Przejdź do głównej zawartości
9.11.2025 Przemek odjechał nie doczekawszy się przyjaciela. Mirka powitała męża pretensjami: - Co tak długo? Wyniki nie podobały się pani doktor? Przemek był. - Wszystko jest w najlepszym porządku. Tylko, widzisz, w poczekalni Marii spotkała swoją koleżankę z przedszkola. Tamta miała obiecaną wyprawę na gofry ze śmietana i nasza zapragnęła dołączyć.Później jeszcze panienki naciągnęły nas na książeczki. A co tam u Przemka, znowu kłopot z ręką? Żona przedstawiła wizytę przyjaciela rodziny. W miarę opowieści, wesoła dotąd twarz Adama stawała się oraz smutniejsza. - Na początku nic nie wskazywało, że taka katastrofa wisi w powietrzu.Kupili Natalce mieszkanie, jednakże przed porodem zamieszkała u rodziców. Na świat przyszła silna, zdrowa dziewczynka; wkrótce, tak rodzina, jak i ojciec dziecka potracili dla niej głowy. Narzeczony przyjechał ze swymi rodzicami, na listopad zaplanowali ślub Tak młoda mama, jak i Zuzia z wielką ochotą zajmowały się małą. Po jakimś czasie Zuzia dowiadywała się, że w spacerach z wózkiem Natalce często towarzyszy jeden z wczasowiczów. W rozmowie zwróciła jej uwagę na niestosowność takiego postępowania. Dziewczyna odpowiedziała, ze to człowiek w głębokiej depresji, ze po rozwodzie, ze potrzebuje wsparcia.Minął miesiąc i któregoś ranka Przemka obudził natarczywy płacz dziecka. Matki nie było, w łóżeczku znaleźli, list... - A co ma do tego nasz Henio, że Przemek chciał z nim rozmawiać? - No bo jeszcze przed porodem, Natalka wybrała chrzestnych: na matkę przyjaciółkę od serca. Mieszka w Szczecinie, nawet parę razy odwiedziła Natalkę w Kołobrzegu. No, a na ojca chrzestnego wybrała Heńka, bo chłopak w porządku i do tej Iwony bardzo by pasował. Przy końcu lipca syn nareszcie osiadł w domu, co prawda ledwo na parę dni, ale wszyscy się cieszyli jego obecnością. Któregoś dnia zobaczył za płotem krzątającą sie Julkę; przegadali pół dnia opowiadając sobie o swoich zmaganiach z egzaminami na uczelniach. Heniek śmiał się z sąsiadki, ze w środku lata jest blada, jak personalny z młyna. - Co chcesz cały dzień w murach, znaczy w restauracji. Zarobek był niezły, ale nigdy w życiu nie chciałbym być kelnerką.A wiesz, że poznałam rodzinne strony twojej mamy?. A jakże! Nawet kiedyś byłam na podwórku państwa Lisów. Władek przywiózł im zaopatrzenie z hurtowni swoich rodziców -Babcia cię nie zaprosiła na poczęstunek? - Nie poznali mnie, a ja nie chciałam się narzucać - No, nie dziwię się się, bardzo się zmieniłaś, oczywiście na korzyść Miłe dni z synem zakłócił smutny telefon z Białośliwia. Zmarł dziadek Miłorząb.Mirka bardzo kochała swoją babcie, Adam podobnie; martwili się, jak ona ten cios przeżyje, wszak sama ostatnio podupadła na zdrowiu. Jechali wiec na pogrzeb, a dzień był od rana wyjątkowo ciepły i słoneczny. Prognozy mówiły o nadciągającej fali i opadów, na polach terkotały kombajny- w powietrzu unosił się zapach koszonego zboża. - Tak niedawno jechaliśmy tą drogą, wtedy wszystko budziło się do życia, a teraz...- westchnęła z głębi serca Mirka - A teraz mamy czas żniw, też piękny czas i każdy z nas do niego dobrnie - odrzekł Adam w zamyśleniu. - Igor nieraz wspominał babcię Henię, nie wiem, czy znał dziadka Zygusia? - zastanawiał się Henio -może przyjedzie z rodzicami, czy z dziadkami. Dawno go nie widziałem. Po pogrzebie mama Lisowa nakazała mężowi, by zaniósł marynarkę do samochodu, sama zaś ujęła córkę pod rękę, w nadziei, że razem pójdą na stypę i porozmawiają.Mirka powiedziała jednak, że wracają do domu, bo burza wisi w powietrzu, poza tym Marii bardzo płakała, gdy ją zaprowadzili do Reni.Mama objęła spojrzeniem dom, obórkę, chlewiki, ogród, sadek i westchnęła: - To mój dom