Przejdź do głównej zawartości
13.10.2025r. Uparta miłość t.III r. 18[3] Przyszedł słoneczny marzec, ale ciepły nie był - silne, mroźne wiatry przeszywały na wskroś. Jednakże kiedy się kończył, Mirka określała go - jako miesiąc dobrych nowin. Najpierw zadzwonił Henio, głos zdradzał radosny nastrój, opowiedział o tym, że często towarzyszy Klaudii w jej działaniach i że się coraz lepiej rozumieją. Rodzice odetchnęli z ulgą, nareszcie to był dawny Henio. Później przyszło zaproszenie na ślub Anulki. Zaś telefon od córki, uskrzydlił oboje; donosiła, ze jest w ciąży! Po tym wszystkim, co przeżyła i rodzice z nią - była to bardzo szczęśliwa wiadomość. Wieczorem pobiegła do sąsiadów podzielić się radosną nowiną. - No to wspaniale,żeby tylko nie były bliźniaki; bo u was w rodzinie, to częste przypadki.- skomentowała Renia. Staszek był tak wzruszony, ze ledwo wyrzekł. - Ach, Miruniu, co za wspaniale wieści przynosisz. Dziś już tak cudnie pachniało wiosną i jeszcze taka nowina! Pod koniec miesiąca zadzwonił teść, że się wybiera do Rostowa na Wielkanoc i czy może z Andrzejem. Kiedy wyjaśniła, ze jadą a wesele, był wyraźnie zasmucony. - Tato, przecież ciebie nic nie trzyma - przyjedźcie na Niedziel Palmową.Teściowi głos poweselał. - No bo widzisz, Irena z Hirkiem mają jechać do Niemiec, rodzinka odnalazła krewniaka i dostał zaproszenie. A tak , w ogóle , to u nas bardzo dużo nowego. - Tato, opowiesz o wszystkim, jak przyjedziecie - powiedział, a pomyślała: - O, to już nie niedojda, tylko Hirek. Panowie nawieźli prezentów, jakby faktycznie chcieli świetować u Zalewskich. Pan Andrzej, jak zwykle onieśmielony, pytał, czy nie będzie przeszkadzał. Zaraz też po obiedzie, orzekł, ze widzi dla siebie zajecie - dopóki jest ciepło i sucho,drzewka trzeba przyciąć. To ostatni dzwonek! Mała rzecz jasna zapragnęła mu towarzyszyć. Mirka ostrzegała, że z całą pewności padnie sto pytań: - A czemu? Starszy pan był gotów na wszystko, byle to wdzięczne, urocze dzieciątko zechciało przy nim być. Objaśniał małej , co robi, ze musi odciąć tę gałąź, no i padało pytanie: - A czemu? Jemu to nie przeszkadzało, pracowali, aż poczęło zmierzchać. W tym czasie dziadek Witek relacjonował, co u nich, a zmian było wiele. - Andrzej zna się na prawie i ma wielu znajomych prawników. Wyciągnęli Hirka z matni. Mógł sprzedać mieszkanie. Obeszło się bez procesowania w sądzie: odzyskał sprzęt i narzędzia jubilerskie; a biżuterię podzielili, po równo ze starym wspólnikiem. No i teraz sklep jest u nas~! - A jak z klientelą? -Na początku cienko, bo ludzie nie wiedzieli, później coraz lepiej; , no a jak nastala pani Gienie - ruszyło z kopyta. - Kto to taki? - Irena zna ją od zawsze, mieszka w tej kamienicy, co matka. Wychowała dzieci, wyniańczyła wnuki, pochowała męża i niedostatek począł jej doskwierać. Mama Irki, ze jest jej przyjaciółką, powiedziała jej, że Irena szuka kogoś do sklepu. Tak trafił do nas ten wulkan energii. Za jej namową Hirek ograniczył wszystko inne, a skupił się na biżuterii ślubnej. Do tego wnuczka studiuje na ASP - przychodzą całą grupą i pakują te pierscuonki i obrączki w pięknie zdobione pudełeczka. Towar idzie, jak woda, chyba działa poczta pantoflowa. Gdyby Hirek był zależny ode mnie, to ja bym go zniszczył, tym, ze mówiłbym mu prawdę o nim. Zaś te dwie mądre kobiety z fajtłapy zrobiły faceta, z którym trzeba się liczyć. Dały mu odczuć, ze wierzą w niego. - Znaczy zamieszkał z wami? - Póki co mieszka u Andrzeja. U nas będzie remont i przeróbki - sklep musi mieć osobne