachnącą zapiekankę. - No, po prostu poezja- oceniła po chwili. - To ta nasza z makaronem i piersią kurczaka, czym przyprawiłeś, że taka smaczna? - Ubiłem pianę z jajek i dałem do gorącego piekarnika - odrzekł zadowolony, dokładając sobie nową porcję - Teraz powiedz, co to za nowiny, tylko oszczędź mi przykrych przed nocą - patrzyła wyczekująco na kończącego kolację męża. - Gadałem ...
16.10.2021r. Uparta miłość t.II r. 13 [2] moralności, jak wy niegdyś? Przed Bożym Narodzeniem nastała pogoda zmienna i kapryśna. W taki czas Zalewscy wybierali się do Szczecina na wesele . Pan Andrzej – przyjaciel rodziny, u którego mieli się zatrzymać, nalegał, by przyjechali w przeddzień. Tak też zrobili; razem spożyli wieczerzę wigilijną i w świąteczne popołudnie, wypoczęci, pojechali na ślub. Choć Elwira nie miała, oprócz paru dalszych kuzynów, żadnej rodziny; wesele było okazałe. Hulało na nim pół akademika, wielu dostojnych profesorów, oraz rodzina i przyjaciele Przemka. Panna Młoda subtelna i piękna tak się zalewała łzami w czasie ceremonii ślubnej, że Mirka zapomniała, że był czas, kiedy najchętniej odradziła by Przemkowi ten związek. – Co może miłość! Popatrz na nich – jacy zadowoleni, piękni. Daj Boże, niech im się wszystko ułoży jak najlepiej – szeptała do ucha mężowi, gdy stali w długiej kolejce, by złożyć życzenia. – Ano tak i ja życzę im jak najlepiej, szkoda t...
12.02.2025r. Po mokrej jesieni nastal suchy, mroźny grudzień; przed samymi Świętami sypnęło śniegiem i zrobiło się uroczyście, nastrojowo. Przygotowania do Bożego Narodzenia szły pełną parą. Wszyscy bardzo chcieli spędzić je razem; było tylko wciąż nie wiadomo, czy dziadek przyjedzie, czy trzeba jechać do niego , by nie był sam. Zadzwonił na parę dni przed Wigilią, że czeka na rodzinkę, najlepiej w same Święta, bo tak to musi dotrzymać towarzystwa Andrzejowi.Wobec tego pierwszego dnia Świąt Jagusia z mężem i Henio, skoro świt ruszyli na stację,by rannym pociągiem dotrzeć do Szczecina. Na miejscu okazało się , że obaj starsi panowie pomagają Siostrom Felicjankom na Wieniawskiego: dziadek przyjmuje bezdomnych w ich gabinecie, a Pan Andrzej pomaga w kuchni. Przygotowania do Wigilii dla dziesiątków bezdomnych, wyczerpało obu, tak, że poszli spać z kurami, dopiero świętować zaczęli, gdy młodzież przyjechała. Panowie, w dziadka mieszkaniu ,nagromadzili wszelkiego jadła z zakonnej kuchni, ...