rodzinny, lubiłam tu przyjeżdżać; ale teraz już nie będzie, jak dawniej. - Na szczęście jeszcze masz mamę, co nie jest takie powszechne - ile babcia ma lat? - W styczniu skończyła dziewięćdziesiąt. Bogu dzięki całkiem dobrze się trzyma, nawet dziś rano rzekła, że chciałaby doczekać narodzin dzieciątka u Jagusi i dwutysięcznego roku. - Dożyje!Do Mikołaja niedaleko - jak będzie w terminie. A drugie tysiąclecie zacznie się przecież za rok i troszkę. Rodzice poszli na stypę a Mirka dołączyła do męża i babci Heni, którzy siedzieli przy stoliku pod starą gruszą. - Coś naszego syna nie widać, może jednak poszedł z Igorem na obiad - niecierpliwił się Adam

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

11.08.2025r. Uparta miłość t.III r. 17[3] Dzień był wyjątkowo zimny, jak na połowę listopada. Adam uwijał się przy drzewie; później pilnował pieca . w końcu pomyślał, że w ciepłym domu można by było spędzić trochę czasu wspólnie.Zniecierpliwiony czekaniem zajrzał do pokoju, żona siedziała nad stertą dokumentów, machnęła ręką, wskazując na śpiącą córeczkę. Widząc, że czeka, poszła za nim do kuchni. - Jeszcze pół godzinki i miałabym koniec. - Twoja robota ma to do siebie, ze nie ma końca - uśmiechnął się. Mam dla ciebie pyszne jedzonko i ciekawe wiadomości - co najpierw? - Jeść! Wyjął z piekarnika pachnącą zapiekankę. - No, po prostu poezja- oceniła po chwili. - To ta nasza z makaronem i piersią kurczaka, czym przyprawiłeś, że taka smaczna? - Ubiłem pianę z jajek i dałem do gorącego piekarnika - odrzekł zadowolony, dokładając sobie nową porcję - Teraz powiedz, co to za nowiny, tylko oszczędź mi przykrych przed nocą - patrzyła wyczekująco na kończącego kolację męża. - Gadałem ...
16.10.2021r. Uparta miłość t.II r. 13 [2] moralności, jak wy niegdyś? Przed Bożym Narodzeniem nastała pogoda zmienna i kapryśna. W taki czas Zalewscy wybierali się do Szczecina na wesele . Pan Andrzej – przyjaciel rodziny, u którego mieli się zatrzymać, nalegał, by przyjechali w przeddzień. Tak też zrobili; razem spożyli wieczerzę wigilijną i w świąteczne popołudnie, wypoczęci, pojechali na ślub. Choć Elwira nie miała, oprócz paru dalszych kuzynów, żadnej rodziny; wesele było okazałe. Hulało na nim pół akademika, wielu dostojnych profesorów, oraz rodzina i przyjaciele Przemka. Panna Młoda subtelna i piękna tak się zalewała łzami w czasie ceremonii ślubnej, że Mirka zapomniała, że był czas, kiedy najchętniej odradziła by Przemkowi ten związek. – Co może miłość! Popatrz na nich – jacy zadowoleni, piękni. Daj Boże, niech im się wszystko ułoży jak najlepiej – szeptała do ucha mężowi, gdy stali w długiej kolejce, by złożyć życzenia. – Ano tak i ja życzę im jak najlepiej, szkoda t...
12.02.2025r. Po mokrej jesieni nastal suchy, mroźny grudzień; przed samymi Świętami sypnęło śniegiem i zrobiło się uroczyście, nastrojowo. Przygotowania do Bożego Narodzenia szły pełną parą. Wszyscy bardzo chcieli spędzić je razem; było tylko wciąż nie wiadomo, czy dziadek przyjedzie, czy trzeba jechać do niego , by nie był sam. Zadzwonił na parę dni przed Wigilią, że czeka na rodzinkę, najlepiej w same Święta, bo tak to musi dotrzymać towarzystwa Andrzejowi.Wobec tego pierwszego dnia Świąt Jagusia z mężem i Henio, skoro świt ruszyli na stację,by rannym pociągiem dotrzeć do Szczecina. Na miejscu okazało się , że obaj starsi panowie pomagają Siostrom Felicjankom na Wieniawskiego: dziadek przyjmuje bezdomnych w ich gabinecie, a Pan Andrzej pomaga w kuchni. Przygotowania do Wigilii dla dziesiątków bezdomnych, wyczerpało obu, tak, że poszli spać z kurami, dopiero świętować zaczęli, gdy młodzież przyjechała. Panowie, w dziadka mieszkaniu ,nagromadzili wszelkiego jadła z zakonnej kuchni, ...