wejście. Panowie się dogadują i gdyby jeszcze Hirek choć trochę interesował się polityką - byłoby idealnie. Mówi, ze szkoda jego oczu na te głupoty w telewizji, podobnie z gazetami - Nie będzie zadowolony - Adam też nie jest na bieżąco, też mu szkoda czasu na telewizję. - Ja się rozgadałem, a co u was? - Że jedziemy na wesele, to wiesz. Heniek będzie ze swoją dziewczyną, no a Jagusi nie będzie, bo spodziewa się dziecka... - Kobieto! Gadamy o tym i tamtym - a czemu zaraz nie powiedziałaś?! Teść milczał długą chwilę;potem zakrył oczy chusteczka i rozpłakał się. - Tato, przecież to dobra wiadomość! - Tak, ale przypomniało mi się, jak jeździłem do szpitala i nigdy nie wiedziałem, czy jeszcze żyje. A teraz, taka radość.! Jaki Bóg jest łaskawy

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

14.01.2019r. Na życzenie czytelników powtórna publikacja niektórych opowiadań. Dziś " Słomiany wdowiec" Z moją Alą   zapoznałem się na czerwcowym biwaku. Ja kończyłem szkołę ekonomiczną, Ala liceum pedagogiczne. Po maturze zacząłem pracować w pobliskim spółdzielni mieszkaniowej. Byliśmy nieprzytomnie zakochani i czekaliśmy tylko, żeby skończyć szkołę,   i wziąć ślub. Dyrektor mojej instytucji zaproponował nam mieszkanie w nowo wybudowanym bloku. Mieliśmy gdzie mieszkać, pracowaliśmy; wkrótce doczekaliśmy się dwojga dzieci.    Żyliśmy pełnią życia – młodzi, zdrowi, szczęśliwi. Gdy dzieciaki podrosły, Ala poszła na wymarzone studia, zaoczne. Wkrótce po ukończeniu nauki, zaproponowano   mojej żonie posadę dyrektorki szkoły. Byliśmy oboje bardzo dumni z tego, tylko, że Ala zaczęła się zmieniać – była wyniosła, podkreślała swoją pozycję, a ja byłem coraz mniejszy, coraz mniej interesujący, jako mężczyzna . Dzieci poszły na studia, wkrótce syn się ożeni...
16 września 2018r. Witajcie! Kolendra poprawia smak  potraw i przetworów. W wielu krajach stosuje się ziarna kolendry, jako lek - oczyszcza organizm, pomaga strawić tłuszcz, obniża cholesterol, działa przeciwbólowo, goi rany.                     Daj kurze grzędę... Panna Joasia była wyjątkowo urodziwa, przy tym niegłupia i z dobrej rodziny. Miejscowi kawalerowie nie mieli u niej żadnych szans – czekała na księcia z bajki. Pojawił się on niespodziewanie szybko. Dzięki funduszom unijnym ukończono nareszcie budowę nowej przychodni, przy niej dobudowano dom , żeby nowo zatrudniani lekarze mieli gdzie mieszkać.    No i kiedy w Ośrodku zaczął przyjmować młody, przystojny stomatolog, każdy wiedział, że to ktoś dla Joasi. Ona   też tak pomyślała. Wyleczyła wpierw zęby w sąsiednim miasteczku, potem dopiero poszła do miejscowego dentysty, niby do kontroli. Ten zachw...
20.07.2019r. Uparta miłość t.I r.I [5] Tak więc Lis wrócił na stanowisko        księgowego, otrzymał trochę wyższą pensję i osobny pokój do pracy. Kiedyś sekretarka Halinka zaszła tam do niego i wyjawiła, że kiedy Łukowski dowiedział się, że Lisowie mają zamiar wyprowadzić się - pojechał do Komitetu Partii i postawił wszystko na jedną kartę: albo Lis będzie oczyszczony z bzdurnych zarzutów, albo on też odchodzi! No i wygrał. Nikt o tym nie wie, nawet Melania, ale ona   - Halina wie, bo ma swoje kontakty. –           Późnym wieczorem, gdy dzieci spały, Piotr dzielił się z żoną zasłyszanymi rewelacjami. Siedzieli przy kuchennym stole i popijali przepisane   Lisowi ziółka. Pani Lusia krzywiła się przy każdym łyku, ale, że nie chciało jej się palić i gotować wody na herbatę, męczyła się spożywając gorzki napar. –           – Ja ci już dawno mówiłam, że Paweł ...